Sytuacja Lechii Gdańsk jest nie do pozazdroszczenia. Zespół, który na wiosnę grał o europejskie puchary, pół roku później musi walczyć, by nie spaść z ligi. Powodów zapaści drużyny jest wiele, a jednym z nich jest zamieszanie związane z właścicielem. Adam Mandziara jeszcze w trakcie rundy jesiennej poinformował za pośrednictwem Instagrama o rezygnacji z funkcji prezesa rady nadzorczej Lechii Gdańsk. "To kolejny krok i konsekwentne działanie w kierunku sprzedaży klubu" - czytamy w oświadczeniu działacza. Wspomniany krok miał miejsce 12 września, a od tamtej pory nic się w tej sprawie nie zmieniło.
"Problemy kondycyjne na boisku oraz różnice charakterów i słabość mentalna w szatni nie są jednak jedynymi problemami Lechii. Można powiedzieć, że gdański klub od jakiegoś czasu jest w zawieszeniu, że jego przyszłość jest niejasna pod każdym względem" - pisała Karolina Jaskulska ze Sport.pl. Kibice Lechii mają już stanowczo dość obecnej sytuacji klubu i dali o tym znać podczas meczu z Wisłą Płock. Fani wywiesili baner z napisem: "Pralnia pieniędzy", który nawiązywał do problemów organizacyjnych. Lechia stanowczo potępiła takie działania.
Cierpliwość stracili także oldboje Lechii, którzy uderzyli w zarząd. "Dziewięć ostatnich lat to pokaz nieudolnych rządów, braku kompetencji oraz zmarnowanego wielkiego potencjału naszego klubu" - czytamy w oświadczeniu podpisanym przez Jerzego Jastrzębowskiego oraz Lecha Kulwickiego. Zwrócono także uwagę na nieudolną politykę transferową, zaniedbanie szkolenia młodzieży i małą frekwencję na trybunach. "Trzeba otwarcie to wyartykułować, że nie tylko najbardziej zagorzali kibice mają dość waszych nieudolnych rządów" - czytamy dalej.
Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Wszystkich związanych z Lechią mogą jednak cieszyć ostatnie wyniki, jakie osiąga drużyna. Jest niepokonana od czterech meczów i obecnie plasuje się na 14. miejscu z dorobkiem 22 punktów. Nad strefą spadkową ma dwa punkty przewagi.