"Odmawiam klasyfikowania Pelego jako zawodnika". Messi i Ronaldo musieliby się napocić

Kacper Sosnowski
Niedoścignione rekordy, legendarne akcje, trofea, które zgarniał jako nastolatek i magia, którą trudno opisać. Pele królem futbolu został na boisku, ale jego wpływ na ludzi i ich życie wykraczał poza stadiony. Król futbolu zmarł w wieku 82 lat.

- Trudno jest to jednoznacznie odkreślić - zaczął nieco kurtuazyjnie Pele. - Nie można zapominać o Zico, Ronaldinho, Ronaldo - najpierw wymieniał swych rodaków. - Europa miała przecież też Franza Beckenbauera i Johana Cruyffa. Ale to ja rzeczywiście mogłem być największym piłkarzem w historii futbolu. Dlaczego? Ponieważ wszyscy zawsze i tak porównywali ich do mnie - uśmiechnął się Brazylijczyk.

Zobacz wideo Oni mogą zastąpić Messiego i Ronaldo! Ta zmiana dzieje się na naszych oczach

"Przed Pelem piłka nożna była tylko sportem"

Na takie luźne myśli Pele zdecydował się w dwa lata temu w wywiadzie dla Pilhado, prowadzącego popularny kanał na YouTubie. Jeszcze wtedy tryskał energią, nieustannie żartował i czarował rozmową, tak jak kiedyś czarował piłką. Ostatni rok tak dobry dla niego nie był. 12 miesięcy temu dowiedział się, że ma raka jelita grubego. Zaczął przyjmować chemioterapię. Ta jednak po jakimś czasie przestała przynosić efekty. Pele miał problemy z nerką (drugiej nie miał) i sercem. Od miesiąca cierpiał z tego powodu w szpitalu w Sao Paulo, gdzie w lepszym lub gorszym stanie przeżywał mundial w Katarze. Od kilku dni rodzina go już nie odstępowała i przygotowywała się, że najgorsze może przyjść szybko. Przyszło. 29 grudnia świat futbolu pogrążył się w żałobie. Wśród dziesiątek wspomnień i wpisów gwiazd piłki i sportu chyba najbardziej wzruszające były słowa Neymara.

 

"Przed Pelem 10 było tylko liczbą. Kiedyś przeczytałem gdzieś takie zdanie. Ale to piękne zdanie jest niepełne. Powiedziałbym, że przed nim piłka nożna była tylko sportem" - napisał Neymar.  

"On zmienił wszystko. Przekształcił futbol w sztukę i zarazem w rozrywkę. Był głosem czarnoskórych i biednych. A przede wszystkim dał rozgłos Brazylii. Mój kraj i piłka weszły na inny poziom dzięki królowi! On odszedł, ale jego magia pozostanie. Pele jest wieczny!" - napisał Brazylijczyk. 

W tym jednym wpisie Neymar zawarł kwintesencję tego, co Edson Arantes do Nascimento (bo tak się nazywał) zrobił dla futbolu, Brazylii i świata. Bo nawet ci, którzy sportem się nie interesują, wiedzą, kim był Pele. Ci, którzy nie oglądają meczów, wiedzą, jak Pele wyglądał. Ci, którzy nie żyli w jego czasach, i tak wielokrotnie odtwarzali sobie jego gole. Jego rodacy i wszyscy ludzie, którzy mieli ciężkie życie, czytali o tym, że i on w swym rodzinnym domu w Tres Coracoes nie miał właściwie nic, a w piłkę musiał często kopać bez butów. Czytali, bo Pele zainspirował ich do tego, by nauczyli się czytać. Gdy w latach 60. Brazylijczyk wydał swoją pierwszą autobiografię, tysiące niepiśmiennych rodaków rozpoczęło naukę czytania. Chciało dowiedzieć się czegoś o swym idolu, który na ich oczach stawał się gwiazdą sportu i milionerem. Oprócz edukacji Pele wpłynął też na politykę. Po zakończeniu kariery piłkarskiej pełnił m.in. funkcję ministra sportu Brazylii. Pozostawił też ślad w kulturze, bo jego role w licznych filmach pomagały wypełniać kinowe sale. W przejmującej "Ucieczce do zwycięstwa" zagrał nawet z Sylvestrem Stallone. Pele był też podporą i inspiracją dla czarnoskórych sportowców. - Jego wpływ wykraczał poza Brazylię. Przekraczał oceany, umysły i pokolenia, a jeśli byłeś czarnoskórym chłopakiem i grałeś w piłkę nożną w Ameryce, poruszał cię w sposób, w jaki robiło to niewielu innych sportowców" - wyjaśnił kiedyś George Weah, jeden z najlepszych piłkarzy w historii Afryki, działacz humanitarny, a obecnie prezydent Republiki Liberii. Zresztą jego syn Timothy podczas niedawnego mundialu w Katarze dostał od Pelego publiczne gratulacje za strzelenie pięknego gola. 

"Dziękuję, Papa Pele" - odpisał Weah. "To wielkie błogosławieństwo i zaszczyt otrzymać tak inspirującą wiadomość od samego Króla. Dziękuję za wszystko, co zrobiłeś dla świata i dla nas, młodych czarnoskórych mężczyzn" - dodał.   

Tysiąc goli, trzy puchary i rekordy trzymane do dziś

Piętno, jakie odcisnął Pele w wielu dziedzinach życia i na wielu kontynentach, było wynikiem jego boiskowego geniuszu i emocji dostarczanych przez gole. Jak podała kilka lat temu FIFA, Pele miał strzelonych 1281 goli w 1363 meczach.

Jak liczą inni, miał ich 778 w 846 oficjalnych meczach i 525 w 546 nieoficjalnych spotkaniach. Ta dokładna liczba wydaje się nieistotna, jeśli było ich ponad tysiąc. Bo jak bardzo teraz musiałby się napocić Cristiano Ronaldo, by choć zbliżyć się do tysiąca (ma 819 bramek), a ile grać w piłkę Lionel Messi, by osiągnąć czterocyfrowy wynik? Argentyńczyk ma 799 goli.

To również Pele nadal pozostaje jedynym zawodnikiem, który zdobył trzy Puchary Świata (1958, 1962, 1970). To on został i nadal jest najmłodszym zawodnikiem w historii, który wzniósł to trofeum. Miał wtedy 17 lat i 249 dni. Kilka dni wcześniej został zresztą - i nadal jest - najmłodszym strzelcem bramki w historii tych rozgrywek i najmłodszym strzelcem hat-tricka. Rekordy można mu mnożyć i wspominać, nawet te najbardziej wymyślne. Jeśli ktoś będzie chciał sprawdzić, kto był pierwszym piłkarzem, który w meczu strzelił pięć goli głową, to Pele też by się uśmiechnął, choć ten rekord należał akurat do jego ojca. To Pele był też królem magicznych bramek czy nawet akcji. Do historii futbolu przechodziły przecież sytuacje, po których król goli nie strzelał, ale błyskotliwie mijał rywala, jak choćby w 1970 roku, gdy przeszedł bramkarza Urugwaju, nie dotykając nawet piłki. Jego zwód nazwano potem "zwodem stulecia".

 

Podczas kariery Pele dołożył do swej gabloty dwa Puchary Interkontynentalne, dwa Copa Libertadores, 16 tytułów mistrza Brazylii z Santosem i mistrzostwo Stanów Zjednoczonych z New York Cosmos. Po karierze posypały się kolejne wyróżnienia. FIFA okrzyknęła go piłkarzem XX wieku (obok Diego Maradony), tak samo zrobiła zresztą IFFHS (Międzynarodowa Federacja Historyków i Statystyków Futbolu). Pele znalazł się także na liście 100 najbardziej wpływowych ludzi stulecia magazynu "Time". MKOl przyznał mu tytuł sportowca XX wieku. Tygodnik "France Football" opublikował w 2006 roku poprawioną listę piłkarzy, którzy dostaliby Złotą Piłkę, gdyby regulamin konkursu pozwalał od zawsze honorować graczy spoza Europy. Pele wygrałby w tym prestiżowym plebiscycie siedem razy. 

A jeśli ktoś dalej ma wątpliwości, kto był tym najlepszym graczem w historii futbolu, to wątpliwości rozwieją inne piłkarskie legendy.  

"Największym zawodnikiem w historii piłki był Alfredo Di Stefano" - powiedział kiedyś Ferenc Puskas. - A to dlatego, że odmawiam klasyfikowania Pelego jako zawodnika. On był kimś więcej - dodał z uśmiechem Węgier. Beckenbauer już bardziej na poważnie oznajmił, że "z Pelem nikt nie może się nawet równać", podczas gdy Cruyff określił Brazylijczyka jako "jedynego gracza, który przekroczył granice logiki". Niech tak zostanie. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.