Robert Lewandowski od początku sezonu imponuje formą strzelecką. Do tej pory we wszystkich klubowych meczach zdobył 17 bramek, w tym trzy w Lidze Mistrzów. Dzięki temu w całej swojej karierze uzbierał w tych rozgrywkach 97 trafień, co daje mu trzecie miejsce w klasyfikacji wszech czasów. Tylko trzy gole dzielą go zaś od okrągłej liczby stu bramek. Hiszpański dziennik "Mundo Deportivo" sugeruje nawet, że nasz napastnik może do niej dobić w tę środę.
Wystarczy, że Lewandowski skompletuje hat-tricka w meczu z Crveną zvezdą Belgrad. To właśnie mistrzowie Serbii będą kolejnym rywalem FC Barcelony w fazie ligowej Ligi Mistrzów. Rywal nie wydaje się zbyt wymagający, a jak podkreśla gazeta, Polak ma z nim same dobre wspomnienia. Już w tytule możemy przeczytać: "Lewandowski, dawny koszmar Crvenej zvezdy, wraca do Belgradu z kamieniem milowym w zasięgu ręki". Skąd takie określenie?
Kapitan reprezentacji Polski miał okazję grać przeciwko tej ekipie jedynie dwa razy. Działo się to w 2019 r. w fazie grupowej Ligi Mistrzów, gdy Lewandowski grał w koszulce Bayernu Monachium. Wówczas jego drużyna odniosła dwa przekonujące zwycięstwa 3:0 u siebie i 6:0 na wyjeździe. A jak w tych meczach spisał się Polak? W pierwszym strzelił jednego gola, a w drugim aż cztery. Średnio zdobywa więc przeciwko tej ekipie 2,5 bramki na mecz.
Hiszpanie liczą, że tym razem Lewandowski znów będzie skuteczny, ponieważ "bardzo dobrze wspomina Małą Maracanę". Dodają też, że pamiętny wieczór w Belgradzie był dla niego drugim, w którym strzelił cztery gole w jednym meczu Ligi Mistrzów. Wcześniej dokonał tego w sezonie 2011/12 w spotkaniu Borussii Dortmund z Realem Madryt (4:1).
Mecz Crvena zvezda - FC Barcelona odbędzie się w środę 6 listopada o godz. 21:00. Nawet jeśli Lewandowskiemu uda się strzelić trzy gole i osiągnie granicę stu bramek w Lidze Mistrzów, nadal na liście najskuteczniejszych strzelców tych rozgrywek pozostanie na trzeciej pozycji. Wyżej wciąż będą Cristiano Ronaldo (140 goli) i Leo Messi (129 goli).