Inter Miami nieudanie zainaugurował sezon Major League Soccer, bo remisem 2:2 z New York City FC. Po ostatnim gwizdku emocji na wodzy nie utrzymał Leo Messi i złapał za szyję jednego z członków sztabu rywali. Za ten gest otrzymał karę grzywny. Podobną sankcję nałożono na Luisa Suareza - położył rękę na karku jednego z przeciwników jeszcze w trakcie meczu. I już w poniedziałkową noc Urugwajczyk otrzymał szansę, by nieco poprawić własny wizerunek. Z okazji skorzystał perfekcyjnie, mając udział przy dosłownie każdym trafieniu zespołu. A bramki padły aż cztery!
Tego dnia Inter grał na wyjeździe z Houston Dynamo. Messi nie otrzymał powołania. Sztab dał mu nieco odpocząć. Mimo absencji jego ekipa odniosła pewne zwycięstwo. I duża w tym zasługa właśnie Suareza. Urugwajczyk od początku pozostawał aktywny na boisku, kreował i napędzał ataki drużyny z Miami.
Jego działania przyniosły efekt już w 6. minucie, kiedy to posłał kapitalnie podanie do Telasco Segovii, a ten zamienił je na bramkę. Tym trafieniem otworzył wynik spotkania. Suarez tylko się rozkręcał. W drugiej minucie doliczonego czasu pierwszej połowy ponownie asystował Segovii, a chwilę wcześniej zanotował ostatnie podanie przy trafieniu Tadeo Allende. Tak więc Inter schodził na przerwę, prowadząc aż 3:0.
Zobacz też: Nie do wiary, co robi Lewandowski. Eksperci mówią wprost. "Szokujące".
Urugwajczyk nie chciał zasłynąć w tym meczu tylko z asyst, ale i z gola. I finalnie dopiął swego w 79. minucie. Zrobił to w kapitalnym stylu. Otrzymał podanie od Sergio Busquetsa, po czym popędził w pole karne. Oszukał aż trzech rywali, z łatwością myląc ich zwodem i z okolicy jedenastego metra oddał strzał. Bramkarz nie miał z nim absolutnie żadnych szans. - Luis Suarez wciąż to ma! Po prostu niewiarygodne! (...) Spektakularny - krzyczeli komentatorzy. Było to pierwsze trafienie dla Suareza w MLS w tym sezonie.
- Jest prawdopodobnie jednym z pięciu najlepszych napastników na świecie, którzy grali w ostatniej dekadzie - podkreślał Javier Mascherano, były kolega Suareza z FC Barcelony, a obecnie jego trener, cytowany przez footboom1.com.
38-latek niemal w pojedynkę przesądził o spotkaniu, które ostatecznie zakończyło się wynikiem 4:1. Dopiero w końcówce bramkę honorową zdobył Nicolas Lodeiro. Dzięki popisowi Urugwajczyka, który zapewnił Interowi zwycięstwo, zespół awansował na trzecie miejsce w Konferencji Wschodniej. Ma cztery punkty na koncie, a więc tyle samo, co czwarte Charlotte FC. O dwa "oczka" więcej mają Columbus Crew i lider Philadelphia Union.
Kolejny mecz ligowy Inter rozegra już w niedzielę, a rywalem będzie wspomniane Charlotte. Wcześniej, bo w piątek drużyna zmierzy się z Cavalier w pierwszym z dwóch spotkań 1/8 finału Pucharu Mistrzów CONCACAF.
Komentarze (2)
Luis Suarez podbija Amerykę! "Po prostu niewiarygodne"