Październik 1968 roku. Polki prowadzone przez Benedykta Krysika, wicemistrzynie Europy, zdobywają brązowy medal na igrzyskach olimpijskich w Meksyku. Lepsze od nich okazują się tylko zawodniczki ze Związku Radzieckiego i Japonii.
Lipiec 2023 roku. Po 55 latach przerwy Polki znów powalczą o medal imprezy rangi światowej. W półfinale Ligi Narodów zmierzą się z Brazylijkami lub Chinkami i jeśli wygrają, to zdobędą pierwszy medal od kadry Krysika z igrzysk w Meksyku.
Sukces kadry Stefano Lavariniego jest ogromny, historyczny. Zeszłoroczny ćwierćfinał mistrzostw świata przegrany z Serbią, późniejszym złotym medalistą tej imprezy, smakował gorzko, ale otworzył zawodniczkom głowy, a kibicom rozbudził marzenia. Chyba niewielu przypuszczało jednak, że Polki od początku sezonu będą grać najlepiej na świecie i najpierw wygrają fazę zasadniczą Ligi Narodów, a następnie wejdą do strefy medalowej w turnieju finałowym tych rozgrywek.
A to już się stało. Sobotni półfinał będzie dla Polek pierwszym w historii występów w Lidze Narodów i jej poprzedniku, cyklu World Grand Prix. Do tej pory najlepszym wynikiem kadry w LN było piąte miejsce w 2019 roku, gdy trenerem był Jacek Nawrocki. W przypadku rywalizacji w WGP Polki dwa razy były szóste - z Marco Bonittą w 2007 roku i za Jerzego Matlaka w 2010 roku. Nigdy wcześniej nie wygrały fazy zasadniczej i nie grały w tych rozgrywkach o medale. Ba! Do tej pory w każdym turnieju finałowym, w którym brały udział, choć te rozgrywano częściowo lub w całości w formie fazy grupowej, wygrywały maksymalnie jedno spotkanie.
W 2007 roku pokonały jednak Włoszki 3:0 w ostatnim spotkaniu o nic. W 2010 w przedostatnim, po trzech porażkach wygrały 3:1 z Japonią. Cztery lata temu udało im się tylko zdobyć punkt - po tie-breaku z Brazylią, wcześniej przegrały już z Brazylią. Każde z tych dokonań trzeba było docenić, bo już sama gra w finałach rozgrywek była sporym wyróżnieniem. Teraz sytuacja jest jednak zupełnie inna: Polki po wygranej z Niemkami w fazie play-off awansowały do półfinału i zagrają mecz w rzeczywistości, której żadna z wymienionych polskich kadr z przeszłości nie zaznała.
Oczywiście, w tym czasie kilka razy zmienił się system rozgrywek, więc trudno każdy z tych turniejów ze sobą bezpośrednio porównywać. Dzięki nowemu systemowi, stosowanemu w Lidze Narodów od 2021 roku, i swojej dobrej dyspozycji w fazie zasadniczej, dzięki której zagrały z Niemkami rozstawionymi jako ósme, Polki dostały jednak szansę, którą świetnie wykorzystały.
Mecz z Niemkami nie był przykładem perfekcyjnej gry, czy poziomu, który Polki prezentowały w najlepszych spotkaniach z wcześniejszego etapu tegorocznej Ligi Narodów. W ich działaniach na boisku pojawiło się sporo nerwów i niewiele brakowało, a spotkanie zakończyłby tie-break. Tym, że udało im się skończyć je wcześniej i utrzymać nad nim kontrolę, Polki pokazały jednak coś, o czym w rozmowie ze Sport.pl po meczu wspomniał Vital Heynen: coraz lepiej potrafią grać "finały".
W kluczowych spotkaniach nie boją się rywalek i nawet jeśli przytrafiają się im problemy - czy to ze względu na własne błędy, czy dobrą grę przeciwnika - potrafią je rozwiązać i dograć spotkanie, patrząc tylko na siebie. Takie podejście przyda im się w strefie medalowej Ligi Narodów niezależnie od tego, czy ich rywalem będą Brazylijki, czy Chinki. W obu przypadkach to zespoły doświadczone w grze o wysoką stawkę, a Polki przechodzą w ostatnich miesiącach jej przyspieszony kurs. Robią to dojrzale, uczą się pilnie, ale jeśli chcą sprawić niespodziankę i zdobyć pierwszy medal na wielkiej siatkarskiej imprezie od brązu mistrzostw Europy z 2009 roku, muszą się w tym wyspecjalizować. W weekend okaże się, czy im się udało.
Komentarze (18)
Czekaliśmy na to 55 lat! Nieprawdopodobny sukces reprezentacji Polski
Ogromny sukces który dowodzi że jesteśmy potęgą w volleyball,
Powodzenia dalej