Heynen mógł nie zabrać do Tokio jednego z najlepszych na świecie. "Nie były to łatwe dni"

Jakub Balcerski
- Nie były to łatwe dni. Nie dość, że mieliśmy bagaż i ciężar samych meczów, które w końcówce Ligi Narodów były już na bardzo wysokim poziomie, to jeszcze nieco dłużej przyszło nam czekać na potwierdzenie tego, kto leci na igrzyska - mówił Paweł Zatorski, który spośród polskich siatkarzy najpóźniej usłyszał od Vitala Heynena, że leci na igrzyska do Tokio.

Polscy siatkarze są już po dwóch z trzech ostatnich spotkań przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio. Zarówno Norwegię, jak i Azerbejdżan podczas Memoriału Huberta Jerzego Wagnera w Krakowie pokonali w trzech setach. Czy można to zatem nazywać właściwym testem przed meczami, które czekają ich w Japonii?

Zobacz wideo

Radość słowem-kluczem Memoriału Wagnera. Zatorski: Próbujemy powiedzieć kibicom wielkie "dziękujemy"

- Prawdziwe sprawdziany mieliśmy w Rimini, kiedy budowaliśmy dwunastkę na igrzyska i walczyliśmy o miejsca w składzie na igrzyska. Wiedzieliśmy, że z zespołami, które przyjadą na Memoriał nie będzie takiej rywalizacji. Bardziej traktujemy to jako podziękowanie dla naszych wspaniałych kibiców za ostatnie lata. Staramy się dać im choć trochę radości, ale wiemy, że poziom tych meczów nie dostarcza im jednak zbyt wielu emocji. Swoją postawą i zachowaniem próbujemy powiedzieć im wielkie "dziękujemy" - wskazał libero kadry, Paweł Zatorski.

Zatorski z trudem czekał na decyzję Heynena. "Wiedzieliśmy, że dla jednego z nas to będzie bolesne"

Jak Zatorski czuje się na dwa tygodnie przed pierwszym meczem turnieju olimpijskiego? - Dobrze - zapewnił. - Przede wszystkim jestem zdrowy, a uwielbiam grać, więc nie mam problemu z tym, że codziennie muszę wychodzić na boisko. Zdaję sobie sprawę z tego, że każdy libero z chęcią zamieniłby się ze mną na role. Bardzo to doceniam. Długo toczyliśmy rywalizację o to miejsce w składzie i wiedzieliśmy, że dla jednego z nas będzie to bolesne. Ona wiele dała mnie i Damianowi, ale mamy nadzieję, że podniosła także poziom gry całej kadry - dodał siatkarz.

- Oczekiwanie na decyzję trenera? Nie były to łatwe dni. Nie dość, że mieliśmy bagaż i ciężar samych meczów, które w końcówce Ligi Narodów były już na bardzo wysokim poziomie, to jeszcze nieco dłużej przyszło nam czekać na potwierdzenie tego, kto leci na igrzyska. Podszedłem do tego jednak spokojnie i wiedziałem, że jeśli poradzę sobie z tym stresem i nie spalę się w takiej sytuacji, to w każdej innej będę silny - wskazał Paweł Zatorski, który na miejsce w Tokio musiał czekać o dwa dni dłużej niż pozostałych jedenastu zawodników.

"Na myślenie o turnieju olimpijskim przyjdzie czas"

Jak wskazuje nowy libero Asseco Resovii, Polacy wciąż nie wkroczyli w ostatnią fazę przygotowań do najważniejszej imprezy. - Dla nas to wciąż jeszcze nie ostatnie dni przed igrzyskami i nadal trenujemy na sporych obciążeniach. Przed sobotnim meczem mieliśmy dość mocną siłownię. Trochę eksperymentujemy, bo rzadko gramy po tak mocnych treningach, ale musieliśmy to zrobić. Teraz nie jest moment, żebyśmy skakali ponad siatkę i robili dziury w boisku. Skupiamy się na tym, co mamy do wykonania i żeby to przyniosło pożądany efekt - zapewnił Zatorski. 

- Dreszczyk emocji przed Tokio? Wiemy, że igrzyska się zbliżają, jesteśmy tego świadomi. W ostatnim czasie dotarły do nas walizki ze sprzętem i to chociażby wskazuje nam i przypomina, że zaraz lecimy do Japonii. Podchodzimy do tego jednak na spokojnie. Chcemy być dobrze przygotowani i zdrowi. Na myślenie o turnieju olimpijskim przyjdzie czas, gdy pojawimy się najpierw w Takasaki, a później w Tokio - ocenił. 

Warunki w Tokio? Zatorski: Spodziewamy się wielkich ograniczeń

Jak mogą wyglądać warunki po pojawieniu się na miejscu? - Na pewno spodziewamy się, że bańka w Tokio będzie egzekwowana jeszcze bardziej restrykcyjnie niż w Rimini. Tam mieliśmy choćby możliwość wyjścia na plażę w ciągu dnia, chwilę odstresowania się i opuszczenia pokoju. To było bardzo istotne dla naszej psychiki. W Japonii spodziewamy się wielkich ograniczeń, bo ten kraj znany jest z egzekwowania przeróżnych zasad, które nakłada. Wiemy też jednak, jaka jest waga tego wszystkiego. Dlatego rozmawiamy z dziennikarzami w dystansie społecznym, a do fanów staramy się nie zbliżać, choć do nich machamy i się uśmiechamy. Wiemy, czym ryzykujemy i złapanie jakiejkolwiek choroby w takim momencie byłoby trudnym przeżyciem dla każdego z nas. Staram się nie skupiać na efekcie, finale, czy medalach. Mamy skupić się na wykonaniu pracy, która potem przełoży się na dobry wynik - zakończył Zatorski. 

W niedzielę ostatni mecz Polaków na Memoriale Wagnera w Krakowie. Zagrają w nim z teoretycznie najsilniejszym rywalem podczas turnieju - Egiptem, który zajmuje 17. miejsce w światowym rankingu. Początek spotkania o 16:00. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.