• Link został skopiowany

Połowa klubów ekstraklasy walczy o przetrwanie w lidze. Działają na rympał

Kluby walczące o utrzymanie w panice szukają sposobu, by nie zlecieć z ekstraklasy. A sezon jest wyjątkowy, bo zagrożone spadkiem jest pół ligi. Fani w Zabrzu, Gdańsku czy Mielcu (ale nie tylko!) łapią się za głowy, widząc jak na łapu-capu walczą tam o byt. A może w szaleństwie jest metoda?
Kamil Kiereś, Jan Urban i David Badia - kto utrzyma swój zespół w ekstraklasie?
Jakub Orzechowski, Dominik Gajda, Bartosz Bańka / Agencja Wyborcza.pl

Z pewnością znacie tę scenę. Główny bohater filmu akcji próbuje rozbroić bombę zegarową, przecinając jeden z kilku dostępnych kabli. W filmach zazwyczaj się udaje. Czy w ekstraklasie będzie podobnie? W marcowej przerwie na kadrę trzy walczące o utrzymanie kluby zdecydowały się zmienić trenera, licząc na łut szczęścia. Być może akurat kabel, za który chwytają, pozwoli im rozbroić bombę z napisem "spadek". Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że w tym sezonie – jeszcze bardziej wyjątkowo – w ekstraklasie działają na rympał.

Zobacz wideo Na tym polega fenomen Lecha Poznań w Europie. "A w ekstraklasie bryndza"

Pod koniec marca ponad połowa ekstraklasy wciąż zaangażowana jest w walkę o utrzymanie. Dziesiąty Piast Gliwice ma trzy punkty przewagi nad strefą spadkową, ale nawet ósma Wisła Płock i dziewiąty Radomiak (oba z pięcioma punktami przewagi) nie mogą być pewne swego.

W dolnej połowie tabeli z dziewięciu drużyn tylko dwie dotąd nie zmieniły trenera. Posada Macieja Stolarczyka w Jagiellonii Białystok jednak od dobrych kilku tygodni wisi na włosku i nawet lada dzień na Podlasiu mogą podjąć decyzję o zakończeniu współpracy z trenerem, który z ostatnich 14 meczów ligowych wygrał tylko dwa i praktycznie w każdym jego zespół wyglądał źle. Coraz gorętszy jest także stołek Ivana Djurdjevicia w Śląsku Wrocław. Śląsk w dziewięciu kolejkach rundy wiosennej zwyciężał tylko dwa razy, a do tego skompromitował się w Pucharze Polski z drugoligowym KKS 1925 Kalisz, przegrywając sromotnie aż 0:3.

Piast, Zagłębie i Korona trafiły najlepiej, Miedź jedną nogą w I lidze

Zmieniać czy nie zmieniać? W Białymstoku i Wrocławiu na razie stoją przy swoim, ale w innych klubach cierpliwość tak duża już nie była. Są tacy, którzy jeszcze przed wiosną trafili w dziesiątkę, jak Zagłębie Lubin z Waldemarem Fornalikiem czy Piast Gliwice z Aleksandarem Vukoviciem, bo właśnie te zespoły z walczącej o utrzymanie dziewiątki wyglądają najlepiej.

A przecież i w Lubinie, i w Gliwicach trzeba było podjąć naprawdę odważną decyzję o rozstaniu ze szkoleniowcami zasłużonymi dla tych klubów. Piotr Stokowiec z Zagłębiem swego czasu awansował do ekstraklasy i zdobył brązowy medal. Jeszcze więcej dla Piasta znaczy nazwisko Fornalika, który w 2019 r. sięgnął z gliwickim klubem po sensacyjne i historyczne mistrzostwo Polski. W Zagłębiu i Piaście osobom decyzyjnym nie zabrakło odwagi, ale też dobrej decyzyjności przy zatrudnieniu nowego trenera. I choć w ekstraklasie nigdy nie można być niczego pewnym, to oba kluby wydają się faworytami do jak najszybszego zapewnienia sobie bezpiecznego bytu.

Bilans Waldemara Fornalika w Zagłębiu Lubin:
8 meczów – 4 zwycięstwa – 1 remis – 3 porażki – 13 punktów (śr. 1,63 pkt na mecz)

Bilans Aleksandara Vukovicia w Piaście Gliwice:
11 meczów – 5 zwycięstw – 3 remisy – 3 porażki – 18 punktów (śr. 1,64 pkt na mecz)

Dobrze wygląda także Korona Kielce, nawet jeśli wciąż znajduje się w strefie spadkowej. Kielczanie pod wodzą Kamila Kuzery, który w listopadzie zastąpił Leszka Ojrzyńskiego, być może mają personalnie najsłabszą kadrę w całej lidze, ale tworzą zespół, który daje nadzieje na skuteczną walkę o utrzymanie, a do tego budują twierdzę na własnym stadionie, gdzie wygrali wszystkie cztery rozegrane wiosną mecze. Niewykluczone, że Koronie koniec końców zabraknie jakości, wszak mówimy o zespole, który opiera się na zawodnikach reprezentujących Koronę jeszcze I lidze. Ale już teraz można powiedzieć, że drużyna nawiązała walkę z resztą ligi, czego nie można było powiedzieć o kielczanach jesienią.

Bilans Kamila Kuzery w Koronie Kielce:
10 meczów – 4 zwycięstwa – 2 remisy – 4 porażki – 14 punktów (śr. 1,40 pkt na mecz)

Skutecznie podnieść Miedzi Legnica nie zdołał za to Grzegorz Mokry. Beniaminek po 12 meczach z Wojciechem Łobodzińskim miał na koncie ledwie sześć punktów. Teraz, po 25 meczach ma ich 19 i traci już dziewięć do bezpiecznej strefy.

„Miedzianka" pod wodzą Mokrego punktuje dalej przeciętnie (13 pkt w 13 meczach, a do tego w ostatnich czterech spotkaniach zdobyła ledwie punkt. Tylko cud uratuje Miedź przed powrotem do I ligi. W Legnicy działacze przecięli nie ten kabel, co trzeba.

Bilans Grzegorza Mokrego w Miedzi Legnica:
13 meczów – 3 zwycięstwa – 4 remisy – 6 porażek – 13 punktów (śr. 1,00 pkt na mecz)

„Dzień świstaka" w Zabrzu. Zwolniony przed sezonem Urban ma uratować Górnika

Wytłumaczyć sytuację w Zabrzu jest na tyle trudno, że posłużmy się osią czasu. Ona nakreśli bałagan o chaos, w jakim Górnik stara się wywalczyć utrzymanie w ekstraklasie:

  • 14 czerwca 2022 roku - Jan Urban zostaje zwolniony z Górnika Zabrze z powodu konfliktu z prezesem Arkadiuszem Szymankiem, mimo dobrych wyników i ósmego miejsca na koniec sezonu. Zastępuje go Bartosch Gaul.
  • 25 sierpnia 2022 roku – prezes Arkadiusz Szymanek odchodzi z Górnika Zabrze
  • 18 marca 2023 roku - Jan Urban zostaje nowym trenerem Górnika Zabrze i ma uratować zespół przed spadkiem. Zastępuje Bartoscha Gaula, który nie okazał się zbawcą zabrzańskiego futbolu.

Bałagan w Górniku Zabrze to w głównej mierze zasługa prezydent Zabrza Małgorzaty Mańki-Szulik, która lekką ręką szafuje miejskimi pieniędzmi. Ale to już temat na inny tekst. Skupmy się na boisku i absurdalnej sytuacji dotyczącej zwolnienia Gaula. Przed niedawnym meczem z Wisłą Płock Górnik informował, że to spotkanie zadecyduje o kolejnych ruchach. I Górnik pod wodzą Gaula wygrał je w dobrym stylu 3:2, będąc zespołem wyraźnie lepszym, choć do przerwy pechowo przegrywał 0:2. Dzień później jednak Gaula w Górniku i tak już nie było.

Cały bałagan w ostatnich miesiącach przy Roosevelta wygląda absurdalnie. Jednak wydaje się, że zatrudnienie Jana Urbana, nawet pomimo niezałatanych dziur w kadrze Górnika, raczej zwiększa jego szanse na utrzymanie, niż je redukuje.

"Oszukać przeznaczenie" po mielecku. Stal stawia na trenera, który trzy razy spadał z ekstraklasy

Mało? No to porozmawiajmy o Stali. Zespół z Mielca jest tej wiosny najsłabszy w całej stawce, w ośmiu meczach 2023 roku zdobył trzy punkty, ani razu nie wygrywając. Stal Mielec to też zespół, który drugi rok z rzędu jest głównym faworytem do spadku, a jednak rundę jesienną pod wodzą Adama Majewskiego ponownie kończy w górnej połowie tabeli. Jednak i w przypadku wiosny mamy powtórkę z zeszłego sezonu, gdy spisuje się wręcz katastrofalnie i z każdą kolejką zsuwa się w dół klasyfikacji.

Tym razem zrobiło się jednak na tyle gorąco, że Majewskiego w Mielcu już nie ma. I choć 49-latkowi zasług w postaci robienia wyników ponad stan ze Stalą nie można odmówić, tak ta decyzja władz klubu nie jest specjalnie kontrowersyjna.

Co innego, jeśli chodzi o jego następcę. „Strażakiem" Stali został trener, który ma w swoim dorobku trzy spadki z najwyższej klasie rozgrywkowej w czterech sezonach. Taki niechlubny wpis – a w zasadzie kilka – ma w CV Kamil Kiereś.

Kieresiowi nie można odmówić tego, że jest „specjalistą od awansów". W końcu z GKS Bełchatów w 2014 roku awansował do ekstraklasy, a z Górnikiem Łęczna w latach 2019-21 pokonał drogę od II ligi do najwyższej klasy rozgrywkowej. Problem w tym, że dorobek Kieresia w ekstraklasie wygląda dramatycznie. Debiutancki sezon 2011/12 w GKS Bełchatów zdołał zakończyć tuż nad kreską, gdy koszmarny sezon zaliczyły ŁKS Łódź i Cracovia. Później było tylko gorzej. W sezonie 2012/13 został z GKS-u zwolniony po czterech porażkach w pierwszych czterech kolejkach. Wrócił do klubu, gdy ten po rundzie jesiennej miał zaledwie sześć punktów (tak samo jak Podbeskidzie, które przejął Czesław Michniewicz). I choć z ligi spadł ostatecznie zaledwie jeden zespół, gdyż licencji nie otrzymała Polonia Warszawa, wielka ucieczka powiodła się jedynie Podbeskidziu, które z Michniewiczem zdobyło 26 punktów przy i tak efektownej liczbie 25 pkt GKS-u Kieresia. Bełchatowianie spadli na kolejkę przed końcem, gdy w „meczu na wodzie" z Jagiellonią stracili gola na 1:1 w 90. minucie gry.

Kiereś w Bełchatowie jednak pozostał i szybko wrócił z GKS do ekstraklasy. W niej, w sezonie 2014/15 po 14 kolejkach zajmował nawet czwarte miejsce, po czym w kolejnych 11 meczach zdobył tylko pięć punktów i zsunął się tuż nad strefę spadkową. Kiereś został zwolniony, po czym tradycyjnie dla siebie i GKS-u wrócił, ale w czterech ostatnich kolejkach nie zdołał uratować zespołu przed degradacją.

Trzeci spadek miał już miejsce z Górnikiem Łęczna w poprzednim sezonie, gdy Kiereś z zespołem był praktycznie cały sezon w strefie spadkowej. I z niej Górnik, także po zmianie trenera w końcówce, już się nie wygrzebał. 48-latek ma na swoim koncie 99 meczów w ekstraklasie w roli trenera, w których jego średnia punktowa to zaledwie 1,11 pkt na mecz.

Czy Kamil Kiereś jest odpowiednią osobą do wyciągnięcia Stali z dołka? Na pierwszy rzut oka – to nie może się udać, ale w sumie wszyscy wiemy, jak klub z Mielca lubi oszukiwać przeznaczenie.

Nie każdy łysy Hiszpan to Guardiola. Ale czy Lechia Gdańsk o tym wie?

No i na koniec „creme de la creme" ligowych bałaganów, absurdów i zaniedbań, czyli Lechia Gdańsk. Już bez Tomasza Kaczmarka, a także już bez Marcina Kaczmarka, choć ten zdobył 20 punktów w 16 meczach, czyli punktował całkiem nieźle, jak na zespół walczący o utrzymanie.

Już chyba nikt w Gdańsku nie próbuje szukać logiki w postępowaniu władz Lechii. Klub totalnie zawalił letnie okno transferowe, drużyna nie poradziła sobie ani w pucharach, ani na początku nowego sezonu. Przez praktycznie całą jesień była w strefie spadkowej. W międzyczasie władze Lechii na nowego trenera zatrudniały związanego emocjonalnie z klubem Marcina Kaczmarka, który przez ponad dwa lata pozostawał bez pracy, po raz ostatni w ekstraklasie pracował pięć lat wcześniej, a i w niższych ligach nie wiodło mu się szczególnie. Dyrektorem sportowym klubu został z kolei były asystent Piotra Stokowca Łukasz Smolarow.

Kaczmarek zdołał na koniec jesieni zaliczyć ciekawą serię, wygrywając cztery z siedmiu meczów. Słowem: złapał kontakt z bezpieczną strefą. Cóż jednak z tego, skoro zimą Lechia praktycznie się nie wzmocniła – jedynymi liczącymi się nowymi piłkarzami zostali prawy obrońca Jakub Bartkowski i ofensywny pomocnik Kevin Friesenbichler.

No i zaskoczenie – wiosną dobrej serii z końcówki jesieni nie udało się pociągnąć. Lechia gra źle, miała już okazję grać z większością bezpośrednich rywali w walce o utrzymanie, a dalej jest pod kreską ze stratą trzech punktów do bezpiecznej strefy.

„Mądre głowy" w Gdańsku doszły oczywiście do wniosku, że winny jest trener Marcin Kaczmarek. Choć też nie potrafiły się w tej kwestii zdecydować. Przed wygranym 4:0 meczem z Miedzią negocjowały z Serbem Nestorem El Maestro, ale w ostatniej chwili zmieniły warunki kontraktu i Serb z Gdańska wyjechał. Po wygranej z Miedzią klub oznajmił, że "drużynie i sztabowi udzielono wspólnego wsparcia ponad podziałami". Nie zabrakło też hasztagu #CałaLechiaZawszeRazem.

„Zawsze razem", ale tylko do kolejnej porażki, czyli do następnej kolejki – Lechia uległa Warcie Poznań 0:2 i dwa dni później trenera Marcina Kaczmarka już nie było.

Do Trójmiasta w jego miejsce szerzej nieznany David Badia, który – co istotne – zgodził się podpisać kontrakt tylko do końca sezonu z opcją przedłużenia. 48-latek do 2021 r. mógł się pochwalić jedynie pracą z drużynami młodzieżowymi Barcelony i funkcją asystenta w kilku klubach. Później otrzymał szansę samodzielnego prowadzenia zespołu w trzech klubach z Cypru i wyglądało to tak:

  • Ethnikos Achnas (grudzień 2021 - marzec 2022) – spadek z ligi (bilans 3-3-6) + awans do ćwierćfinału Pucharu Cypru
  • AEK Larnaka (kwiecień – maj 2022) – bilans 3-3-1 (dwa zwycięstwa na koniec), wicemistrzostwo kraju + blamaż w Pucharze Cypru z... Ethnikosem.
  • Akritas Chlorakas (lipiec – grudzień 2022) – bilans 2-1-10 i już pewny spadek klubu

Słowem: Lechię Gdańsk ma uratować trener, który w półtora roku przyczynił się do dwóch spadków, a z jednego z czołowych klubów na Cyprze został wyrzucony po dwóch miesiącach.

Ale zawsze można liczyć na logikę Ekstraklasy

A jak nie można liczyć na kompetencje, zawsze pozostaje tzw. logika ekstraklasy. Tu nawet najdziwniejsze pomysły wypalają, najciekawsze nazwiska okazują się niewypałami, drużyny skazywane na spadek stają się rewelacją rozgrywek, a dobre i złe serie przerywane są w najmniej spodziewanym momencie. Wszystko zależy tylko od tego, za który kabel się chwyci.

Więcej o:

WynikiTabela

Komentarze (14)

Połowa klubów ekstraklasy walczy o przetrwanie w lidze. Działają na rympał

farkas3
2 lata temu
No przynajmniej napisane bez błędów chociaż biografia kieresia przydluga
rafcio_tm
2 lata temu
Raz na jakis czas, rzadko, bo rzadko, ale nawet Wam wyjdzie napisać dobry SPORTOWY artykuł. Gratuluję.
jan.go
2 lata temu
Państwo jest biedne to i kluby są biedne Może nie wszyscy widzą ale u nas kluby są państwowo-samorządowe To te pieniądze nakręcają prywatny biznes
rafi7777
2 lata temu
Tak naprawdę to papszun w innym klubie nic by nie osiągnął. Tutaj mądra polityka kadrowa bierze wyższość. Tylko gdzie w tym wszystkim są Polacy w składzie Rakowa... Połowa ligi powinna spaść wtedy może ktoś by się obudził. A tu ciągle tylko walka o środek tabeli lub o utrzymanie... Raków uciekł reszcie, Lech świetnie gra w pucharach europejskich,ale na ligę już brakło sił. Legia ma najsłabszy skład od dziesięciu lat. A reszta gdzie???? Hohohoho daleko.
Zgłoś komentarz

Czy masz pewność, że ten post narusza regulamin?

Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę
Dziękujemy za zgłoszenie

Komentarz został zgłoszony do moderacji

Nadaj nick

Nazwa użytkownika (nick) jest wymagana do oceniania, komentowania oraz korzystania z forum.

Wpisz swój nick
Wystąpił błąd, spróbuj ponownie za chwilę

Użyj od 3 do 30 znaków. Nie używaj polskich znaków, wielkich liter i spacji. Możesz użyć znaków - . _ (minus, kropka, podkreślenie).