W starciu najlepszej obecnie drużyny w ekstraklasie z pozytywną rewelacją tego sezonu wyraźnym faworytem byli goście z Poznania, szukający czwartej ligowej wygranej z rzędu. I to było widać na boisku, gdyż przez pełne 90 minut to piłkarze Macieja Skorży byli stroną dominującą w tym spotkaniu.
Pierwsza część gry to totalna dominacja Lecha Poznań i choć Stal nie oddała przed przerwą ani jednego strzału, to i goście nie potrafili podkręcić tempa gry, by stworzyć dużą liczbę sytuacji pod bramką rywala. Najgroźniejsze z nich miał Mikael Ishak, który najpierw w trzeciej minucie w sytuacji sam na sam uderzył obok bramki, a następnie na kilka minut przed przerwą po podaniu Joao Amarala posłał piłkę z kilku metrów nad poprzeczką. Swoje próby oddawali także Jakub Kamiński, Pedro Tiba czy Joao Amaral, ale żaden z nich nie był w stanie nawet zmusić bramkarza rywali Rafała Strączka do trudniejszej interwencji.
W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił. Lech miał ogromną przewagę w polu, ale dalej też spore problemy z kreowaniem sobie groźnych sytuacji bramkowych. Najbliżej szczęścia był w 52. minucie Jakub Kamiński, którego strzał głową trafił w poprzeczkę bramki gospodarzy.
Dwanaście minut później wreszcie doczekaliśmy się uderzenia w wykonaniu Stali, ale zaskakujący strzał z dystansu Fabiana Piaseckiego wylądował jednie w bocznej siatce bramki "Kolejorza".
Najwięcej działo się z kolei w ostatnich 20 minutach tego spotkania, za sprawą wejścia z ławki Daniego Ramireza. Najpierw po jego dośrodkowaniu uderzenie Pedro Rebocho obronił Strączek, a następnie bardzo groźny strzał z dystansu oddał sam Ramirez, jednak znów bramkarz Stali pokazał się z bardzo dobrej strony. W odpowiedzi swoją szansę miała Stal, gdy z kilkunastu metrów uderzył z powietrza Koki Hinokio, ale Filip Bednarek był czujny i dobrze odbił piłkę.
Na kilka minut przed końcem miała miejsce kolejna sytuacja stuprocentowa Mikaela Ishaka, który fatalnie spudłował z pięciu metrów po podaniu Daniego Ramireza. W doliczonym czasie gry z kolei "piłkę meczową" miał Antonio Milić, ale jego uderzenie z kilku metrów znakomicie zatrzymał Rafał Strączek.
Koniec końców, Lech dopiero po raz czwarty z rzędu musiał pogodzić się ze stratą punktów. Bezbramkowy remis jest z kolei kolejnym dobrym wynikiem Stali Mielec w tym sezonie.