• Link został skopiowany

Katastrofa nadziei reprezentacji Polski. Odstawiony na boczny tor

- W następnym sezonie chcę być liderem zespołu i wiem, że na to mnie stać - mówił pod koniec maja Jakub Kamiński. Reprezentant Polski po pierwszej części sezonu niemieckiej Bundesligi jest daleki od realizacji tego celu. Od startu rozgrywek w Wolfsburgu jest tylko zmiennikiem, a październik był dla niego wręcz koszmarem. Na murawie spędził raptem 23 minuty, a ostatnio cały mecz przesiedział na ławce.
(Mecz pilki noznej Meksyk - Polska w Doha
Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Jakub Kamiński przeżywa najtrudniejsze momenty od czasu transferu do Wolfsburga. Polski skrzydłowy zaskakująco szybko odnalazł się w zespole z niemieckiej Bundesligi. W debiutanckim sezonie praktycznie od razu zaczął dostawać szanse do gry i szybko przebił się do pierwszej jedenastki. Rozgrywki kończył z 31 występami na koncie oraz dorobkiem czterech bramek i trzech asyst. Wydawało się, że z biegiem czasu będzie tylko piął się w górę. Tymczasem początek nowego sezonu to jedno wielkie rozczarowanie.

Zobacz wideo Damian Kogut: Kibice w Częstochowie potrzebują siatkówki

Jakub Kamiński chciał być liderem Wolfsburga. Nie łapie się do składu. Tak źle jeszcze nie było

Jeszcze w maju tego roku nie krył swoich wielkich ambicji. - Czekam na kolejny sezon, który mam nadzieję, będzie jeszcze bardziej owocny w bramki i asysty. W następnym sezonie chcę być liderem zespołu i wiem, że na to mnie stać - zapowiadał w rozmowie z Viaplay. Kamiński innym razem przyznał nawet, że marzy o założeniu opaski kapitana reprezentacji Polski. Dziś od realizacji tych planów jest bardzo daleko.

21-latek z pewnością nie tak wyobrażał sobie początek nowej kampanii. Jak dotąd w żadnym spotkaniu Bundesligi nie wyszedł w podstawowym składzie. Trener Niko Kovac pozwalał mu jedynie wchodzić z ławki na ostatnie minuty. Tych uzbierał bardzo mało, bo raptem 82, mimo aż siedmiu występów. Wciąż nie doczekał się również ani jednej bramki, ani nawet asysty.

Dramat reprezentanta Polski. W klubie przestali na niego stawiać. Cierpi na tym kadra

Prawdziwy dramat przeżył w mijającym miesiącu. W październiku rozegrał tylko 23 minuty - 11 w przegranym meczu ze Stuttgartem (1:3) i jedną dłużej z Bayerem Leverkusen (1:2). W sobotę przeciwko Augsburgowi (2:3) w ogóle nie wstał z ławki rezerwowych. Dla Polaka to jasny sygnał, że jego pozycja słabnie.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.

Jak na razie Kamiński przegrywa rywalizację na lewym skrzydle z nominalnym napastnikiem Tiago Tomasem oraz zaledwie rok starszym od siebie Patrickiem Wimmerem. Niskie notowania w klubie przełożyły się też na wybory selekcjonera Michała Probierza. W meczu z Wyspami Owczymi w ogóle nie postawił na skrzydłowego Wolfsburga, a z Mołdawią wpuścił go na 19 minut. Za kadencji Fernando Santosa Kamiński był zawodnikiem pierwszego wyboru. Przy takich problemach w klubie podczas listopadowego zgrupowania będzie mu bardzo ciężko odzyskać ten status.

-
MBramkiPkt
Więcej o:

WynikiTabela