Julia Szeremeta zyskała w ostatnich miesiącach gigantyczną popularność. Trudno się dziwić, zwłaszcza że informacja o zdobyciu przez nią srebrnego medalu na igrzyskach olimpijskich w Paryżu odbiła się szerokim echem na całym świecie. Mogła sięgnąć nawet po złoto, ale w finale poległa z Lin Yu-Ting przez decyzję sędziowską. Nie zamierza na tym się zatrzymać i już rozpoczęła przygotowania do kolejnych IO w Los Angeles.
- Czegoś zabrakło, może trochę szczęścia. W Los Angeles zrobię złoto - zapowiedziała Szeremeta po powrocie do Polski, cytowana przez RMF FM. I choć wydarzenie odbędzie się dopiero za cztery lata, to zawodniczka już ciężko trenuje, czym podzieliła się w mediach społecznościowych. Nie do końca wiadomo, czy w ogóle dojdzie jednak do tej imprezy, gdyż Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) wstępnie wykreślił boks z programu kolejnych IO.
Według PKOl decyzja MKOl nie jest ostateczna, co potwierdza teraz trener Tomasz Dylak. - Wiemy, że są to zagrania polityczne i próba wywierania presji. (...) Nawet przez myśl nam nie przechodzi, że w Los Angeles może nas nie być. Przecież Amerykanie kochają boks i to jest jedna z dyscyplin, która będzie miała największą oglądalność. Czekamy ze spokojem na wybór nowego szefa MKOl. Po wyborach i nasz związek podejmie decyzję, w którym kierunku idziemy - wyjaśnił dla WP SportoweFakty.
Jak się okazuje, obecną sytuacją nie przejmuje się sama Szeremeta. - Ona sobie nie wyobraża, że boksu na igrzyskach nie będzie. Ona, reszta dziewczyn i cały sztab podchodzą do tych rewelacji ze spokojem. Wiadomo, że ludzie, słysząc takie głośne, nośne informacje, reagują emocjonalnie. Nawet do mnie wydzwaniają znajomi. Pytają, czy to prawda, że boks został skreślony z listy dyscyplin olimpijskich - przyznał Dylak.
Szkoleniowiec podkreśla, że przygotowania do IO trwają i dopóki nie będzie ostatecznej decyzji, nie zawracają sobie głowy plotkami. - Jako ludzie jesteśmy gotowi na wszystko. Jeśli faktycznie boks zostałby wykreślony z igrzysk, to trzeba będzie zmienić plany. W tym momencie nawet o tym nie myślimy i realizujemy strategię, który ma nas zaprowadzić do Los Angeles - skwitował.
37-latek zdradził na koniec, że po rozmowach z trenerami i działaczami wie, że dużo będzie zależało od wyboru szefa MKOI. Jeśli nowy dowodzący dojdzie do porozumienia z Międzynarodowym Stowarzyszeniem Boksu, to nie będzie żadnych zmian. Problem może pojawić się dopiero wtedy, gdy szefem zostanie ktoś negatywnie nastawiony do IBA.
Komentarze (7)
Bolesny cios dla Szeremety. Trener reaguje. "To zagrania polityczne"