Biegi na 200 metrów kończyły siódmy dzień lekkoatletycznych MŚ w Eugene. Najpierw widowisko stworzyły panie. A tak naprawdę przede wszystkim Shericka Jackson. Wszechstronnej sprinterce (zdobywa medale wielkich imprez na 100, 200 i 400 m) zabrakło tylko 0,11 s do rekordu świata. Czas 21.45 s to nowy rekord mistrzostw świata. I drugi rezultat na tym dystansie w historii. Szybsza była tylko legendarna Flo-Jo, czyli Florence Griffith-Joyner, w 1988 roku (21.34).
Druga na mecie Shelly-Ann Fraser-Price i trzecia Dina Asher-Smith straciły do zwyciężczyni bardzo dużo - uzyskały czasy 21.81 i 22.02 s.
Jeszcze trwało jamajskie święto na stadionie Hayward Field, jeszcze mistrzyni i wicemistrzyni pozdrawiały rodaków na trybunach, gdy na prezentację wyszli panowie. Uwagę od razu przykuwał Noah Lyles. Wyciągał ręce w górę tak mocno, jakby chciał sięgnąć coś z nieba. Po chwili potakiwał i kręcił językiem. W jakimś stopniu przypominał to wszystko, co przez lata w swoich przedstartowych przedstawieniach wyczyniał Usain Bolt. I - co najważniejsze - w wyścigu Lyles też przypominał Bolta.
Byli tacy, którzy twierdzili, że w tę rolę może już wejść dużo młodszy z amerykańskich kandydatów do złota. Lyles to już 27-latek (cztery dni temu miał urodziny), który dotąd wygrał tylko jedne 200 metrów w karierze na wielkich imprezach - na MŚ w Dausze w 2019 roku. Jego życiówka do teraz wynosiła 19.50 s. To oczywiście czas bardzo dobry, nawet świetny. Ale to Knighton zaczął rozpalać wyobraźnię. On wiosną przebiegł 200 m w czasie 19.49 s. Zrobił to wieku 18 lat! Bolt jako 18-latek biegał aż o 0.44 s wolniej!
Amerykanie sądzili więc, że Knighton może zostać nowym królem sprintu już teraz, na MŚ w Oregonie. Knighton jest świetny, ale chyba jeszcze bardzo spięty. Na pewno showmańskiego pierwiastka na razie nie ma. A może nie "na razie", może to nie ten typ osobowości. Może będzie brylował bez tego całego teatru. W każdym razie gdy kamery pokazywały jego twarz tuż przed startem, widać było na niej napięcie.
Natomiast Lyles zdawał się świetnie bawić. I już po pierwszych metrach biegu było jasne, że tak w istocie jest. Lyles pewny zwycięstwa był już w połowie dystansu. On 100 metrów pokonał w czasie 10.15 s, a drugi w tym punkcie Kenneth Bednarek w czasie 10.26. Na drugiej setce Lyles osiągnął 9.16 s, a Bednarek 9.51. Po połowie biegu zaczynał się rozpędzać Knighton (10.31 + 9.49), ale Bednarka a tym bardziej Lylesa już nie dogonił.
To oficjalne wyniki. Lyles widząc, jak szybko popędził, z emocji zaczął uderzać prawą ręką w bieżnię, jakby chciał ją rozbić i zabrać choć kawałek na pamiątkę. Po chwili wstał, podarł na sobie koszulkę i roznegliżowany popędził wyściskać się z najbliższymi.
Lyles ma trzeci czas w historii. Przebił legendarny rekord świata Michaela Johnsona - 19.32 z Atlanty, z igrzysk olimpijskich w 1996 roku. Johnson Lylesa tu oklaskiwał, pracuje na MŚ w Eugene jako telewizyjny ekspert. Johnson na pewno będzie teraz trzymał za Lylesa kciuki, żeby przegonił Jamajczyków - Bolta (19.19 s) i Yohana Blake (19.26 s).
Za Kninghtona też cały czas warto ściskać kciuki. To ogromny talent. 18-letni chłopak ma już czwarte miejsce w olimpijskim finale i brąz MŚ. To też jest COŚ.
My możemy szczególnie ciepło pomyśleć o Bednarku. Niespełna 23-letni Kenny ma drugie wielkie srebro w karierze - po olimpijskim z Tokio. A nazwisko ma po Mary Ann Bednarek. Amerykanka polskiego pochodzenia adoptowała Kennetha i jego brata bliźniaka Lana. Ta kobieta o złotym sercu adoptowała jeszcze dwoje innych dzieci. Wszystkie wychowała w katolickiej wierze, a w małym Kennym szybko dostrzegła talent i uwierzyła, że synek może być nawet tak szybki i niezwyciężony jak koń Secretariat, którego w latach 70. i 80. kochała nie tylko ona. To było zwierzę uwielbiane przez chyba całą Amerykę. Do dziś Secretariat ma w Stanach pomniki, a "Sports Illustrated" umieściło go nawet kiedyś na liście 40 najlepszych sportowców. Tak, między sportowcami-ludźmi.
Ani Bednarek, ani Knighton, ani Lyles na razie pomników nie mają. Ale kto wie, co będzie kiedyś. Wygląda na to, że oni wszyscy dopiero się rozpędzają.