PZPN odroczył decyzję ws. Cracovii! Kara może być bardzo wysoka

Komisja Dyscyplinarna PZPN nie podjęła w czwartek decyzji w sprawie kary dla Cracovii za czyny korupcyjne w sezonie 2003/04. Klub chce poddać się karze, ale walczy, by uniknąć ujemnych punktów. Według naszych informacji może chodzić aż o kilkanaście oczek.

Gdyby klub przystał na zaproponowane przez komisję dyscyplinarną rozwiązania dotyczące kar, to reprezentujący Cracovię wiceprezes Jakub Tabisz raczej wyjeżdżałby z Warszawy z zakończoną aferą korupcyjną, która dotyczy wydarzeń sprzed 16 lat. Tyle że gra w zakresie kar idzie o dużą, sportową stawkę.

Zobacz wideo Bundesliga. Bayern - Borussia Mönchengladbach 2:1. Skrót meczu [ELEVEN SPORTS]

Korupcyjny awans i walka o kilkanaście punktów

Chodzi o sezon 2003/04, po którym krakowski klub awansował do ekstraklasy. Po czasie okazało się, że stało się to z wydatną pomocą Jacka P. sędziego i obserwatora, a jednocześnie kibica Cracovii i właściciela firmy ochroniarskiej świadczącej usługi dla klubu. Jacek P. w kliku z 18 przypadków ustawiania meczów działał we współpracy z Rafałem R. Ten z kolei zasiadał w radzie nadzorczej klubu. Jacek P. próbował też ustawić inne spotkanie, którego wynik był ważny dla Cracovii.

Tematem kilka miesięcy temu wreszcie na dobre mogła zająć się komisja PZPN, bo swój proces w tej sprawie zakończył krakowski sąd. PZPN poprosił ekipę z Kałuży o odniesienie się do sprawy, a ta po pewnym czasie uznała, że najlepiej będzie przyznać się do winy. Najlepiej również z punktu widzenia wysokości grożącej kary. Chęć poddania się karze jest czynnikiem łagodzącym.

Komisja dyscyplinarna mogła ukarać Cracovię na dwa sposoby: finansowo i sportowo. Przy czym przy karze sportowej nie wchodziła w grę degradacja (tej za wydarzenia korupcyjne sprzed lipca 2005 roku nie można już stosować). Można natomiast nałożyć na Cracovię karę minusowych punktów, co przedstawicielowi "Pasów" zaproponowano. Według naszych informacji nie chodziło tu o kilka punktów, ale a liczbę dwucyfrową. Cracovia, która chciała złożyć wniosek o dobrowolne podanie się karze, forsowała tylko grzywnę.

O ile z rozbitą w czasie karą kilkuset tysięcy złotych (kara może dochodzić do 5 mln) klub byłby sobie w stanie poradzić, to ujemne oczka w praktyce mogą oznaczać walkę o przetrwanie w grupie spadkowej, a nawet 1. ligę. Dla przykładu przy 15 ujemnych oczkach w obecnym sezonie Cracovia byłaby na pozycji oznaczającej degradację i biła się o życie z Koroną czy Arką. Komisja jest za tym, by karę punktową wprowadzić, bo w przypadku Cracovii nie chodzi o korupcję w kliku meczach tylko - jak ujmował to kiedyś w rozmowie ze Sport.pl rzecznik dyscyplinarny PZPN, Adam Gilarski - "systemowe korumpowanie sędziów".

"Na miejscu działaczy Cracovii rozważyłbym poddanie się karze punktowej"

To dlatego PZPN nie chce przystać jedynie finansowy wymiar kary i wniosek Cracovii, nawet mimo przyznania się i współpracy klubu. W regulaminie dyscyplinarnym mówi o tym paragraf 137.

“Organ dyscyplinarny może uwzględnić wniosek, jeżeli okoliczności popełnienia przewinienia nie budzą wątpliwości, cele postępowania zostaną osiągnięte a wysokość kary będzie adekwatna do wagi przewinienia dyscyplinarnego” - czytamy.

Gdyby o losach klubu z Kałuży decydowano dekadę temu to Cracovia prawdopodobnie podzieliłaby los Arki Gdynia, Górnika Polkowice, Zagłębia Sosnowiec, Górnika Łęczna, KSZO Ostrowiec, Korony Kielce, Widzewa Łódź, Zagłębia Lubin, Szczakowianki Jaworzno - które za korupcję zostały zdegradowane. Patrząc na inne kary stosowane już po czasie kiedy z degradacji zrezygnowano, kluby, które miały na sumieniu podobną liczbę ustawionych spotkań jak Cracovia (około 20 meczów) otrzymały minus 10 punktów (Unia Janikowo, Piast Gliwice, Jagiellonia Białystok). Wyjątkiem był GKS Bełchatów, ale w momencie karania tego klubu w lidze obowiązywał system dzielenia punktów, co uniemożliwiałoby zastosowanie oczek ujemnych i ocaliło Bełchatowian przed tą represją.

- Na miejscu działaczy Cracovii rozważyłbym poddanie się karze punktowej - mówi Sport.pl Gilarski, z nadzieją, że działacze zrozumieją powagę sytuacji.

Kolejne posiedzenie w tej sprawie za tydzień lub dwa.

Przeczytaj też:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.