• Link został skopiowany

Tomasz Hajto po raz pierwszy opowiedział o rodzinnej tragedii. "Żona potrzebowała wsparcia"

Tomasz Hajto, na łamach portalu "Sportowy24.pl" sprostował swoje słowa o Piotrze Zielińskim, a także podzielił się traumatycznym doświadczeniem rodzinnym. - Powiedziałem jedynie, że długość urlopu Piotra Zielińskiego na narodziny syna była za długa, nie krytykowałem faktu wyjazdu - stwierdził były reprezentant Polski.
Tomasz Hajto z czasów pracy w GKS-ie Tychy
JAN KOWALSKI

Tomasz Hajto często udziela się w mediach, zabierając głos na tematy piłkarskie. Ostatnio skrytykował w programie "Cafe Futbol" Piotra Zielińskiego, który opuścił zgrupowanie w Opalenicy, aby towarzyszyć żonie przy porodzie. Oberwało się także drużynie narodowej za występ w meczu towarzyskim z Rosją (1:1). - Kiedyś miałem podobny problem w Niemczech i potrzebowałem dostać dwa dni wolnego, żeby pojechać do małżonki, która miała operację. Trener mi powiedział, że mam na to zarobić i mnie nie zwolnił - zdradził piłkarz. - Jesteśmy w pracy. Trzydniowe zwalnianie z reprezentacji mnie nie interesuje. Dla mnie to jest coś niezrozumiałego - jesteś w pracy, szykujemy się do wielkiego turnieju. Mnie w mojej karierze nie zwolnili, a poprosiłem o wolne. Za chwilę ktoś będzie mówił, że był zmęczony, bo go nie było przez trzy dni. Ten trener mnie nauczył, że jest praca i są obowiązki - dodał.

Zobacz wideo Kto faworytem do wygrania Euro 2020? Rybus: Mają teraz najlepsze pokolenie

Hajto wytłumaczył się z wypowiedzi o Zielińskim. "Wyszło, że lepiej odnosić się do mojego komentarza niż do faktycznych problemów reprezentacji"

Teraz w rozmowie z portalem "Sportowy24.pl" Hajto postanowił wrócić do tej wypowiedzi i przyznał, że  został źle zrozumiany. - Uczono mnie, że książkę zawsze trzeba czytać ze zrozumieniem, i ze zrozumieniem wypada także słuchać. Powiedziałem jedynie, że długość urlopu Piotra Zielińskiego na narodziny syna była za długa, nie krytykowałem faktu wyjazdu. Pojawienie się na świecie dziecka, nieważne zresztą - pierwszego, drugiego czy trzeciego - to fantastyczna chwila w życiu każdego człowieka. I każdy ma prawo cieszyć się takim momentem. Tyle że wyjazd ze zgrupowaniu od piątkowego wieczoru do środowego poranka to już przesada. I to wcale nielekka. Mamy do czynienia z zawodowym sportowcem, który przygotowuje się do bardzo ważnego turnieju. Zatem 48 godzin wolnego byłoby w pełni uzasadnione, pięciu dni nie jestem w stanie zrozumieć. Wyszło jednak na to, że lepiej odnosić się do komentarza Tomka Hajty niż do faktycznych problemów naszej reprezentacji - stwierdził były reprezentant Polski.

Były reprezentant Polski opowiedział o kulisach rodzinnej tragedii. "Istniało nawet zagrożenie życia"

W dalszej części wywiadu Hajto podzielił się tragedią, która odcisnęła na nim piętno. - Byłem w o wiele gorszej, bardzo przykrej sytuacji, o której jednak nigdy nie chciałem mówić. Uważałem, że jest za bardzo intymna. Otóż kiedy grałem w Duisburgu, moja żona poroniła, będąc w drugiej ciąży. Konkretnie w trzecim jej miesiącu. Musiała później przejść poważną operację, istniało nawet zagrożenie życia - powiedział były obrońca reprezentacji Polski. 

Hajto wówczas prosił ówczesnego trenera Duisburga o dwa dni wolnego, aby podtrzymać na duchu swoją żonę. - Usłyszałem jednak od szkoleniowca, że ktoś na taki poważny zabieg musi zarobić. I tym kimś jestem właśnie ja. Przyjąłem odpowiedź na klatę i przychodziłem na treningi. To był straszny moment, straciliśmy dziecko, moja żona naprawdę potrzebowała wsparcia - zakończył Hajto.

Więcej o: