Daria Kliszyna, która podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata w 2017 roku sięgnęła po srebrny medal w skoku w dal, udzieliła wywiadu rosyjskiemu portalowi Sports.ru. Zawodniczka, która mieszka obecnie w Atlancie, przyznała, że odrzuciła ofertę złożoną w internecie przez anonimowego mężczyznę.
- Otrzymałam prywatną wiadomość na Instagramie od mężczyzny pochodzącego z USA. Chciał, bym pełniła rolę jego osoby towarzyszącej. Nie lubię przeklinać na innych ludzi, więc po prostu odpowiedziałam, że nie jestem zainteresowana propozycją - powiedziała Kliszyna.
- Po mojej odpowiedzi napisał jeszcze raz: "Poczekaj, nie odrzucaj propozycji tak łatwo. Nie znasz przecież nawet jej warunków ani wartości". A kwota, jaką oferował, była naprawdę wysoka. Chciał zapłacić mi 200 tys. dolarów miesięcznie - przyznała Rosjanka.
I dodała: - Zdania nie zmieniłam. Zaczęłam się jednak zastanawiać, czy ja wyglądam na osobę, która mogłaby się na coś takiego zgodzić.
Kliszyna od kilku lat startuje w międzynarodowych zawodach jako zawodniczka neutralna. Wszystko przez dopingowy skandal, który wybuchł po śledztwie telewizji ARD w 2014 roku i doprowadził do zawieszenia Rosji w prawach członka światowej federacji lekkoatletycznej. Od tamtej pory w najważniejszych zawodach lekkoatletycznych Rosjanie startują bez rosyjskich barw i tylko po dopuszczeniu przez specjalne komisje badające ich dopingową wiarygodność. W igrzyskach w Rio 2016 Kliszyna - dzięki temu, że mieszka na stałe w USA i tam przechodziła międzynarodowe kontrole dopingowe - była jedyną reprezentantką Rosji w lekkoatletyce, która spełniła kryteria i została dopuszczona do startu.
Czytaj też:
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a