Justyna Kowalczyk pożegnała męża. Mowa pogrzebowa rozrywa serce

Podczas wtorkowej uroczystości pożegnania tragicznie zmarłego Kacpra Tekielego, żona alpinisty Justyna Kowalczyk wygłosiła poruszającą mowę. - Żadne z nas nie uciekało od śmierci. Jestem szczęściarą, że mogłam mu towarzyszyć w tym wszystkim i być obok niego. Będziemy żyć, tak jak nauczył nas Kacper - zakomunikowała.

Niespełna dwa tygodnie temu całą sportową Polskę obiegła informacja o śmierci męża Justyny Kowalczyk Kacpra Tekielego. Polskiego wspinacza zabrała lawina w okolicach szczytu Jungfrau w Szwajcarii. Miał 38 lat, a w wyniku tragedii osierocił półtorarocznego syna Hugo. Tuż przed śmiercią poinformował o zdobyciu szczytów Allalinhorn (4027 m), Strayhorn (4190 m) i Rimpfishhorn (4199 m).

Zobacz wideo Sukces kadry U17. Nie chodzi tylko o wynik

Justyna Kowalczyk pożegnała męża. "Będziemy żyć, tak jak nauczył nas Kacper"

We wtorek 30 maja odbyła się ceremonia pogrzebu alpinisty. Jeszcze przed pożegnaniem mężczyzny Kowalczyk przekazała najbliższym osobom, by nie kupowali wieńców na tę uroczystość, a przekazali pieniądze na jedno ze schronisk dla zwierząt. Podczas pogrzebu na Cmentarzu Oliwskim w Gdańsku 40-latka wygłosiła poruszającą mowę. 

- Byłam żoną alpinisty. Nie unikaliśmy trudnych rozmów. Żadne z nas nie uciekało od śmierci. Byliśmy świadomi, co może się wydarzyć. Chciał wejść na wszystkie czterotysięczniki przed 40. urodzinami. Jestem szczęściarą, że mogłam mu towarzyszyć w tym wszystkim i być obok niego. Ma wspaniałych przyjaciół. Nigdy nie zapomnę, jak rzuciliście wszystko i pojechaliście szukać mojego męża. Wiem, że Kacper dla was zrobiłby to samo. Będziemy żyć, tak jak nauczył nas Kacper. Będziemy jeździć i zdobywać świat. Hugo miał cudownego tatę - zakomunikowała.

Więcej podobnych treści znajdziesz na Gazeta.pl

Kowalczyk i Tekieli pobrali się w 2020 roku w Gdańsku. Od tamtego czasu para była niemal nierozłączna, a kobieta niejednokrotnie towarzyszyła mu podczas wypraw w góry. Wspólnie z ich synem byli również tego dnia w Szwajcarii, gdzie alpinista realizował projekt zdobycia 82 czterotysięczników.

- Jeszcze kilka dni przed przyszedł do domu spełniony. Nawet gdy robił wszystkie karkołomne rzeczy, to cele musiały być spełnione - powiedziała dwukrotna złota medalistka IO.

Na urnie z prochami Tekielego widnieje tabliczka z napisem, który chwyta za serca. "Był najcudowniejszy" - napisała Kowalczyk tuż po śmierci męża w mediach społecznościowych, co pokazuje, jak olbrzymią miłością darzyła ukochanego. 

Więcej o: