Co tam się wydarzyło?! Sceny podczas słynnego wyścigu [WIDEO]

Niewiele brakowało, a Holenderka Demi Vollering zakończyłaby wyścig Strade Bianche bardzo przykrą kraksą. Zawodniczka grupy SD Worx ledwo uniknęła bliskiego spotkania z koniem, który wbiegł na trasę włoskiego wyścigu.

Według wielu służb porządkowych, ze względu na specyfikę związaną z arenami zmagań, kolarstwo jest jednym z najtrudniejszych sportów do zabezpieczenia. Z tego też powodu raz po raz zdarza się, że na trasie bardzo ważnego wyścigu pojawią się nieproszeni goście, tacy jak prywatny samochód czy zwierzę. 

Zobacz wideo Słoweńcy już wkrótce mogą mieć przewagę nad resztą świata w skokach

Demi Vollering uniknęła upadku

Tym razem, w trakcie sobotniego Strade Bianche, prowadzącego przez pola i winnice Toskanii, pomiędzy zawodniczki wbiec postanowił koń. Przestraszony czworonóg znalazł się bezpośrednio przed Holenderką Demi Vollering, walczącą o zwycięstwo w wyścigu. Zawodniczka grupy SD Worx poważnie przestraszyła się dużego i silnego zwierzęcia oraz musiała poważnie zahamować, by w niego nie uderzyć.

Ostatecznie koń przebiegł przez drugą kolarką ubiegłorocznego Tour de France kobiet około kilometr, swoją przygodę ze Strade Bianche kończąc nieprzyjemnym upadkiem. Wówczas jednak organizatorzy mieli w końcu szansę ściągnąć zwierzę z trasy i przetransportować je w bezpieczne miejsce.

Rywalizacja do ostatnich metrów

Jeśli chodzi o sam wyścig, skończył się on zwycięstwem właśnie Vollering, która na ostatnich metrach w Sienie okazała się lepsza od broniącej zdobytego przed rokiem tytułu koleżanki z zespołu, Lotte Kopecky. Zaraz po przekroczeniu przez Panie linii mety można było odnieść wrażenie, że ich rywalizacja nie była wcześniej zaplanowana i obie bardzo chciały odnieść sukces, co mogło doprowadzić do kłótni w drużynowym busie. Katarzyna Niewiadoma ukończyła rywalizację na siódmym miejscu.

Kilka godzin później na metę wpadli także Panowie, których wyścig mógł się podobać. Zwycięzcą został Tom Pidcock z drużyny INEOS, który zaatakował aż 50 kilometrów przed metą. Brytyjczyk najpierw zdołał dojechać do dwójki uciekinierów, znajdujących się na czele od początku wyścigu, by później samotnie pognać w stronę mety.

Brytyjczyk miał jednak sporo szczęścia, gdyż jego rywale zrobili wszystko, by go nie dogonić. Rywalizujący za jego plecami Tiesj Benoot, Attila Valter, Valentin Madouas, Rui Costa i Matej Mohorić nie mogli dogadać się co do współpracy, co chwilę się atakując i następnie zwalniając tempo. Dzięki temu Pidcock mający momentami zaledwie 14 sekund przewagi, zdołał dojechać do mety "na solo". Z Polaków najlepszy był Michał Kwiatkowski, który ukończył rywalizację na 18. miejscu.

Więcej o:
Copyright © Agora SA