O tym, ile negatywnych emocji Tour de Pologne wywoływało wśród kibiców w ostatnich latach, można byłoby napisać książkę. Narzekań na nasz narodowy wyścig było więcej niż ładnego ścigania. Z jednej strony mocno podważano zabezpieczenie trasy. Z drugiej, co z punktu widzenia kibiców ważniejsze, narzekano na przekształcenie wyścigu dookoła Polski w "Tour de Południe". Cała rywalizacja przebiegała głównie na Śląsku, w Małopolsce i na koniec na Podkarpaciu, na co słusznie narzekali fani z północnej i centralnej Polski.
Apogeum nieporozumień na linii Lang Team (odpowiedzialnym za organizację wyścigu) - kibice miało miejsce latem 2020 roku. Wówczas Czesław Lang wyszedł z niecodziennym pomysłem organizacji konkursu na trasę naszego narodowego wyścigu, w którym eksperci krytykujący jego pomysły mogliby się wykazać i zaproponować coś, czego Tour de Pologne jeszcze nie widziało.
Odpowiedź osób narzekających na "Tour de Południe" była natychmiastowa i pozytywna. Momentalnie w sieci pojawiły się pierwsze propozycje, które wyglądały co najmniej dobrze. Niestety, trudno powiedzieć z jakiego powodu (choć kibice starali się domyślić), zapowiadany konkurs nie ujrzał światła dziennego, a Lang Team kontynuował swoją pracę zgodnie z wcześniejszymi założeniami.
Skończyło się na tym, że w latach 2021-2022 peleton nieco szerzej przejechał się po wschodnich rubieżach naszego kraju, startując z Kielc, odwiedzając Lublin czy Chełm, a także na dobre zakotwiczając w Przemyślu. Przez to jednak impreza stała się potwornie nudna, gdyż etapów umożliwiających rywalizację na najwyższym poziomie było niezwykle mało.
Po naprawdę mało interesującej edycji 2022, która przyniosła mniej emocji niż grzybobranie czy smarowanie chleba margaryną, Lang Team w końcu zdecydował się na rewolucję, która może wyścigowi przynieść wiele dobrego. Jeszcze jesienią otrzymaliśmy oficjalną informację o starcie tegorocznego wyścigu z Poznania, co zaskoczyło niejednego kibica i eksperta. Od razu więc zaczęły się dywagacje na temat potencjalnej trasy, która w końcu może wyglądać tak, jak na tygodniowy wyścig World Tour przystało.
Choć do startu Tour de Pologne pozostało niecałe pół roku, wciąż niewiele wiemy na temat dokładnego przebiegu trasy. Pojawia się jednak wiele plotek, które pozwalają nałożyć każdy z siedmiu etapów na mapę.
Cała zabawa rozpocznie się etapem dookoła Poznania, który wystartuje i zakończy się w stolicy Wielkopolski. Wszystko wskazuje na to, że ostatnie kilometry poprowadzą po torze Poznań, gdzie sprawdzą się najszybsi zawodnicy na liście startowej. Potem robi się dużo ciekawiej.
Bardzo dużo mówi się na temat drugiego etapu, który miałby rozpocząć się także w Poznaniu lub w jednym z miast w niewielkiej odległości. Jest więcej niż prawdopodobne, że peleton pojawi się w Lesznie. Nie wiadomo jednak, czy zorganizowany zostanie tam start, czy może jedynie lotna premia. Kluczowy jest jednak finisz, który ma mieć miejsce na Dolnym Śląsku. W ostatnich tygodniach o rozmowach z Czesławem Langiem poinformowały władze stolicy polskiego kolarstwa Sobótki, gdzie być może byłaby meta.
Finisz w Sobótce, jej okolicach, lub też jednym z miast położonych niedaleko masywu Ślęży jest z punktu widzenia fanów polskiego kolarstwa doskonałą informacją. Możemy bowiem spodziewać się ciekawej końcówki, w której kluczową rolę mogą odegrać krótkie podjazdy. Dużo mówi się o potencjalnym finiszu na przełęczy Tąpadła (mało prawdopodobne) lub w samej Sobótce, co może oznaczać poprowadzenie ostatnich metrów etapu podjazdem do schroniska pod Wieżycą, będącego jedną z bardzo popularnych celów podróży wrocławian, szukających odpoczynku na łonie natury w ciepły i słoneczny weekend.
Można z dużą pewnością założyć, że kolejny z etapów poprowadzi przez trudny, górski teren (jak na polskie warunki, ściganie w Sudetach jest wyjątkowo ciężkie) i zakończy się w Karpaczu. W Karkonoszach rozegrane zostanie także Tour de Pologne amatorów, a co za tym idzie, zawodowy peleton także powinien odwiedzić te tereny. Tym samym szansę na pokazanie się powinni dostać faworyci do walki o triumf w klasyfikacji generalnej. Czy meta ponownie zostanie usytuowana na Orlinku? Bardzo możliwe.
Po etapie poznańskim dzień później kolejną szansę powinni dostać sprinterzy. W sieci pojawia się ostatnio bardzo dużo doniesień, jakoby na trasie Tour de Pologne ponownie miało pojawić się Opole, które ostatni raz gościło kolarzy ponad dekadę temu. Płaski odcinek miałby zacząć się w Strzelinie.
Czas na kluczowe momenty przyszłorocznego Tour de Pologne. Po krótkiej przerwie, peleton ponownie pojawi się w Beskidach, gdzie także można poprowadzić bardzo ciekawy i trudny etap. W tym przypadku jednak plotki same się wykluczają. Niedawno pojawiły się informacje, jakoby odcinek prowadzący przez Wisłę i Istebną miał zakończyć się w Szczyrku, gdzie jeszcze kilka lat temu impreza praktycznie się rozstrzygała. Kilka dni później pojawiły się jednak informacje, że o organizacji mety z Lang Teamem rozmawiają władze Bielska-Białej, a start może mieć miejsce w Pszczynie. Nie zmienia to faktu, że kolarzy czeka wówczas trudna przeprawa przez trudne wzniesienia.
Jeśli chodzi o pozostałe dwa odcinki, wciąż nie wiemy wiele. Niewykluczone, że przedostatniego dnia rywalizacji odbędzie się czasówka, która ostatecznie zadecyduje o końcowych rozstrzygnięciach. Ze względu na bardzo długi transfer, mało prawdopodobny wydaje się wyjazd w Bieszczady. Podczas ostatniego etapu powinniśmy z kolei obejrzeć kolejny płaski finisz w Krakowie.
Na ten moment nie wiadomo kiedy poznamy ostateczny wygląd trasy Tour de Pologne. Ze względu na wciąż trwające rozmowy, może mieć to miejsce nawet pod koniec kwietnia. Nie zmienia to faktu, że w końcu Lang Team poszedł po rozum do głowy i poprowadzi trasę tak, jak przystało na wyścig najwyższej kategorii. Teraz pozostaje z niecierpliwością czekać na więcej szczegółów.
Tegoroczny Tour de Pologne odbędzie się w dniach 29 lipca - 4 sierpnia 2023. Tytułu zdobytego przed rokiem bronić będzie kolarz grupy INEOS Grenadiers, Ethan Hayter.