Dreszczowiec dla Polski! Niebywały mecz w walce o igrzyska. Show Semeniuka

Kanada napsuła Polakom dzisiaj sporo krwi. Biało-czerwoni jednak przetrwali napór i trudniejsze momenty, dzięki czemu wygrali 3:2 (21:25, 25:20, 25:20, 20:25, 17:15). Polacy są jedynym zespołem bez porażki w kwalifikacjach olimpijskich w chińskim Xi'an. Rywal był dziś nieustępliwy, potrafił zaskoczyć, ale pokazaliśmy więcej jakości i pewności siebie w najważniejszych akcjach. W końcówce meczu królem boiska był Kamil Semeniuk.

Kanadyjczycy prowadzeni przez trenera polskiego klubu ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, Tuomasa Sammelvuo, są rewelacją kwalifikacji olimpijskich. Niespodziewanie pokonali Argentynę i byli jedynym zespołem obok nas z kompletem zwycięstw po dwóch meczach. Trzeba było się zatem nastawić na trudny, wymagający mecz. I taki też był, bo skończył się dopiero po pięciu setach.

Zobacz wideo Polskie siatkarki z historycznym awansem. Ograły dwie potęgi i spełniły marzenie o powrocie na igrzyska

Kanadyjczycy szczelni w obronie

Pierwsza partia dała jasny sygnał, że to nie będzie łatwa i przyjemna robota. Kanadyjczycy bardzo dobrze grali w przyjęciu i blokiem. My mieliśmy problem ze złapaniem serii punktów, głównie przez słabą zagrywkę. Kanadyjska defensywa zdołała wyłączyć Łukasza Kaczmarka.

Od stanu 12:9 dla Kanady kontrolowali przewagę, trzymając bardzo dobry poziom gry w obronie. Dzięki pewnemu przyjęciu byli w stanie bardzo dobrze zaatakować. Polski zespół mógł grać głównie środkiem, gdzie dobrze spisywali się Norbert Huber i Jakub Kochanowski, ale trudno było nam gonić, mając tylko jedną strefę w ofensywie. Blok był przeważnie dziurawy, co było wodą na młyn dla Kanady. Nie oddali prowadzenia do końca seta i wygrali go 25:21.

Przebudzenie mocy. I to jakie!

Polacy musieli natychmiast coś zmienić w swojej grze. Nikola Grbić był wściekły pod koniec pierwszego seta, kiedy nic nie szło tak, jak powinno. Polscy siatkarze poprawili się na długi fragment meczu.

Na początku drugiego seta odblokował się Kaczmarek, który zagrał asa serwisowego. Jego wyczyn powtórzył Kochanowski. Z akcji na akcję coraz lepiej w przyjęciu grał Kamil Semeniuk. Szybko wyrobiliśmy sobie cztery punkty przewagi, prowadziliśmy 10:6. Na dobre rozkręcił się też Bartosz Bednorz, którego piekielnie trudno było zatrzymać. Dzięki niemu udało się powiększyć przewagę i doprowadzić do stanu do stanu 17:10.

W końcówce drugiego seta przyszedł moment dekoncentracji, dawaliśmy Kanadyjczykom za dużo przestrzeni na siatce. Dlatego mogli zanotować zryw i dojść z wyniku 24:16 do 24:20 dla Polska. Udało się zamknąć partię po szóstej piłce setowej i wygrać ją 25:20.

W trzecim secie Kanadyjczycy próbowali dotrzymać nam kroku, dopóki nie odskoczyliśmy im na dwa punkty przy wyniku 10:8. Mieliśmy potem lepszy moment, świetnie grając w ataku i blokiem. Tutaj dobrze spisywali się Kaczmarek, Bednorz i Huber. Odjechaliśmy do stanu 17:10. Potem kontrolowaliśmy sytuację, nie pozwoliliśmy rozkręcić się Kanadyjczykom. Końcówkę zagraliśmy pewniej i wygraliśmy trzeciego seta 25:20.

Kosztowne rozluźnienie

W drugim i trzecim secie poszło dość łatwo i przez to w czwartym wkradło się zbyt duże rozluźnienie. Kanadyjczycy szybko zyskali cztery punkty przewagi. Potrafiliśmy jednak zniwelować straty.

Od stanu 9:9 obie strony podejmowały chętniej ryzyko, przez co mecz zrobił się szarpany, z błędami. W całym meczu zepsuliśmy ok. 30 zagrywek. Gdy Kanadyjczycy odskoczyli na trzy punkty, prowadząc 20:17, zrobiły się schody. Grali jak natchnieni, dowodzeni przez zabójczo skutecznego Erika Loeppky'ego (ponad 60 proc. skuteczności w ataku). Reszta zawodników dotrzymywała mu kroku, nie dało się zatrzymać ataku z żadnej strefy. Kanada wygrała czwartą partię 25:20 i doprowadziła do tie-breaka.

Horror, nad którym zapanował Semeniuk

To była zażarta walka, w której mieliśmy przewagę maksymalnie dwóch punktów. Kanadyjczycy grali siłowo, próbowali obijać blok i przyjmujących, co im dobrze wychodziło. Polski zespół starał się nękać zagrywką, szczególnie Huber, a Marcin Janusz perfekcyjnie dogrywał piłki na skrzydła. Miał z czego, bo dobrze odbierali Bednorz i Paweł Zatorski.

W ostatnich akcjach spotkania czarował w ataku Semeniuk. Brał odpowiedzialność za grę na siebie i robił to zabójczo skutecznie. Mocno atakował z lewego skrzydła, rozbijając kanadyjski blok. Przeciwnicy nie byli w stanie bronić tych piłek. Ale kontrowali po naszym serwisie, dzięki czemu doprowadzili do gry na przewagi.

Semeniuk zapanował nad tym thrillerem, któremu towarzyszyło sporo nerwów. Okazał się kluczową postacią. On zamknął ostatnią akcję dobrym atakiem. Miał taką możliwość po tym, jak Zatorski przyjął mocny atak Stephena Maara ze środka. Polacy wygrali tie-breaka 17:15 i cały mecz 3:2. Są jedynym zespołem bez porażki w turnieju kwalifikacyjnym i prowadzą w grupie.

Jutro biało-czerwoni zagrają z Meksykiem, outsiderem tych kwalifikacji.

Kwalifikacje olimpijskie, trzecia kolejka: Polska - Kanada 3:2 (21:25, 25:20, 25:20, 20:25, 17:15)

Więcej o: