Michniewicz chce legendę w sztabie kadry. "Do końca tygodnia"

Ogłoszenie zatrudnienia Czesława Michniewicza na stanowisku selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski wciąż budzi sporo emocji. Były trener Legii Warszawa ma niewiele czasu, aby odpowiednio przygotować drużynę narodową do barażowego meczu z Rosją, który odbędzie się już pod koniec marca.

Michniewicz będzie rozmawiał z Jerzym Dudkiem

Jednym z poruszonych przez Michniewicza tematów w programie "Hejt Park" na "Kanale Sportowym" była kwestia jego sztabu szkoleniowego. Sam 51-latek przyznał, że jednym z jego współpracowników może być były reprezentant Polski.

- Chciałbym, żeby ktoś z zawodników grających na poziomie reprezentacyjnym i który był wiodącą postacią w reprezentacji w różnych okresach, był w naszym sztabie. Zastanawiamy się, żeby kogoś zaproponować prezesowi Kuleszy. Nie ma jeszcze ostatecznej decyzji co do takiego zawodnika - rozpoczął Michniewicz.

Po chwili nowy selekcjoner zdradził, o kogo chodzi. - Mówi się o Jurku Dudku, to jest taki fakt medialny. Do końca tygodnia rozstrzygnie się, jak będzie z nim wyglądała sytuacja. Są w tej sprawie pewne ustalenia, które zostały poczynione już wcześniej. Zdradzę rąbka tajemnicy, że jutro będę z nim rozmawiał - dodał.

Łukasz Piszczek w reprezentacji?

W trakcie rozmowy z Krzysztofem Stanowskim w "Hejt Parku" Czesław Michniewicz poruszył również kwestię Łukasza Piszczka. Były zawodnik Borussii Dortmund docelowo miał pracować z Adamem Nawałką, ale ostatecznie nie zdecydował się na naukę stylu preferowanego przez innego trenera.

- Mówiło się o Łukaszu Piszczku, który może dołączyć do sztabu, ale to wszystko działo się przed moim przyjściem. Dzisiaj był zwariowany dzień, wczoraj również, nie miałem jeszcze okazji zastanowić się głębiej nad sytuacją byłych reprezentantów, oprócz tych, o których wspominałem - podsumował Michniewicz.

Tomasz Muchiński, Kamil Potrykus, Mirosław Kalita, Andrzej Dawidziuk, Karol Bortnik. To mają być najbliżsi współpracownicy Czesława Michniewicza w reprezentacji Polski - twierdzą dziennikarze "Kanału Sportowego" Mateusz Borek i Krzysztof Stanowski.