Reprezentacja Maroka sprawiła niemałą sensację, docierając do półfinału mistrzostw świata. Do spotkania Francją nie przegrała w Katarze ani jednego meczu, ale mistrzowie świata z 2018 roku byli stawiani w roli faworytów. Na Al Bayt Stadium pojawiło się około 50 tysięcy kibiców Maroka, którzy za wszelką cenę chcieli wspierać swój zespół. Okazuje się, że próbowali także nielegalnych sztuczek.
Kibice reprezentacji Maroka od początku turnieju w Katarze tłumnie gromadzili się na trybunach, by wspierać piłkarzy. Świętowali zwycięstwa, prowadzili głośny i całkiem zorganizowany doping, i ozdabiali mecze obecnością. Na początku transmisji meczu z Francją, można było dowiedzieć się, że na Al Bayt zgromadziło się ich około 50 tysięcy. Tym razem sposób dopingowania nie był najlepszy.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Od pierwszego gwizdka sędziego Marokańczycy postanowili również użyć gwizdków, które wnieśli na stadion. Korzystanie z przez kibiców jest nielegalne i jedyną osobą, która może ich używać, jest sędzia główny spotkania. Za każdym razem, kiedy Francuzi mieli piłkę, na stadionie rozlegał się głośny dźwięk, co zdecydowanie mogło rozpraszać. Właśnie by uniknąć takich sytuacji, przed mundialem, bezwzględnie zakazano używania gwizdków na trybunach.
- Sędzia w takiej sytuacji musi reagować, jeśli zawodnicy są poirytowani - powiedział ekspert ds. Sędziów Thorsten Kinhofer w rozmowie z "Bild". Arbiter główny spotkania Cesar Ramos jednak nie podjął żadnych kroków w celu ucieszenia marokańskich fanów. W trakcie meczu nie było również widać, żeby zawodnicy Francji reagowali na próby wytrącenia ich z równowagi.
Próby pomocy piłkarzom Maroka przez kibiców jednak się nie powiodły. Drużyna Hoalida Regraguiego przegrała 0:2 po golach Theo Hernandeza i Kolo Muaniego, więc w sobotę, 17 grudnia zagra jedynie w meczu o trzecie miejsce przeciwko Chorwacji. Francja natomiast zagra w finale mundialu z Argentyną. To spotkanie odbędzie się w niedzielę, 18 grudnia o godz. 16:00.