"Gianni Infantino w czasach pandemii przyleciał specjalnie ze Szwajcarii do Monachium, by wręczyć Robertowi Lewandowskiemu statuetkę dla najlepszego piłkarza FIFA. A teraz, by zdobyć znacznie mniej prestiżową nagrodę, napastnik Bayernu wybrał się w podróż przez pół świata" - czytamy w "Bildzie", który do końca nie rozumie, po co Lewandowski w niedzielę poleciał do Dubaju, by odebrać statuetkę dla najlepszego piłkarza 2020 roku na gali Globe Soccer Awards.
"Bild" zauważa jeszcze jedną rzecz. Mianowicie to, że Zjednoczone Emiraty Arabskie (w tym również Dubaj) od 23 września przez Instytut Roberta Kocha, czyli wyrocznię w sprawach epidemiologii w Niemczech, klasyfikowany jest jako strefa ryzyka w związku z COVID-19. Zgodnie z przepisami obowiązującymi w Bawarii osoby stamtąd wracające muszą poddać się 10-dniowej kwarantannie.
Lewandowskiego to jednak nie dotyczy. A to dlatego, że przepisy mówią o obowiązku kwarantanny tylko w przypadku, jeśli pobyt przekroczy pięć dni. - Robert jest w 48-godzinnej podróży służbowej i przestrzega wszystkich zasad. Oczywiście, że zagra 3 stycznia z Mainz - powiedziała Monika Bondarowicz, rzeczniczka Lewandowskiego, którą cytuje "Bild".
Dziennik informuje, że zgodę na wylot Lewandowskiego do Dubaju oczywiście wyraził Bayern, a jego piłkarze we wtorek mają zaplanowane testy na koronawirusa oraz trening online.
Lewandowski w tym roku seryjnie zdobywa nie tylko drużynowe, ale też indywidualne wyróżnienia. Polak otrzymał najważniejsze nagrody na świecie: FIFA The Best i dla piłkarza roku UEFA, a my - jako Sport.pl - wyróżniliśmy go w tegorocznej edycji naszego plebiscytu "Ikona Futbolu".
W niedzielę po odebraniu kolejnej statuetki powiedział tak: - To trofeum bardzo dużo znaczy. Dziękuję trenerowi, kolegom z drużyny, mojej rodzinie, mojej żonie. Ale też mojemu ojcu, którego już z nami nie ma. Nie doczekał moich największych sukcesów, ale patrzy teraz na wszystko z góry - mówił wzruszony Lewandowski, który do Dubaju przyleciał razem z żoną Anną oraz swoimi współpracownikami: Kamilem Gorzelnikiem, Tomaszem Zawiślakiem i Marcinem Kulczykiem.
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a
Sport.pl Live .