Największe kluby w Europie odmówiły pomocy Ukrainie. Trener Dynama Kijów ujawnia

Trener Dynama Kijów Mircea Lucescu ma żal do największych klubów w Europie. Te miały wykazać zimną obojętność wobec propozycji rozegrania "meczu o pokój" z ukraińskim zespołem. - Odmówili, wskazując na napięty harmonogram, mimo że większość z nich nie grała już w rozgrywkach europejskich - mówi w rozmowie z miesięcznikiem "11Freunde".

Kilka tygodni temu drużyna Dynama Kijów wyruszyła w tournée po Europie. Ukraińska ekipa rozgrywała "mecze o pokój". Dochód ze spotkań był przeznaczany na pomoc ofiarom wojny w Ukrainie. Dynamo grało m.in. z Legią Warszawa (polski zespół przegrał 1:3). Plany były ambitne, bo rywalami Dynama miały być też największe kluby w Europie. Mówiło się o PSG, Milanie i Barcelonie. Rzeczywistość okazała się inna. W rozmowie z magazynem "11Freunde" wyjaśnił to szkoleniowiec Dynama, Mircea Lucescu.

Zobacz wideo Od lat 90. zarobki piłkarzy w Wielkiej Brytanii wzrosły 1500 proc. Jak to możliwe?

Trener Dynama Kijów gorzko o największych w Europie. Nie byli zainteresowani charytatywnym meczem

- Spodziewaliśmy się, że największe kluby w Europie będą bardziej otwarte. Te mecze miały na celu zwrócenie uwagi piłkarskiego świata na straszne rzeczy, które dzieją się w Ukrainie. Była to okazja do okazania empatii, solidarności z ludem mocno poturbowanym wojną. Chodziło również o zbieranie pieniędzy na pomoc uchodźcom i dzieciom, które pozostały na Ukrainie. Niestety, dostaliśmy pozytywny odzew tylko od klubów z Polski, Turcji, Chorwacji, Estonii, Szwajcarii itp. Jedynym naprawdę dużym klubem, który zagrał mecz z Dynamem Kijów była Borussia Dortmund. Wykorzystując wieloletnią grę w Lidze Mistrzów i szerokie kontakty rozmawialiśmy ze wszystkimi największymi, ale ci odmówili, wskazując na napięty harmonogram, mimo że większość z nich nie grała już w rozgrywkach europejskich, więc mogli umówić się na spotkanie w ciągu tygodnia – powiedział trener cytowany przez Interię.

Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl

W tym samym wywiadzie Lucescu wspominał, jak wyglądała jego ucieczka z Kijowa. - Pamiętam ekstremalnie długie kolejki ludzi na granicy. Spotkałem kobiety i ich dzieci, które wyszły z samochodów i wolały przejść ostatnie cztery czy pięć kilometrów na pieszo, byle tylko szybciej przekroczyć granicę i uciec przed wojną, która niosła nieznane niebezpieczeństwo – powiedział. Co ciekawe, mimo takich opinii w marcu udzielił wywiadu w którym bronił wykluczonych rosyjskich sportowców.

Kibice Dynama zażądali odejścia szkoleniowca, ale do niczego takiego nie doszło. Lucescu nadal jest trenerem i przygotowuje drużynę do kolejnego sezonu. Piłkarze trenują w Rumunii, ale niedługo mają wyjechać na obóz do Szwajcarii, gdzie znowu rozegrają "mecze o pokój". 19 lipca Dynamo czeka mecz z Fenerbahce w II rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Istnieje spora szansa, że ten mecz odbędzie się w Polsce, a konkretnie w Krakowie na stadionie Wisły. Alternatywną opcją jest Wrocław.

- Polska to świetne miejsce dla takich meczów, bo jest tu wspaniała atmosfera i wielu Ukraińców. Oczywiście, najlepiej byłoby grać w Kijowie, ale jeśli to się okaże niemożliwe, to zagramy w Polsce. Jestem pewien, że wielu ukraińskich kibiców pojawiłoby się na takich meczach, czulibyśmy się jak u siebie w domu. To byłoby bardzo ważne dla nas, dla Ukrainy – mówił w rozmowie z WP Sportowe Fakty.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.