Wisła Kraków nad przepaścią. Jerzy Brzęczek wraca do ekstraklasy?!

Piotr Majchrzak
Wisła Kraków pikuje w kierunku 1. ligi i po dwóch meczach wiosny zwolniła Adriana Gulę. Przed sezonem chyba każdy mówił o hitowym transferze trenera, ale szybko okazało się, że był to nieudany związek. Klub już wybrał trenera i ogłosi go w poniedziałek o godzinie 13. Kto nim będzie?

Gdy w czerwcu 2021 roku Wisła Kraków zatrudniała trenera Adriana Gulę wydawało się, że ściągnęła trenera z innego piłkarskiego świata. Niewiele wcześniej Gula był chwalony za spektakularną grę Victorii Pilzno, a klub robił furorę w pierwszym sezonie pracy słowackiego trenera. Potem było już gorzej, a na początku maja 2021 roku szkoleniowiec został zwolniony. Gula miał jednak znakomitą średnią dwóch punktów na mecz i wydawało się, że dla borykającej się z problemami Wisły jest celem nie do osiągnięcia. Wcześniej odrzucił bowiem ofertę Jagiellonii Białystok. Interesowała się nim też Legia Warszawa...  Ale nic bardziej mylnego.

Zobacz wideo Jak wygląda sytuacja finansowa Wisły Kraków? "To normalna część życia w piłce nożnej"

Pomyłka, która nie mogła się zdarzyć.

Wisła ogłosiła przyjście Guli i wydawało się, że teraz wszystko ruszy z kopyta. Był nowy i niezwykle kompetentny dyrektor sportowy - Tomasz Pasieczny, wieloletni skaut Arsenalu. Był niezwykle doświadczony i sprawdzony trener, byli polecani przez niego piłkarze. I... znowu wszyscy się pomylili.

Adrian Gula nie potrafił wpłynąć na grę Wisły Kraków. Choć początek sezonu był jeszcze niezły, bo Gula chciał grać bardzo ofensywnie i na ryzyku, tak po 0:5 z Lechem Poznań wszystko się posypało.  Można odnieść wrażenie, że z każdym kolejnym meczem klub grał coraz gorzej. Mniej uwagi poświęcał na ofensywę, a w defensywie... było jeszcze gorzej. Zespół zatracał też umiejętności ofensywne, bo jesienią najlepszym strzelcem zespołu był Yaw Yeboah z pięcioma bramkami, ale drugie miejsce zajmował już środkowy obrońca Michal Frydrych, który sam zapewnił Wiśle kilka punktów. Wśród strzelców próżno było szukać któregoś z napastników.  Choć tych Wiśle miało "zazdrościć pół ligi". Ale ci też wiele zrobić nie mogli, bo Wisła nie stwarzała wielu sytuacji. 

Głównym zarzutem do Guli było to, że niezależnie od formy na pozycji numer "10" grał z reguły bezproduktywny Michal Skvarka. Co prawda ma w tym sezonie cztery asysty, ale z czego dwie w pierwszym meczu z Górnikiem Łęczną. Przez większość czasu jednak irytował. A wotum nieufności dostał w sobotę, gdy schodził z boiska. Wówczas żegnały go przeraźliwe gwizdy, które były jasnym sygnałem nie tylko dla piłkarza, ale także dla trenera. A warto podkreślić, że krakowscy kibice przyzwyczaili do wspierania swoich piłkarzy nawet w trudnych momentach. Porażka ze Stalą Mielec przelała czarę goryczy. Tym bardziej że jak wyliczył portal EkstraStats.pl, był to pierwszy przypadek, by gospodarz nie oddał w tym sezonie żadnego celnego strzału.

Gula był pogodzony z porażką?

Z Krakowa można usłyszeć, że Adrian Gula po sobotnim meczu był już pogodzony z tym, że nie wyprowadzi drużyny z kryzysu. Choć raczej trudno mówić o kryzysie w sytuacji, gdy nie było żadnej hossy. Wisła Adriana Guli od początku była po prostu przeraźliwie słaba, a jak wygrywała jesienią mecze to tylko z drużynami, które w danym momencie były jeszcze słabsze.

Gdyby na stanowisku trenera nie byłoby tak dobrego i doświadczonego szkoleniowca, to w Krakowie pożegnano by go zdecydowanie szybciej. Wszyscy wierzyli jednak w "projekt Gula" i chcieli dać mu dużo czasu. Ale po dwóch wiosennych porażkach w katastrofalnym stylu Wiśle w oczy zajrzało widmo spadku. W tym momencie Biała Gwiazda jest zdecydowanie najgorzej grającą drużyną w lidze i pikuje w tabeli. A kapitan nie ma pojęcia jak obrać inny kurs.

W sondach internetowych tworzonych w środowisku kibiców na Twitterze większość była za zmianą szkoleniowca, choć podkreślano, że wierzyli w niego do końca. Wierzyli, bo trudno było przypuszczać, że ten projekt nie wypali. Miał wszystko by się powieść. Szkoleniowiec był dokładnie przeskautowany i wyselekcjonowany z grupy innych kandydatów. Ściągnięto mu też kilku piłkarzy, których chciał i z którymi lubił pracować, m.in ze wspomnianym wcześniej Skvarką. - Adrian Gula to świetny człowiek i specjalista, któremu serdecznie dziękujemy za pracę, którą wykonał. Czasami w życiu tak bywa, że pewne konfiguracje nie działają optymalnie bez wyraźnego, jednoznacznego powodu. Czas na nowy rozdział - napisał na Twitterze Jarosław Królewski, współwłaściciel klubu i trudno się z nim nie zgodzić.

Wisła nad przepaścią. Jerzy Brzęczek na ratunek?

Przed Wisłą zaciekła walka o utrzymanie w ekstraklasie. W tym momencie nie ma już chyba miejsca na eksperymenty z zagranicznymi szkoleniowcami. Trzeba prawdopodobnie postawić na człowieka, który doskonale zna polską piłkę, a w ostatnim czasie śledził też mecze Wisły Kraków. Takich kandydatów jest trzech: Radosław Sobolewski, legenda Wisły Kraków, Kazimierz Moskal (były kilkukrotny trener Wisły) i Jerzy Brzęczek. Brzęczek, przed którym jeszcze rok temu kibice Wisły bronili się rękami i nogami, a teraz wielu z nich wypatruje w nim ratunku. Wydaje się, że dojrzała do tego też sytuacja. 

Patrząc realnie, Jerzy Brzęczek wydaje się być obecnie najlepszą opcją dla Wisły Kraków. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że obie strony są sobie pisane. Choć nie ma co ukrywać, że Brzęczek mógłby popatrzeć w kierunku Wisły tylko z rodzinnych powodów. Bo oni miejsce w tabeli, ani w finanse nie byłyby tu decydujące. Przecież ostatnio Brzęczek faktycznie negocjował z władzami federacji Kosowa i brał (lub nawet dalej bierze) udział w walce o fotel selekcjonera tej reprezentacji.

Współwłaścicielem Wisły Kraków jest jednak Jakub Błaszczykowski, prezesem Dawid Błaszczykowski, a Jerzy Brzęczek jest ich wujkiem, w młodości często zastępował im ojca. Teraz mógłby pomóc uratować Wisłę przed spadkiem, a sam mógłby wywierać odpowiednią presję na działania zarządu.  Warto bowiem pamiętać, że w Polsce trwa jeszcze okno transferowe, a Wisła zimą mocno się osłabiła. Do kasy klubu wpadło wiele milionów złotych, ale trudno będzie zastąpić jakość Yawa Yeboaha i Aschrafa el Mahidoiuego. Brzęczek mógłby więc mieć zdecydowanie większą siłę perswazji niż każdy inny trener.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.