Robert Lewandowski wystąpił w meczu z Rayo Vallecano (0:0) na początku sezonu Primera Division, ale nie zdobył bramki i nie zanotował asysty. Niepowodzenie powetował sobie w kolejnym spotkaniu z Realem Sociedad (4:1). Strzelił dwa gole, a potem, zgodnie z oczekiwaniami, wyszedł w podstawowym składzie na mecz trzeciej kolejki z Realem Valladolid.
Lewandowski szukał strzału już od początku spotkania. Cel udało mu się zrealizować w 24. minucie. Wówczas kapitan biało-czerwonych dostał podanie od Raphinhy i umiejętnie uderzył w bramkę, ciesząc się z pierwszego gola na Spotify Camp Nou.
Ale Lewandowski nie zamierzał się zatrzymywać i szukał kolejnej okazji w drugiej połowie. Ta nadeszła w 65. minucie. Ousmane Dembele rozpoczął akcję z własnej połowy i ściął ze skrzydła do środka. Francuski skrzydłowy wypatrzył wychodzącego na pozycję polskiego napastnika i zagrał do niego piłkę. Kapitan biało-czerwonych zdecydował się na uderzenie piętą i po chwili cieszył się z drugiego gola. "Absolutny geniusz. Ilu napastników zdecydowałoby się na taki strzał?" - zastanawiali się komentatorzy Canal+ Sport.
Tylko czy aby na pewno Polak miał powody do radości? Bramka wzbudziła niemałe kontrowersje. Choć w raporcie sędziowskim Lewandowski widnieje jako strzelec gola, to w przeszłości zdarzały się przypadki, że weryfikacja następowała niezależnie od opinii arbitra. Co więcej, kolejne nagrania pokazują, że piłka po uderzeniu Polaka najprawdopodobniej odbiła się od nogi obrońcy Valladolid i dopiero później wpadła do siatki. Wtedy byłaby to bramka samobójcza.
Tak więc po raz drugi może dojść do sytuacji, w której zasługi Lewandowskiego zostaną przypisane innej osobie. Tak było w meczu z Realem Sociedad. Chodzi o sytuację z 79. minuty, kiedy gola strzelił Ansu Fati. Polak, będąc ustawiony tyłem do bramki, próbował zagrać piłkę piętką do kolegi. Piłka rzeczywiście trafiła do Fatiego i znalazł się on w sytuacji sam na sam z bramkarzem, po czym go pokonał. I od razu powstał spór o to, czy Lewandowski zaliczył asystę, czy jednak nie. Oficjalnie La Liga poinformowała, że asysta nie zostanie przypisana Polakowi.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl
Jeśli druga bramka z niedzielnego meczu nie zostanie uznana, wówczas Lewandowski spadnie na drugie miejsce w klasyfikacji strzelców LaLiga. Aktualnie jest jej liderem. Ma tyle samo trafień, co Borja Iglesias z Realu Betis, czyli cztery gole.
Dzięki zwycięstwu z Realem Valladolid Barcelona przesunęła się na drugie miejsce w tabeli. Ma siedem punktów na koncie. Kolejne spotkanie rozegra w sobotę 3 września. Wówczas wicemistrzowie Hiszpanii zmierzą się z Sevillą.
Komentarze (34)
Kontrowersje wokół drugiego gola Roberta Lewandowskiego. Hiszpanie znów mogą go "okraść"