W niedzielę świat polskiego sportu poruszył list podpisany przez 22 prezesów polskich związków sportowych do prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosława Piesiewicza, żeby ten dobrowolnie podał się do dymisji. "Jeśli Piesiewicz nie odejdzie sam, może zostać odwołany ze swojej funkcji decyzją walnego zgromadzenia" - informował Sport.pl.
List został napisany po tym, jak 27 prezesów spotkało się z ministrem sportu i turystyki Sławomirem Nitrasem. Jednak pięciu z nich nie podpisało się pod tym apelem do Piesiewicza. Jedną z tych osób był prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezary Kulesza. Dlaczego szef PZPN-owi podjął taką decyzję?
- Nie znam treści listu, więc nie mogę ocenić tej inicjatywy. W trakcie spotkania odbyliśmy z panem ministrem Nitrasem ponad godzinną rozmowę. Było to bardzo dobre i konkretne spotkanie. Po przedyskutowaniu wszystkich przewidzianych w agendzie tematów wróciłem do biura w PZPN, gdzie miałem umówione kolejne spotkanie - tłumaczył Kulesza cytowany przez WP SportoweFakty.
- Przed spotkaniem nie było żadnej informacji dotyczącej listu. Przynajmniej do mnie nikt nie zwracał się z taką inicjatywą i nie prosił, bym się pod czymkolwiek miał podpisać. O całej sprawie dowiedziałem się z mediów - dodał. Kulesza zaznaczył, że nie rozmawiał z innymi prezesami nt. Piesiewicza. - Jako prezes PZPN bezpośrednio nie współpracowałem z prezesem PKOl, ponieważ nasza reprezentacja nie zakwalifikowała się na igrzyska olimpijskie. Siłą rzeczy nie było okazji do współpracy - podsumował.
Zobacz też: Cała Polska zrzuca się na tę patologię. Nitras powinien to ukrócić
A czy Radosław Piesiewicz myśli o dymisji? "Prezes PKOl nie odpowiada wprost, ale wszystko, co mówi, sugeruje, że nawet tego nie rozważa. Twierdzi, że za buntem prezesów związków sportowych stoi Sławomir Nitras, z którym od miesięcy jest skonfliktowany. I przy okazji wytyka ministrowi sportu błędy i zaniedbania" - informował Dawid Szymczak ze Sport.pl.
Komentarze (1)
Tak Kulesza tłumaczy to, co zrobił ws. Piesiewicza