• Link został skopiowany

Przejmujące wyznanie Michaela Phelpsa. Przeżył koszmar

Michael Phelps to była gwiazda i multimedalista igrzysk olimpijskich w pływaniu. Po zakończeniu kariery Amerykanin zaangażował się w działalność na rzecz osób z problemami ze zdrowiem psychicznym. W trakcie rozmowy w Madrycie z dziennikiem "Marca" Phelps przyznał, że sam dwukrotnie mierzył się z depresją, a nawet miał myśli samobójcze.
Fot. Mark Baker / AP

Michaels Phelps to była gwiazda pływania i sportów olimpijskich. Amerykanin zdobył w historii aż 28 medali igrzysk olimpijskich. Aż 23 z nich były złote. Sześć z nich Phelps zdobył w Atenach w 2004 r., osiem w Pekinie w 2008 r., cztery w Londynie w 2012 r. i pięć w Rio de Janeiro w 2016 r.

Zobacz wideo Jaka jest różnica między Championship a Premier League? Bednarek porównuje

Amerykanin to też 26-krotny mistrz świata. Dopiero w lipcu tego roku stracił ostatni indywidualny rekord świata. Na mistrzostwach świata zabrał mu go Francuz - Leon Marchand - który popłynął szybciej na dystansie 400 m stylem zmiennym.

Marchand uzyskał czas 4:02.50, bijąc rekord ustanowiony przez Phelpsa na igrzyskach olimpijskich w Pekinie w 2008 r. Amerykanin uzyskał wtedy czas 4:03.84. Rekord Phelpsa przetrwał blisko 15 lat, co było najlepszym wynikiem w historii.

Phelps: Miałem myśli samobójcze

W środę Amerykanin był jednym z głównych gości na Światowym Forum Biznesu, które odbywa się w Madrycie. W rozmowie z dziennikiem "Marca" Phelps odniósł się do kwestii problemów psychicznych u sportowców i zdecydował się na szokujące wyznanie.

- Kiedy byłem dzieckiem, trenowałem z zawodnikami osiem lat starszymi ode mnie. To było dziwne, ale lubiłem to. Zawsze lubiłem ten sport, choć zawsze był jednym z najbardziej indywidualnych, co sprawiało, że czasami czułem się samotny. Nie lubię używać słowa "nie mogę", ale fakty są takie, że w pływaniu nie mogłem liczyć na nikogo poza sobą - powiedział Phelps, który przyznał, że jego problemy zaczęły się w 2004 r.

- Wtedy pierwszy raz doświadczyłem depresji. Po raz drugi miało to miejsce 10 lat później. Nie chciałem żyć. Nie jadłem, nie piłem, musiałem wyjechać do specjalnego, zamkniętego ośrodka. Walczyłem o życie, a jednocześnie miałem do siebie wielkie pretensje, bo czułem, że nie wykonywałem swojej roboty - ujawnił Amerykanin.

- Przed wejściem do ośrodka wysłałem wiadomość do mamy. Napisałem jej, że się boję i nie wiem, co robić. Nie dostałem odpowiedzi. Po wejściu do środka byłem zagubiony. Na początku z nikim nie rozmawiałem. Dopiero trzeciego dnia stałem się bardziej otwarty - dodał Phelps.

Phelps, który pierwotnie zakończył karierę w 2012 r., przyznał, że "porażka" w Londynie, gdzie nie zdobył tylu medali, ile chciał, ostatecznie napędziła go do ustanowienia rekordu wszech czasów. - Kiedy nie osiągnąłem celu w Londynie, czułem się najgorzej, jak mogłem. Nie wykorzystałem wielkiej szansy. Ale gdyby nie to doświadczenie, to pewnie nigdy nie wystartowałbym w Rio - przyznał Amerykanin.

- Wydarzenia z 2012 r. stały się moją motywacją do zdobycia większej liczby medali. Po pierwszym zakończeniu kariery nie rywalizowałem przez półtora roku, ale kiedy wróciłem do zawodów w wieku 31 lat, byłem bardziej głodny niż kiedykolwiek wcześniej. W 2016 r. czułem się jak 15-latek. Na koniec kariery przygotowałem najlepszą w życiu formę. Kiedy pierwszy raz kończyłem karierę, nienawidziłem sportu. Za drugim razem byłem szczęśliwy, traktowałem to jako naturalną kolej rzeczy - dodał.

- Dziś chciałbym, by ludzie zapamiętali mnie nie z osiągnięć sportowych, które były wspaniałe, ale z tego, co staram się robić po zakończeniu kariery. Chciałbym pomagać ludziom, którzy mają problemy. Taki właśnie jestem naprawdę, chcę ratować życia. Sam miałem myśli samobójcze i wiem, jak trudno czasami jest się pozbierać. Z doświadczenia wiem, że zawsze jest jakieś światełko w tunelu, choć nie zawsze je widać. Dziś jestem bardziej zmotywowany, niż wtedy, gdy pływałem - zakończył Phelps.

Amerykanin ostatecznie zakończył karierę w 2016 r.

Więcej o: