Jewgienij Pluszczenko przed laty zapisał się złotymi zgłoskami w historii łyżwiarstwa figurowego. Rosjanin w 2006 roku w Turynie został mistrzem olimpijskim w zmaganiach solistów. Po ośmiu latach triumfował w Soczi w rywalizacji drużyn. Na swoim koncie ma także trzy złota MŚ i siedem tytułów ME. W ostatni czasie swoim zachowaniem sprawił, że kibice zapamiętają go z zupełnie innej strony.
Pluszczenko nie kryje się ze swoimi poglądami politycznymi. Otwarcie mówi o wsparciu dla Władimira Putina, a do tego wszem i wobec szerzy propagandę Kremla. - Zrobiono im pranie mózgu jednostronną narracją, że Rosja i my wszyscy jesteśmy źli. Potrzeba czasu, aby ludzie zmienili swój światopogląd - mówił o łyżwiarzach startujących w mistrzostwach świata, z których Rosjanie zostali wykluczeni.
Wcześniej umieszczał bezwstydne wpisy w mediach społecznościowych. - Każdy chce spokoju, ja także. Naprawdę mam nadzieję, że wszystko jak najszybciej się skończy, a negocjacje przyniosą owoce. Wierzę w naszego prezydenta! - obwieścił.
Pluszczenko na tym jednak nie poprzestał i znów dał o sobie znać. W sobotę zorganizował pokaz "Union of Champions" w Pałacu Lodowym w Tule. Na lodzie mieli się pojawić znakomici łyżwiarze: Michaił Kolada, Jelizawieta Tuktamyszewa czy Alona Kostornoj. Impreza, zapowiadana jako sportowe widowisko, przerodziła się w propagandowy wiec wspierający atak Rosji na Ukrainę.
Galę rozpoczął Nikołaj Worobiew. Lokalny polityk w swoim przemówieniu w haniebny sposób nawiązał do rosyjskich działań w Ukrainie. - Rosja jest zawsze zjednoczona. Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, ważne jest, aby być razem, wspierając naszą ojczyznę, naszego prezydenta, wszystkich tych, którzy ryzykują życiem, by podać pomocną dłoń ludziom w strasznych kłopotach. Dziś nasi sportowcy zorganizowali wydarzenie, które przypomni wszystkim o sile i wielkości Rosji, o jedności naszego narodu - perorował.
Organizatorzy wydarzenia przygotowali dla uczestników także szereg "atrakcji" innych niż te sportowe. Widzowie na specjalnym stoisku mogli napisać list do żołnierzy walczących w Ukrainie. Na materiałach promocyjnych takich jak bilety widniało hasło: "Za świat! Za Rosję! Za przyszłość!". W tym przypadku litera "Z" była jawnym nawiązaniem do symbolu rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Prowadzący galę dwa razy wygłaszali program patriotyczny, a zwieńczeniem imprezy był pokaz, w którym wzięli udział wszyscy obecni łyżwiarze. Na lód wyszli oni w specjalnych koszulkach. Widniał na nich napis: "Nas nie dogoniat".
Według portalu "sports.ru" część rosyjskich łyżwiarzy była niemile zaskoczona tym, co zobaczyła w Pałacu Lodowym w Tule. Na lód nie wyjechał Michaił Kolada. Wicemistrz olimpijski z Pjongczangu nie podał przyczyn swojej nieobecności. Inni z zawodników zorganizowali protest i dopiero po rozmowach z Aleksandrem Koganem, dyrektorem generalnym Rosyjskiej Federacji Łyżwiarstwa Figurowego, zmienili zdanie. Ostatecznie pokaz zaczął się jednak z 40-minutowym opóźnieniem.
Po zakończeniu gali Jelizawieta Tuktamyszewa przyznała, że nie tak wyobrażała sobie galę Pluszczenki. - Naprawdę chciałam uwierzyć, że sport jest poza polityką, ale dziś było zupełnie inaczej. Uwielbiam łyżwiarstwo figurowe, szczerze kocham to co robię - żyję tym. Chcę brać udział w zawodach, chcę jeździć na łyżwach, chcę przygotowywać nowe programy, chcę brać udział w pokazach. Ale nie chcę, aby występy sportowców stały się sposobem manipulacji i perswazji. Jestem całkowicie zdezorientowana - przekazała mistrzyni świata z 2015 roku.