Od lat mówi się, że "Polska bramkarzami stoi" i trudno z tą tezą polemizować. Numerem jeden jest Wojciech Szczęsny, który co prawda po Euro 2024 ma skończyć reprezentacyjną karierę, ale o następców może być spokojny. Od lat na poziomie broni Łukasz Skorupski, a do kadry pukają Marcin Bułka czy Kamil Grabara, a nie zapominajmy o Bartłomieju Drągowskim i Radosławie Majeckim. Słowem: klęska urodzaju.
Takich "rozterek" nie ma jednak u naszego najbliższego rywala. Przez lata numerem jeden był Walijczyków Wayne Hennessey, który zagrał 109 meczów w narodowych barwach. O zaledwie dwa więcej ma absolutny rekordzista kraju, czyli Gareth Bale. Hennessey wyrobił sobie markę na Wyspach Brytyjskich - głównie występami w Wolverhampton i Crystal Palace. Obecnie jest czwartym bramkarzem Nottingham Forest. W XX wieku między słupkami walijskiej bramki brylował Neville Southall, a więc legenda Evertonu. A dziś?
Trener Robert Page powołał czterech bramkarzy na marcowe zgrupowanie. Wybór padł na Danny'ego Warda (Leicester City), Adama Daviesa (Sheffield United), Toma Kinga (Wolverhampton) i wspomnianego Hennesseya. W ostatnich latach numerem jeden jest Ward z 40 występami w barwach Walii. Każdy z tych bramkarzy ma jeden punkt wspólny - w tym sezonie albo gra niewiele, albo praktycznie wcale:
W przypadku Warda wydawało się, że zimą uda mu się zmienić klub i przed barażami będzie grać regularnie. Po bramkarza zgłaszało się Sheffield United czy Cardiff City, ale ostatecznie do ruchu nie doszło. W związku z tym, że Ward ma ważny kontrakt do czerwca 2025 roku z Leicester, to trener Rob Page obwiniał za tę sytuację politykę klubu, a nie podejście samego piłkarza. - Nie chodziło o to, że Danny nie słuchał moich rad. Współczuję mu, bo gdy chcesz się postawić w roli gracza, to rozumiesz tę decyzję. W grę wchodzą pensje, opłaty i inne rzeczy, na które nie ma się wpływu - komentował selekcjoner Walii.
Jak się okazuje, taka sytuacja z bramkarzami w Walii nie zdarza się pierwszy raz i jest pewnym trendem. - To największy problem przed zgrupowaniami w ostatnich latach. Bramkarz kadry zwykle nie gra regularnie, więc to oznacza, że jest wybierany na podstawie tego, jak grał dla reprezentacji w przeszłości. Trener bramkarzy musi zatem dostosowywać treningi pod to, by upewnić się przede wszystkim, że bramkarz jest w pełni gotowy do rozgrywania meczów - mówi Sport.pl Glen Williams, dziennikarz walesonline.co.uk.
- Nie przychodzi mi jednak do głowy żaden mecz, po którym powiem z pełnym przekonaniem, że bramkarz wybronił dla drużyny remis lub zwycięstwo. Obawiam się, że dawno takiego meczu mogło nie być - dodaje. Jeżeli teraźniejszość nie napawa Walijczyków optymizmem, to czy taka może się pojawić w przyszłości między słupkami?
- To pytanie, które sam sobie ostatnio zadaję. Niewielu walijskich bramkarzy gra regularnie w seniorach. Lewys Benjamin był w Cardiff City i w zeszłym roku prawie trafił do Manchesteru City. Ostatecznie skończył w Wolverhampton. Warto go mieć na oku. Ale ogólnie brakuje głębi składu i młodych zawodników wysokiej jakości, jest to powód do niepokoju - odpowiada Williams.
W związku z tym, że walijscy bramkarze grają niewiele lub wcale można uważać, że to mógłby być słaby punkt Walii w tym meczu. Wszystko wskazuje na to, że to Ward stanie między słupkami w Cardiff. Czy tę opinię o słabym punkcie podziela ekspert? - Nie powiedziałbym, że są jakieś słabe punkty, w które Polska mogłaby uderzyć. Ward jest numerem jeden w kadrze Page'a. To wszechstronny bramkarz, który dobrze reaguje we własnym polu karnym i potrafi wyprowadzić piłkę. Ward był czołowym bramkarzem Walii od wielu lat. Rzadko zawodził, a kibice go uwielbiają i tworzą różne przyśpiewki na jego temat - podsumował.
Mecz Walia - Polska w Cardiff odbędzie się w najbliższy wtorek o godz. 20:45. Zapraszamy do śledzenia relacji tekstowej na żywo w Sport.pl i w aplikacji mobilnej Sport.pl LIVE.
Komentarze (4)
Oto najsłabszy punkt Walijczyków. W Polsce tego nie ma. "Obawiam się"
.
Obawiam się że może skończyć już dzisiaj. xD