Najpierw 21 maja na finał Ligi Europy między Tottenhamem a Manchesterem United wybiegnie z gwizdkiem Niemiec Felix Zwayer. Tydzień później podczas finału Ligi Konferencji między Chelsea i Betisem pracował będzie sędzia z Bośni i Hercegowiny Irfan Peljto. A 31 maja w Monachium, na finale Ligi Mistrzów PSG - Inter, pracował będzie Rumun Istvan Kovacs. Szymon Marciniak wszystkie finały obejrzy w telewizji.
Polski arbiter szanse na finał Ligi Mistrzów miał małe, choć ponoć przez chwilę rozważano jego kandydaturę. UEFA raczej nie powtarza składów sędziowskich w finałach konkretnych rozgrywek. 44-letni Marciniak był już rozjemcą najważniejszego meczu w Lidze Mistrzów w sezonie 2022-23, więc teraz mógł liczyć jeszcze na finał Ligi Europy, czy Ligi Konferencji. Nic takiego się nie stało. UEFA obsadziła finały sędziami w sposób dość oryginalny.
Finał Ligi Europy dostał najstarszy w gronie Felix Zwayer. 44-latek doświadczenie z finałami ma skromne. W karierze sędziował tylko finał Ligi Narodów. Z meczów o wysoką stawkę ma na koncie półfinał ME 2024. Jego kariera naznaczona jest wydarzeniami z przeszłości, a konkretniej z 2005 r., gdy niemiecka federacja piłkarska (DFB) wlepiła mu sześciomiesięczne zawieszenie za udział w skandalu związanym z ustawianiem meczów. Zwayer był co prawda jednym z sędziów, którzy ujawnili spisek i pomógł w dożywotniej dyskwalifikacji skorumpowanego Roberta Hoyzera, ale w toku śledztwa okazało się, że raz też przyjął od niego kopertę z trzystoma euro. Został zawieszony za to, że nie odmówił przyjęcia pieniędzy i nie zgłosił tego właściwym organom. Zwayer zarzekał się, że nie "przekręcił" wyniku żadnego meczu, ale niedomówień całej sprawie dodaje fakt, że jego zawieszenie i historia z kopertą były trzymane w tajemnicy.
Dopiero kilka lat po tym zdarzeniu do przyczyn półrocznego wykluczenia Zwayera z futbolu dotarła jedna z niemieckich gazet i opisała sprawę. Choć arbiter był wtedy młody, to historia ciągnie się za nim podczas całej kariery. W 2021 roku angielski pomocnik Jude Bellingham skrytykował niektóre decyzje sędziującego Bundesligę Niemca, po porażce jego Borussii Dortmund z Bayernem Monachium. "Dajecie sędziemu, który wcześniej ustawiał spotkania, największy mecz w Niemczech. Czego się spodziewacie?" - drwił publicznie. Został za to ukarany, ale i Zwayer zrobił sobie kilkumiesięczną przerwę od futbolu, a medialna burza zupełnie mu nie służyła.
W historii piłki zapisał się też arbiter, który pod koniec maja poprowadzi finał LM. Istvan Kovacs jest numerem jeden wśród rumuńskich sędziów. UEFA chętnie na niego stawia. Tegoroczny finał Ligi Mistrzów w Monachium będzie jego trzecim finałem rozgrywek klubowych UEFA. Wcześniej 40-latek sędziował finał Ligi Europy (w 2024 r.) i finał Ligi Konferencji (2022). Kovacs prowadził też mecze Euro 2020, mistrzostw świata 2022, sędziował klubowe MŚ w Maroku w 2023 i Euro 2024. Właśnie na ostatnich mistrzostwach Europy doszło do wydarzenia, które niechlubnie zapisało się w historii futbolu.
W starciu pomiędzy Czechami a Turcją o awans do 1/8 finału Kovacs pokazał rekordową liczbę 20 kartek – 18 żółtych i dwie czerwone. Spotkanie to zostało nazwane "najbrudniejszym meczem" w historii rozgrywek. Pięć z tych kartek było pokazanych już po zakończeniu meczu, gdy na boisku doszło do awantury. Rumuńskiemu sędziemu kartki pomagali rozdawać Tomasz Kwiatkowski i Bartosz Frankowski, pracujący tego dnia na wozie VAR. To był trudny mecz, ale wielu komentatorów zaznaczało, że sędzia nie panował nad boiskowymi wydarzeniami. W pewnym momencie kartki rozdawał już niemal hurtowo dla wszystkich, również dla zawodników na ławce rezerwowych. W spotkaniu było oczywiście sporo brutalności i złośliwości, ale była też niezrozumiale nieuznana bramka dla Czechów i kilka sytuacji rozpalających emocje. Począwszy od najszybszej na Euro czerwonej kartki przyznanej już w 20 minucie.
Spotkań play-off Euro Kovacs już nie sędziował, a UEFA na kilka miesięcy dała mu wówczas odpocząć.
Dzięki finałowi Ligi Konferencji, który 28 maja odbędzie się we Wrocławiu, swoje małe święto będzie miała też Bośnia i Hercegowina. Arbiter Irfan Peljto został pierwszym reprezentantem tego kraju, który posędziuje mecz tej rangi. On sam też żadnych finałów jeszcze nigdy nie sędziował. Można pokusić się nawet o stwierdzenie, że na poziomie spotkań o największą stawkę jest żółtodziobem. 41-latek sędziuje głównie w bośniackiej lidze. Co prawda sędzią międzynarodowym jest od 2015 roku, ale od tego czasu ma na koncie tylko po kilkanaście spotkań fazy grupowej Ligi Mistrzów i Ligi Europy i kilka fazy pucharowej. Największym wyzwaniem był dla niego chyba niedawny pierwszy mecz ćwierćfinałowy Ligi Mistrzów między Arsenalem a Realem Madryt w kwietniu tego roku. Zawody wygrane przez "Kanonierów" odbyły się bez większych kontrowersji, może za wyjątkiem długo sprawdzanej ręki w polu karnym.
UEFA uznała jednak, że na Peljto warto dalej stawiać. Powierzony mu finał Ligi Konferencji można traktować jeśli nie w kontekście miłego prezentu, to delikatnego zaskoczenia.