Według wielu służb porządkowych, ze względu na specyfikę związaną z arenami zmagań, kolarstwo jest jednym z najtrudniejszych sportów do zabezpieczenia. Z tego też powodu raz po raz zdarza się, że na trasie bardzo ważnego wyścigu pojawią się nieproszeni goście, tacy jak prywatny samochód czy zwierzę.
Tym razem, w trakcie sobotniego Strade Bianche, prowadzącego przez pola i winnice Toskanii, pomiędzy zawodniczki wbiec postanowił koń. Przestraszony czworonóg znalazł się bezpośrednio przed Holenderką Demi Vollering, walczącą o zwycięstwo w wyścigu. Zawodniczka grupy SD Worx poważnie przestraszyła się dużego i silnego zwierzęcia oraz musiała poważnie zahamować, by w niego nie uderzyć.
Ostatecznie koń przebiegł przez drugą kolarką ubiegłorocznego Tour de France kobiet około kilometr, swoją przygodę ze Strade Bianche kończąc nieprzyjemnym upadkiem. Wówczas jednak organizatorzy mieli w końcu szansę ściągnąć zwierzę z trasy i przetransportować je w bezpieczne miejsce.
Jeśli chodzi o sam wyścig, skończył się on zwycięstwem właśnie Vollering, która na ostatnich metrach w Sienie okazała się lepsza od broniącej zdobytego przed rokiem tytułu koleżanki z zespołu, Lotte Kopecky. Zaraz po przekroczeniu przez Panie linii mety można było odnieść wrażenie, że ich rywalizacja nie była wcześniej zaplanowana i obie bardzo chciały odnieść sukces, co mogło doprowadzić do kłótni w drużynowym busie. Katarzyna Niewiadoma ukończyła rywalizację na siódmym miejscu.
Kilka godzin później na metę wpadli także Panowie, których wyścig mógł się podobać. Zwycięzcą został Tom Pidcock z drużyny INEOS, który zaatakował aż 50 kilometrów przed metą. Brytyjczyk najpierw zdołał dojechać do dwójki uciekinierów, znajdujących się na czele od początku wyścigu, by później samotnie pognać w stronę mety.
Brytyjczyk miał jednak sporo szczęścia, gdyż jego rywale zrobili wszystko, by go nie dogonić. Rywalizujący za jego plecami Tiesj Benoot, Attila Valter, Valentin Madouas, Rui Costa i Matej Mohorić nie mogli dogadać się co do współpracy, co chwilę się atakując i następnie zwalniając tempo. Dzięki temu Pidcock mający momentami zaledwie 14 sekund przewagi, zdołał dojechać do mety "na solo". Z Polaków najlepszy był Michał Kwiatkowski, który ukończył rywalizację na 18. miejscu.