Robert Lewandowski nigdy FC Barcelony nie kochał, ale od lutego coraz bardziej pragnął do niej dołączyć. Na prezentacji nie ucałuje herbu, nie powie, że śnił o tym dniu od dziecka. Zresztą, żadnemu klubowi nie wyznał miłości. W piłce zawsze kochał tylko wyzwania.
To nie tak, że w Bayernie Monachium zupełnie mu ich zabrakło i od dawna rozglądał się za nowymi. Wiedział oczywiście, że gonienie rekordowej czerwonej kreski może być pasjonujące, ale nie dorówna wyścigowi z przeciwnikiem, który jest na torze obok, nieustannie wywiera presję i nawet na chwilę nie pozwala zwolnić. Według naszych informacji, jeszcze pod koniec 2021 r. Lewandowski nie miał transferowych planów i nie zastanawiał się, czy gonić historię Muellera, czy ścigać się z Benzemą. Wyczekiwał aż szefowie Bayernu zaproponują mu nową umowę. Oni jednak działali ślamazarnie, po cichu spoglądali na młodszych napastników i odbierali mu gwiazdorski status. On się niecierpliwił, frustrował i coraz dosadniej o tym mówił.
Skoro do gabinetów nie zapraszali go szefowie Bayernu, do siebie zaprosiła go Barcelona. Nie było motylków w brzuchu, raczej chłodna kalkulacja. Proporcjonalnie rosło rozczarowanie biernością Bayernu i chęć przeprowadzki na Camp Nou. Chelsea i PSG, które również o niego podpytywały, zostały odrzucone. Już w kwietniu Pini Zahavi, agent Lewandowskiego, dograł niemal wszystkie szczegóły umowy z Barceloną. Wtedy zapadła decyzja. Później było wystąpienie na konferencji prasowej reprezentacji Polski i szybka odpowiedź z Niemiec: "zostajesz i basta". Przeciąganie liny trwało do połowy lipca. W tym czasie Barcelona szukała pieniędzy i w końcu złożyła 50-milionową ofertę, którą zaakceptował Bayern. Dołączając do Barcelony, Lewandowski nie spełnia marzenia. Zmienia pracę na bardziej ekscytującą.
Mimo zainteresowania, emocji, okładek i milionów euro podjął decyzję, jaką podejmuje wielu dorosłych ludzi, wybierających między ciepłymi posadkami a zawodowymi wyzwaniami. Niejeden postawi na spokój, który Lewandowskiemu dawał Bayern - znajome towarzystwo, co roku mistrzostwo i statuetka dla najlepszego strzelca, mniejsze i większe rekordy, a od marca emocje w Lidze Mistrzów. Ale Lewandowskim zawsze kierowała ambicja, zawsze chciał się rozwijać, zawsze rywalizował i szukał nowych bodźców. Barcelona nie obieca mu tego wszystkiego, co Bayern. W Hiszpanii musi bowiem męczyć się z Realem Madryt, doskonałych strzelców jest tam kilku, a do Ligi Mistrzów może być dalej, bo klub dopiero wychodzi z potężnego kryzysu.
Ale wypełnienie pustki po Messim, walka co tydzień z Benzemą, zerkanie w tabelę i nerwowe śledzenie wyników Realu, są szalenie ekscytujące. Bycie najważniejszym transferem lata dokarmia ego, zyskanie zainteresowania kibiców z całego świata daje nowe możliwości, a bycie tym, który może pociągnąć Barcelonę z powrotem na szczyt, otwiera niezwykłą szansę i gwarantuje miejsce w historii. Lewandowskim targają dziś podobne uczucia jak jego kibicami - ekscytację samą zmianą, ciekawość przed nowym, koniec znużenia łatwym wygrywaniem w Niemczech i nadzieję na mistrzostwo Hiszpanii. Wyszarpane może smakować najlepiej. Wkrada się też niepewność, bo choć pozostałe transfery, których dokonuje Barcelona, wyglądają obiecująco, nie muszą wypalić, a Xavi Hernandez, choć przywrócił w klubie wiarę i pasję, nie jest jeszcze doskonałym trenerem. Ale gdyby Lewandowski chciał tych wszystkich gwarancji, zostałby w Monachium.
- Dla Roberta najważniejszy był sport - słyszymy z jego otoczenia, choć wiadomo, że konsekwencje przeprowadzki z Monachium do Barcelony wykraczają daleko poza boisko. Mecze Lewandowskiego będzie teraz oglądać znacznie więcej ludzi, co przełoży się na gigantyczne zainteresowanie. Zresztą, nie włożył jeszcze koszulki Barcelony, a od kilku tygodni nie schodzi z okładek hiszpańskich gazet, bo od czasu Neymara nie było tak głośnego transferu. Lewandowski zyska wizerunkowo i marketingowo, może załapie się na globalną kampanię reklamową. Wystarczy rzut oka na liczby obserwujących Bayernu i Barcelony w mediach społecznościowych, by wyobrazić sobie jak wielki to przeskok. A w tym wszystkim nie tylko o stan konta chodzi, ale też o szanse w przeróżnych indywidualnych plebiscytach nie bez przyczyny nazywanych konkursami popularności.
Bayern kontra Barcelona w serwisach społecznościowych:
Zestawienie Bundesligi i La Ligi:
Hiszpania marzyła się zresztą Lewandowskim od dawna. Od kilku lat wakacje spędzają w domu na Majorce. Ich córki są na tyle małe, że w Niemczech nie zdążyły zapuścić korzeni, a mogą dorastać w bardziej atrakcyjnym miejscu, ucząc się kolejnego języka.
Pożegnanie z Monachium nie było jak z bajki, ale prawdopodobnie musiało tak wyglądać, by okazało się skuteczne. Lewandowski i Bayern stworzyli piękny związek z rozsądku, umniejszanie teraz wzajemnych zasług kompletnie nie ma sensu. A jak będzie im się wiodło bez siebie, pokaże czas. Dziś wydaje się, że żadna strona nie cierpi. Bayern układa sobie życie u boku Sadio Mane, a Polak wchodzi w nowy związek. Znów z rozsądku, ale też z potrzeby ekscytacji.
Komentarze (8)
"To dla Roberta było najważniejsze". Dlatego Lewandowski wybrał Barcelonę
A za ile gola ci można strzelić?