Po piątkowym wysokim i pewnym zwycięstwie nad Norwegią trudno było się spodziewać, żeby Azerbejdżan sprawił Polakom większe problemy. I tak nie było, ale jednocześnie Polacy znów nie zagrali na niebotycznym poziomie. Od piątku pod względem okoliczności turnieju niewiele się jednak zmieniło - zawodnicy wciąż odczuwają skutki obciążeń na zgrupowaniu w Spale, rywale są na dość niskim poziomie, a mecze najbardziej cieszyć mają fanów.
W sobotę w hali w Krakowie pojawiło się o wiele więcej kibiców niż w piątek, a "Mazurek Dąbrowskiego" wyraźnie odśpiewany także przez Vitala Heynena, był głośniejszy. - Wczoraj różnica była duża, dzisiaj pewnie też będzie. Ale może nam Vital na chwilę da zobaczyć Wilfredo? - pytali przed halą z nadzieją kibice idący na spotkanie. - Przecież, jak on wejdzie na zagrywkę, to będą pewne punkty - dodawali. Przy ogłaszaniu wyjściowych składów Belg go jednak nie uwzględnił, a i później przyjmujący na boisko nie wszedł.
W składzie pojawiło się tylko kilka zmian w stosunku do meczu z Norwegią. Heynen postawił na Łukasza Kaczmarka, Grzegorza Łomacza, Kamila Semeniuka, Mateusza Bieńka, Tomasza Fornala, Norberta Hubera i Pawła Zatorskiego. Czy jego wybór mógł dziwić? Raczej nie. Najlepsi zawodnicy kadry, jeśli zostaną przez niego posłani na boisko, to w meczu z teoretycznie najlepszą drużyną na Memoriale Wagnera - Egiptem.
W składzie znalazło się za to dwóch zawodników, którzy polecą z całą kadrą do Japonii, ale w Tokio nie wystąpią w ani jednym meczu - przyjmujący Tomasz Fornal i środkowy Norbert Huber. Memoriał Huberta Jerzego Wagnera wyjątkowy jest szczególnie dla tego pierwszego, który pochodzi z Krakowa. Najgłośniej wspierany w trakcie spotkania był jednak Mateusz Bieniek i Kamil Semeniuk, a to za sprawą grupy kibiców z Zawiercia, gdzie młody przyjmujący grał przez dwa sezony. Gromkie "Semen" i "Bieniu" niosło się po hali za każdym razem, gdy ci szli zagrywać.
Pierwszego seta Polacy wygrali do 15. A poza boiskiem zupełny luz panował w rozmowach Vitala Heynena z Olkiem Śliwką, czy Kubą Kochanowskim. Sporo uśmiechów, żartów i spokoju. Za to w meczu pojawiło się nieco niedokładności. Polscy siatkarze znów grali dobrze, choć nie perfekcyjnie. Podobnie ich styl wyglądał także w drugiej partii, która zakończyła się wynikiem 25:12.
Trzecia partia wygrana 25:10 zakończyła kolejne krótkie spotkanie Polaków na Memoriale Wagnera. Sprawiła też, że Polacy wyrównali rekord imprezy i wygrali seta najwyżej w historii. Do tej pory najwyższym wynikiem pozostawał ten z meczu Bułgarów z Belgami w 2016 roku. W tej edycji imprezy tylko nieco niżej Egipt pokonywał Azerbejdżan - w piątek w jednym z setów wygrali z nimi do 11.
Mecz na pewno dał radość kibicom, którzy znów mogli cieszyć się ich grą - szczególnie blokami i zagrywką, które przy sporych problemach Azerbejdżanu pozostawały elementami dającymi najwięcej punktów. Poziom rywala był jednak daleki od tego, który czeka Polaków na igrzyskach olimpijskich za dwa tygodnie, a i ich gra nieperfekcyjna. W piątek na niektóre zagrania Polaków głową kręcił Bartosz Kurek. Tym razem w tej roli pojawił się Fabian Drzyzga, a Kurek podobnie, jak podczas Ligi Narodów często pojawiał się w roli czyszczącego parkiet. Po jednym takim epizodzie został nagrodzony brawami przez publiczność i zakręcił szmatką, którą wytarł boisko, jak szalikiem.
Polscy kibice powoli odprawiają do Japonii kadrę Heynena. Nieważne, w jakim stylu gry. Zawodnicy dostają lekki trening w postaci meczów w krakowskim turnieju po wycisku, jaki dostali na zgrupowaniu w Spale. A forma i wyższa jakość gry ma przyjść, gdy wylądują już w Tokio. W niedzielę czeka ich ostatni sprawdzian przed wylotem na igrzyska. O godzinie 16:00 zagrają z Egiptem. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.
Komentarze (1)
Tysiące kibiców w Krakowie! Przyszli na Leona, ale się nie doczekali. Heynen dalej testował