• Link został skopiowany

Kompromitacja. Aż żal patrzeć na to, co stało się na Narodowym

Ogromne pustki przywitały piłkarzy Jagiellonii Białystok i Wisły Kraków w trakcie środowego Superpucharu Polski rozgrywanego na PGE Narodowym w Warszawie. Na trybunach 60-tysięcznego obiektu zjawiło się nie więcej niż 10 tys. kibiców, zabrakło m.in. prezesa PZPN Cezarego Kuleszy.
Superpuchar Polski Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków
jsew

Blisko dziewięć miesięcy trwało zamieszanie związane z organizacją Superpucharu Polski pomiędzy Jagiellonią Białystok a Wisłą Kraków. Rozpoczęło się ono na przełomie czerwca i lipca, gdy PZPN na wniosek Wisły Kraków ustawił spotkanie aż na dwa tygodnie przed rozpoczęciem sezonu 2024/25. 

Zobacz wideo Michał Żewłakow zbawcą Legii? Kosecki: Fajny ruch, ale nie spodziewałem się tego

Przykry widok na Superpucharze Polski. Ogromne pustki przywitały piłkarzy Jagiellonii i Wisły

Tyle że piłkarska centrala nie sprawdziła, czy tego dnia w ogóle dostępna jest arena rozgrywania tego meczu, czyli białostocka Chorten Arena. Zgodnie z regulaminem Superpucharu Polski miał on odbyć się bowiem na stadionie aktualnego mistrza Polski, tymczasem jako że nikt nie spodziewał się dziwacznego pomysłu rozgrywania oficjalnego spotkania na dwa tygodnie przed rozgrywkami, już kilka miesięcy wcześniej stadion był zarezerwowany na inne wydarzenie. To wykorzystała Jagiellonia, która i tak nie miała w planach gry na tak wczesnym etapie przygotowań do bardzo wymagającego sezonu.

Przez wiele miesięcy wszystkie strony szukały optymalnego rozwiązania i wybór daty padł na 2 kwietnia. Pierwotnie, tak jak mówi regulamin, mecz miał się odbyć w Białymstoku, ale Jagiellonia w ostatniej chwili próbowała się wymigać z przyjęcia bojkotowanych przez większość piłkarskiej Polski kibiców Wisły Kraków. PZPN na próbę złamania regulaminu rozgrywek odpowiedział innym rozwiązaniem spoza niego i wyniósł mecz o Superpuchar z Białegostoku, na stadion PGE Narodowy.

Związek pierwotnie spodziewał się w środowy późny wieczór nawet 25 tys. kibiców z Krakowa i 10 tys. z Białegostoku, do których mieli też dołączyć kibice neutralni. Cóż, PZPN trochę się przeliczył. Gdy piłkarze Jagiellonii i Wisły Kraków wychodzili na murawę Narodowego, mogli zobaczyć na trybunach ogromne pustki.

Na blisko 60-tysięcznym, największym w Polsce stadionie zjawiło się nie więcej niż 10 tys. kibiców. Głównie Wisły Kraków, jako że kibice Jagiellonii wobec odebrania klubowi organizacji meczu oraz bojkotu kibiców rywali, postanowili o niewybieraniu się do stolicy.

Efektem tego jest katastrofa organizacyjna Polskiego Związku Piłki Nożnej na trzy miesiące przed wyborami. W tym Cezarego Kuleszy, którego... też na Narodowym zabrakło. Wszystko dlatego, że jutro w Belgradzie odbędą się wybory do Komitetu Technicznego UEFA, na który chrapkę ma obecny prezes PZPN.

W samym spotkaniu minimalnie lepsza okazała się Jagiellonia Białystok, która zwyciężyła 1:0 po bramce byłego piłkarza Wisły Mikiego Villara. To ona sięgnęła po swój drugi Superpuchar w historii i czwarte trofeum w historii klubu.

Więcej o: