Lech Poznań może spisać kończący się sezon na straty. Po niedzielnym remisie 1:1 z Widzewem Łódź stało się jasne, że nie awansuje do europejskich pucharów. Odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponosi m.in. Mariusz Rumak, pod którego wodzą drużyna głównie rozczarowuje.
Na konferencji prasowej po spotkaniu z łodzianami szkoleniowiec musiał tłumaczyć się z tego, co zrobił Lech. Aż w pewnym momencie dostał zupełnie nieoczekiwane, a przy tym wyjątkowo rozbudowane pytanie.
- Chciałem panu pogratulować, bo pod pana wodzą Lech gra szósty mecz z Widzewem w ekstraklasie i żadnego nie przegrał. To się rzadko zdarza. Były to trzy zwycięstwa i trzy remisy. Niektóre wygrane były bardzo szczęśliwe, gdy bramkarz został kopnięty w głowę i Murawski strzelił na 1:0 i drugi mecz z czerwoną kartką Augustyniaka. Wtedy to też było bardzo szczęśliwe zwycięstwo. Nie kwestionuję tego 4:0 z bramką Możdżenia - zaczął pytający, który określił się mianem pasjonata statystyk piłkarskich.
- Teraz niech pan mi wytłumaczy, dlaczego w tym jedynym meczu przedostatniej kolejki, w którym grały dwa przegrane zespoły z kolejki 32., nikt nie wygrał żadnego z czterech ostatnich spotkań. Ani Lech, ani Widzew - dodał. Czyli tak naprawdę chodziło o to, dlaczego poznanianie i łodzianie nie wygrali żadnego z czterech ostatnich meczów.
- Trudno mi coś powiedzieć o Widzewie, nie chcę wypowiadać się na temat przeciwników. Przepraszam, zaskoczył mnie pan tym pytaniem. Chciałbym powiedzieć coś mądrego, ale nie przychodzą mi do głowy żadne mądre słowa - powiedział, po czym sala konferencyjna wybuchła śmiechem. - Ale dziękuję za gratulacje, nie wiedziałem o tym. Nigdy nie analizuję, jak to było - dodał.
Rumak ma przed sobą jeszcze jeden mecz w roli pierwszego trenera Lecha, będzie to domowe spotkanie z walczącą o utrzymanie Koroną Kielce (25 maja). Potem jego miejsce zajmie Niels Frederiksen.
Komentarze (2)
Rumak aż zdębiał po tym pytaniu. "Chciałbym powiedzieć coś mądrego, ale..." [WIDEO]
Jaskrawa błyskawica przecięła ciemne niebo, oślepiając jasnym blaskiem cherlawą sylwetkę trenera. Po chwili miarowy stukot korków obwieścił światu, że dzielny trener wyruszył na poszukiwanie nowego klubu.