Mistrzostwa świata w piłce nożnej 2018. Polska - Kolumbia. Piotr Zieliński mimo innej pozycji, wciąż nie zagrał na miarę oczekiwań

Jeżeli coś spędzało sen z powiek Adama Nawałki jeszcze przed rozpoczęciem mundialu to pewnie było to wymyślenie ustawienia, w którym komfortowo czułby się Piotr Zieliński. Z Senegalem się nie udało, choć początek był obiecujący. Na kolejną szansę Zieliński poczeka do niedzieli. Wtedy zagramy z Kolumbią.

W Polsce niewielu rodzi się chłopców tak uzdolnionych technicznie. Tylko u nielicznych pierwszym trenerem jest ojciec, który w dodatku ma o piłce pojęcie i chce wychować syna na nowoczesnego piłkarza. Dzięki zabiegom pana Bogdana, Piotr jest obunożny i świetnie czuje się z piłką przy nodze.

Graliśmy bez „dziesiątki”

Właśnie z umiejętności rozegrania piłki i dobrej wizji gry chciał wczoraj skorzystać Nawałka. Wystawiając Zielińskiego tuż obok Krychowiaka proponując tym samym niezwykle ofensywne ustawienie. Środkowi pomocnicy mieli przed sobą Milika i Lewandowskiego, a na skrzydłach Grosickiego i Błaszczykowskiego.

Początek meczu należał do Polaków, którzy częściej utrzymywali się przy piłce i mieli nad grą względną kontrolę – tracili ją, gdy piłkę wyprowadzał Cionek. Wysoki procent posiadania piłki budowały przede wszystkim podania w poprzek. Piłkarze Nawałki grali dość asekuracyjnie. Tym, który starał się przełamać pewien schemat i nie bał się podjąć ryzyka, był właśnie Piotr Zieliński. W pierwszej połowie przerzutami zmieniał ciężar gry z jednej strony na drugą (13 długich zagrań, 10 celnych) i szukał prostopadłych podań do wybiegającego za senegalskich obrońców Grosickiego (jedno celne kluczowe podanie).

Coraz głębiej i coraz słabiej

Zieliński skończył mecz z celnością podań na poziomie 81%. Kilka niecelnych zagrań sprawiło, że pomocnik Napoli zaczął ograniczać się do najprostszych rozwiązań. Pojawiły się podania do kolegi stającego najbliżej. Wraz z upływem minut, Zieliński grał też coraz głębiej. W drugiej połowie doszło do kilku akcji, w których cofał się tak bardzo, że był ustawiony za plecami Grzegorza Krychowiaka i to on przejmował piłkę od środkowych obrońców.

W rezultacie Zieliński tylko raz uderzył na bramkę Senegalu - w dodatku niecelnie i z minuty na minutę grał coraz słabiej. Daleki był od pokazania swojej najlepszej wersji, którą znają kibice oglądający mecze Napoli. Jego gra w defensywie ograniczyła się do zrobienia jednego wślizgu. Zieliński nie zanotował ani jednego odbioru.

Nie od wczoraj mówi się, że największym przeciwnikiem Piotra jest presja, z którą w meczach reprezentacji nie potrafi sobie poradzić. Potwierdzały to mecze eliminacyjne do Mistrzostw Świata, a przede wszystkim Euro we Francji. Mecz przeciwko Senegalowi nie przyniósł w tej sprawie przełomu. Wciąż, niezmiennie od pięciu lat, możemy mówić, że oto mamy piłkarza z wielkim potencjałem. Nadal też musimy poczekać na jego uwolnienie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.