Mateusz Murański zmarł w środę 8 lutego, miał 29 lat. Rozpoznawalność zdobył dzięki udziałowi w serialu "Lombard. Życie pod zastaw", a także uczestnictwu w galach sportów walki, przede wszystkim freakfightowych Fame MMA oraz High League. W sumie stoczył dziewięć pojedynków, a jego bilans to cztery zwycięstwa i pięć porażek.
W czwartek 23 lutego ukazał się pierwszy od czasu tragicznego zdarzenia wywiad z Jackiem Murańskim, ojcem zmarłego. W nim opowiedział on, jak trudno było mu się pogodzić z tą sytuacją. - Rodzicielska miłość do Mateusza, wulkany emocji w związku z zaistniałą sytuacją i niepogodzenie się z losem zostanie z nami po dzień ostateczny. Nic nas nie rozłączy, bo rodzina to jest siła i właśnie tego przy wielkim bólu doświadczamy - powiedział w rozmowie z portalem Salon24.
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
54-latek odniósł się też do spekulacji dotyczących śmierci syna. Stanowczo zaprzeczył, że miała ona związek z przyjmowaniem niedozwolonych substancji. Jego zdaniem winę za te plotki ponosi jedna z osób z zespołu pogotowia. - Z tego kłamliwego przekazu powstały jakieś bzdury o samobójstwie, o jakiejś imprezie i przedawkowaniu, to wszystko nieprawda. (...) Boli mnie, że pamięć po Mateuszu jest hańbiona podawaniem kłamliwych informacji - grzmiał.
Z powodu tragicznych wydarzeń Murański zrezygnował z walki z Marcinem Najmanem na nadchodzącej gali High League 6. W wywiadzie zdradził, że również jego syn miał w planach kolejne walki na galach freakfightowych. Jakiś czas temu podpisał kontrakt z federacją Fame MMA do 2024 roku.
Na ten moment nie są znane data i miejsce pogrzebu Mateusza Murańskiego. Wiadomo tylko, że będzie miał on mniej tradycyjną formę. - To nie będzie pogrzeb, lecz ceremonia. Mateusz był pełnym radości człowiekiem i na pewno by chciał, żeby ta ceremonia miała w sobie też dużo optymizmu - wyjaśnił Jacek Murański. Kolejne informacje na temat wydarzenia będzie przekazywała rodzina.