Nikaragua, Burundi, Tadżykistan i Białoruś - tylko w tych państwach są wciąż rozgrywane piłkarskie mecze. Według oficjalnych danych na Białorusi wykryto ponad 1400 przypadków zakażenia wirusem COVID-19. W tym niemal 20 śmiertelnych. Warto dodać, że jeszcze niedawno prezydent Alaksandr Łukaszenka nazwał koronawirusa "jedynie psychozą" i stwierdził, że aby się nie zarazić trzeba pić wódkę oraz chodzić regularnie do sauny. A skoro wirus jest jedynie psychozą, to życie wciąż może się toczyć normalnie. Przynajmniej to sportowe.
Ale to nie spodobało się kibicom białoruskich klubów. Fani Niemna Grodno zaapelowali, by wstrzymać ligę. "Wiemy, że ktoś nas okłamuje. Ze względu na bardzo trudną sytuację epidemiczną w kraju przestajemy chodzić na stadiony. Nie była to łatwa decyzja, by pozostawić drużynę bez wsparcia, ale teraz najważniejsze jest zdrowie" - czytamy ich oświadczeniu. Krajową federację skrytykował także Aleksandr Hleb, były zawodnik Barcelony i Arsenalu.
- Federacja jest w ścisłym kontakcie z ministerstwem zdrowia oraz ministerstwem sportu. Mamy wszystkie niezbędne informacje o rozwoju sytuacji i ufamy służbie zdrowia. Podejmujemy wiele wysiłku, żeby zapobiegać rozprzestrzenianiu się wirusa. Na stadionach są dodatkowe punkty z żelem antybakteryjnym, badamy temperaturę, rozsadzamy kibiców w odpowiedniej odległości - stwierdził na łamach portalu www.sportowefakty.wp.pl prezydent federacji Władimir Bażanow. I dodał: - . Ale oczywiście nadal monitorujemy sytuację, jesteśmy w kontakcie z władzami.
Sezon ligi białoruskiej rozpoczął się w marcu, a liderem tabeli jest Energetyk Mińsk.