Bez sponsorów nie ma wielkiego sportu. Jeśli są sponsorzy, są i pieniądze. Czasami bywa też jednak tak, że są oni przyczyną kłopotów. Tak było choćby niedawno w przypadku Bayernu Monachium, który związał się z kontrowersyjnym sponsorem.Z kolei klubowi reprezentanta Polski zarzucono współpracę z firmą, która tworzy reklamy z roznegliżowanymi kobietami. Teraz okazuje się, że sponsor Wolverhampton jawnie łamie prawo, udostępniając transmisje sportowe, do których praw... nie posiada.
Chodzi o chińskiego bukmachera, który zdaniem portalu josimarfootball.com udostępnia nielegalnie transmisje z meczów takich lig jak Bundesliga, Ligue 1, Premier League czy Serie A. Transmisje na chińskojęzycznej części strony są w bardzo dobrej jakości i w niczym nie ustępują tym od legalnych nadawców internetowych. Nawet opóźnienie w przypadku nie jest większe od tego, które zwykle występuje podczas korzystania z internetowych wersji tych legalnych streamingów.
Problem w tym, że firma nie nabyła praw do żadnego z wydarzeń, które pokazuje. Nie wypłaciła też żadnej rekompensaty stacjom, które wydały dziesiątki, a czasem setki milionów za nabycie praw do transmisji czołowych lig świata. To może ponieść za sobą bardzo poważne konsekwencje dla tego bukmachera i zdecydowanie nie wpływa dobrze na wizerunek Wolverhampton.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Wiadomo, że Premier League jest bardzo wyczulona, jeśli chodzi o naruszenia praw autorskich i piractwo streamingowe. W maju tego roku, w następstwie dochodzenia wszczętego przez Premier League, pięciu Brytyjczyków zostało postawionych przed sądem i skazanych łącznie na trzydzieści lat i siedem miesięcy więzienia za prowadzenie trzech pirackich operacji streamingowych z Wielkiej Brytanii. Dlatego można przypuszczać, że sprawa nie rozejdzie się po kościach. Warto podkreślić, że ów sponsor jest również związany z takimi klubami, jak VfL Wolfsburg, Lazio czy AS Monaco.