Polskich siatkarzy po zwycięstwie 3:2 (21:25, 25:20, 25:20, 20:25, 17:15) oceniamy w skali szkolnej (1-6).
To nie był jego dzień. Skończył sześć z 19 piłek i przez tę słabszą skuteczność atakującego Polacy zostali z lewym skrzydłem jak z jedną ręką. Marcin Janusz musiał o wiele więcej piłek posyłać w kierunku Bartosza Bednorza i Kamila Semeniuka. Dla Łukasza Kaczmarka po dwóch bardzo dobrych meczach z Belgią i Bułgarią przyszło o wiele słabsze spotkanie. Miał jeden jaśniejszy moment: gdy skończył wszystkie trzy piłki w drugim secie. Później był jednak często pomijany w grze, albo nawet zmieniany przez Nikolę Grbicia. Trudno jednak wymagać by niezmieniany ciągle grał tak, jak w pierwszych dwóch spotkaniach kwalifikacji, bo musi mu się udzielać zmęczenie. Ten mecz pokazał też, jak jest ważny dla kadry - zwłaszcza w momencie, gdy nie ma klasowego zmiennika.
Dobrze zarządzał dystrybucją piłek, gdy gra poszczególnych zawodników była nierówna. Zazwyczaj najwięcej posyłał ich do skutecznego we wtorkowym meczu Bartosza Bednorza, ale nieźle dzielił posyłane ataki między jego a Kamila Semeniuka w czwartym secie i potem dobrze wyczuł, że w końcówce tie-breaka najlepiej będzie szukać właśnie Semeniuka. Szkoda, że nie dołożył więcej swoją zagrywką, ale ta była słabym punktem całego polskiego zespołu.
Najlepszy punkt polskiej drużyny. Zdobył najwięcej punktów - 25, z czego aż 19 w ataku, w którym stale utrzymywał około 40-45 procent skuteczności, co przy dobrej zagrywce Kanadyjczyków i problemach Polaków nawet z końcówkami setów, w których wysoko prowadzili, jest naprawdę dobrym wynikiem. Powtórzył też świetną dyspozycję w bloku, którą prezentował przeciwko Bułgarom - tym razem zdobył tak nawet pięć punktów i dołożył jeden dzięki zagrywce. Wszedł w rolę wyraźnego lidera kadry na boisku i dobrze sobie z tym poradził. Z Bułgarami wykorzystał szansę daną mu przez Nikolę Grbicia i pozostał w dobrym rytmie także przez kolejne spotkanie z Kanadyjczykami. Potwierdził, że w takiej formie będzie gotowy na kolejne.
Jego forma mocno falowała przez całe spotkanie. W pierwszym i trzecim secie skończył łącznie jedną z siedmiu piłek. W drugim i czwartym jego skuteczność była już o wiele lepsza - odpowiednio na poziomie 67 i 44 procent. Najlepiej pokazał się jednak w tie-breaku, gdy Marcin Janusz zagrywał do niego kluczowe piłki, a on jedną za drugą posyłał wręcz nie do obrony dla rywali. Dołożył do tego dobry blok i agresywną zagrywkę. Skończył spotkanie z 15 punktami i na 48 procent skuteczności pozytywnego przyjęcia, a także w ataku. Solidny występ z końcówką zasługującą na wyróżnienie.
W ataku wykręcił fenomenalne 90 procent skuteczności. Tu nie można się do niego przyczepić, ale inaczej sprawa wygląda na zagrywce i w bloku. W tym pierwszym elemencie zdobył jeden punkt, ale także oddał aż sześć rywalom. Za to w drugim nie punktował ani razu. Oczywiście, był silnym punktem polskiego zespołu i Kanadyjczycy z jego atakami kompletnie nie dawali sobie rady, ale na pewno mógł dołożyć nieco więcej w pozostałych elementach.
Kolejny świetny mecz Hubera. 12 punktów zdobytych atakiem, w którym miał 75 procent skuteczności robi wrażenie jak u Kochanowskiego. Na zagrywce też zdobył jeden punkt i popełniał błędy jeszcze częściej, bo aż siedmiokrotnie. Dołożył jednak cztery bardzo ważne punkty blokiem i stąd wyższa ocena od jego partnera na środku. Huber zagrał o wiele lepiej niż z Bułgarią, już bardzo blisko poziomu prezentowanego w końcówce mistrzostw Europy.
Skuteczność jego przyjęcia falowała - od 33 procent pozytywnego odbioru piłek do aż 75. Najlepiej szło mu w drugim i czwartym secie, gorzej w pierwszym i trzecim. W tie-breaku był solidny i tak najlepiej opisać jego ogólną postawę w tym meczu. W całym spotkaniu wyliczono mu 50 procent skuteczności i dwa błędy w przyjęciu. W obronie zagrał naprawdę dobrze, choć zdarzały się momenty, w których za pewnymi piłkami nie nadążał. Trudno jednak ocenić, czy realnie mógł tam zrobić coś więcej. "4" w tym meczu raczej wystarczy, bo miewał jeszcze lepsze występy w polskiej kadrze, ale niewiele można mu było we wtorek wytknąć.
Grał za krótko. Wchodził na podwójne zmiany, ale także zmienił Łukasza Kaczmarka na pozycji w tie-breaku. Skończył tylko jedną piłkę z pięciu, które otrzymał w ataku.
Grał za krótko. Wchodził na podwójne zmiany razem z Bartłomiejem Bołądziem. Zdobył punkt zagrywką, ale jeden serwis także popsuł.
Grał za krótko. W czwartym secie pojawił się w roli atakującego w miejsce Łukasza Kaczmarka. Skończył jedyną otrzymaną piłkę w ataku.
Grał za krótko. W trzecim secie wszedł na zagrywkę i trafił serwisem w siatkę, a w piątej partii zmienił Marcina Janusza do gry w bloku.