Dla Piotra Zielińskiego był to słodko-gorzki mecz. Słodki, bo zwycięski, z czego mocno cieszył się po ostatnim gwizdku tak jak cała drużyna. To było przecież najważniejsze. Momentami był to mecz gorzki, bo choć Polacy prowadzili grę, to zamiast ofensywnego polotu, szybkich wymian i kreatywnych rozwiązań, z 66. drużyną rankingu FIFA, oglądaliśmy toporny futbol. Zieliński starał się z niego wyłamywać, zresztą nie pierwszy raz. Problem jest taki, że było tego mało, dwa, że był sam.
W czerwcu minie już 10 lat od debiutu Piotra Zielińskiego w piłkarskiej reprezentacji Polski, reprezentacji, w której właśnie rozegrał 91. mecz, z czego 67. w wyjściowym składzie. To też pokazuje jak ważnym jest od lat zawodnikiem. Koledzy z pomocy i ofensywy się zmieniali, a Zieliński na kadrę przyjeżdża za kadencji szóstego już selekcjonera i ciągle jest istotnym, choć chcielibyśmy, by został jej kluczowym piłkarzem. Na boisku doświadczył już wszystkiego, od pozycji numer dziesięć, przez środkowego pomocnika, po piłkarza rzuconego na skrzydła i gracza poruszającego się niczym wolny elektron.
Z kolejnym meczem widać jednak, że Zieliński by był efektywny potrzebuje wokół siebie kilku równie kreatywnych i starających się pchać grę do przodu kolegów, albo przynajmniej takich, których Fernando Santos na większą odwagę namówi. Jeśli w poniedziałek miał to być choćby Karol Linetty, to trudno uznać, że wypełnił takie zadania.
Scenariusz meczu z Albanią, ale także tego z Czechami często przebiegał wokół podobnego schematu. Polska grała przez obrońców, wymieniając raczej spokojne i bezpieczne piłki, a Zieliński używany był jako recepta i maszyna służąca na wyprowadzanie piłek i szukanie bardziej kreatywnych rozwiązań niż tylko dogrania piłki do jednego z najbliższych kolegów. Albańczycy zresztą dobrze to wiedzieli. Do Zielińskiego, który w meczu z Albanią najwięcej operował na czterdziestym metrze na połowie rywala nico z lewej strony, lub w okolicach koła środkowego, goście często mocno naciskali. Szczególnie w pierwszej połowie. Gdy pomocnik tylko dostawał piłkę na środku boiska, często był podwajany. Albańczycy wyraźnie bali się, że Zieliński gdy zatańczy z piłką i przyspieszy, tudzież zagra na jeden kontakt, to oni go już nie dogonią. Oprócz odcięcia Roberta Lewandowskiego wydaje się, że rywale zwykle będą starać się też zatrzymać Zielińskiego, i Polska siłą rzeczy wejdzie na wolniejsze obroty.
Jak bardzo koledzy w meczu z Albanią szukali "Zielka" świadczą jego aż 73 kontakty z piłką, które miał w trakcie całego meczu. To jeden z wyższych wyników, jeśli chodzi o jego ostatnie mecze. Dla porównania z Albanią więcej piłek miało tylko dwóch środowych obrońców kadry (Bartosz Salamon i Jan Bednarek), między którymi piłka krążyła nieustannie.
Gracz Napoli czasem jednak w tym skupianiu uwagi rywali i próbie ciągnięcia gry samemu, notował wpadki. Choćby w 20 minucie, gdy stracił piłkę prowadząc ją w środku pola i próbując minąć kolejnych rywali. Po stracie poszła kontra. Pomocnik wrócił za akcją i starał się wyłuskać piłkę rywalowi, ale ten minął go i oddał strzał na bramkę z 20. metra. W 25 minucie Zieliński został mocno sponiewierany w środku pola i nastąpiła przerwa w grze. To też spowodowane było tym, że często był osamotniony i brał więcej na siebie.
Zieliński jak zwykle egzekwował też stałe fragmenty gry. Chociaż po akcji stworzonej po jednym z rzutów wolnych biało-czerwoni zdobyli bramkę, to jednak na razie wielu korzyści z tego elementu gry nie mieliśmy. Po żadnym z sześciu rzutów rożnych nie było wielkiego zagrożenia pod bramką rywali.
Jak ważnym graczem jest Zieliński w kreowaniu gry świadczy też fakt, że trener Fernando Santos podczas meczu głównie jemu podrzucał uwagi, a kwadrans przed końcem poprosił Zielińskiego do siebie i dłużej i sugestywniej wytłumaczył jak tym meczem zarządzać. Zresztą wydaje się, że właśnie do funkcjonowania środa pola będzie miał najwięcej uwag i tu czeka go najwięcej pracy.
- Widzę, że są problemy z zaplanowaniem akcji, co za tym idzie z tym, by grać widowiskowo, tak by podobało się to publiczności. Na tę pracę będzie czas na następnym zgrupowaniu - zapowiedział na konferencji po meczu. "Problemy z zaplanowaniem akcji" to eufemistyczne ujęcie tematu. Na planie filmowym każdy reżyser ma wokół siebie drugiego reżysera, asystentów i masę osób do pomocy, czuje wsparcie ekipy. Zieliński takiego komfortu nie ma.