Katarzyna Skowrońska - dwukrotna mistrzyni Europy (z 2003 i 2005 roku) - pracuje na igrzyskach jako komentatorka i ekspertka Eurosportu.
Katarzyna Skowrońska: Ha, ha! Dobre pytanie na "dzień dobry"! Naprawdę ładnie zacząłeś! Dlaczego dziewczyny wygrają? Bo mają determinację, bo są pierwszy raz na igrzyskach, bo przyjechały po marzenia, bo nie mają presji. Tej narzuconej z zewnątrz. Wszystko jest kwestią ich mentalu, ich podejścia. Myślę, że jeśli dobrze, konsekwentnie, będą realizowały taktykę, to naprawdę mogą wygrać. Tego mi zabrakło z Brazylią. Dziewczyny przegrały, bo nie zrealizowały do końca wszystkich założeń, a znały charakterystykę indywidualną poszczególnych przeciwniczek. Ale trzeba też uznać wyższość Brazylii, bo grała bardzo twardą, dobrą siatkówkę. A nam zabrakło trochę więcej mądrości u skrzydłowych. Brazylia broniła doskonale. Surowe statystyki to pokazały. Myślę, że dziewczyny to przeanalizowały. I że przeanalizowały też mecze Amerykanek z tego turnieju.
- Tak, zwycięstwa z Ligi Narodów pomagają wierzyć w to, że i teraz zwycięstwo jest możliwe. To są ładne igrzyska dziewczyn, pomimo porażki z Brazylią. Ja nie wiem, jaki będzie wynik, ale jedno wiem na pewno – że jak będę komentować ten mecz, to nie lada wyzwaniem będzie dla mnie, żeby zachowywać spokój i przekazywać ludziom treść merytorycznie, ha, ha!
- Oczywiście, że tak! Ale wtedy się wyłącza mikrofon i Tomasz Swędrowski komentuje sam! Nie no, żartuję!
- Tak, na pewno! Oj, ja bym chciała puścić swój komentarz z taką swobodą, z jaką to robią Tomasz i Wojciech Drzyzga. Chciałabym, ale to trzeba mieć doświadczenie. Jak słuchałam obu panów komentujących mecz Polska – Słowenia, to słyszałam w ich głosach radość, euforię, emocje. Ja tego jeszcze nie umiem zrobić. Ale oni robią to od ilu lat? Dwudziestu? A może nawet 25. Mam poczucie, że dostaję tu dobre wskazówki od dobrych ludzi. Chcę się uczyć, z meczu na mecz sprawia mi to coraz większą przyjemność. Naprawdę miło się pracuje.
- Powiem w ten sposób: zgodziłam się być siatkarską ekspertką Eurosportu na igrzyskach i miałam się wypowiadać w studiu olimpijskim. A w końcu pojawiła się jeszcze jedna propozycja, spontaniczna. Maciek Słomczyński (dyrektor produkcji Eurosportu) zapytał, czy chciałabym komentować mecze Polek. Tylko Polek, bo gdybym miała komentować też inne mecze, to wtedy nie starczyłoby mi czasu na robienie tego, na co się umówiliśmy pierwotnie. Zgodziłam się na komentowanie, komentuję teraz pierwsze mecze w życiu i powiem szczerze, że pierwszy i drugi mecz ogromnie mnie stresowały. Mam świadomość, ile mi brakuje do Tomka i Wojtka. Ale to jest dla mnie świetna przygoda. I wydaje mi się, że w trakcie trzeciego meczu, z Brazylią, miałam już trochę więcej odwagi. Żeby w ogóle otworzyć usta! Tak serio – czuję się, że się w duecie zgrywamy, że fajnie to idzie. A czy chciałabym się tym zająć na dobre? Nie mówię, że nie, nie mówię, że tak. Teraz żyję chwilą, a na podsumowania przyjdzie czas, teraz to jest dla mnie za dalekie.
- Żadnego! Każda z dziewczyn jak coś robi na boisku, to czy robi dobrze, czy źle, ma być oceniania. Negatywnie, jeśli na przykład wystawa była niedokładna, jeśli brakuje kończącego ataku i tak dalej. Ja te sytuacje widzę z góry i nie byłabym sobą, gdybym nie oceniła uczciwie tego, co widzę. My z dziewczynami zawsze będziemy koleżankami, ale w pracy muszę robić swoje. I to na pewno nie wpłynie na naszą relację. Zresztą, dziewczyny są świadome, kiedy popełniają błędy. To jest czysta sytuacja.
- Wiesz co, ja to trochę odwrócę. Ogromne brawa dla Stefano. Znam go dobrze, pracowaliśmy razem we Włoszech, prowadził mnie przez sezon. Wiem, jakim jest człowiekiem, wiem, jakim jest trenerem i naprawdę brawa dla niego, że ten zespół przebudował, że go wytrenował, że go rozwija. Widzimy proces, przemianę, ta ekipa daje nam nadzieję na sukcesy, na to, że wreszcie przez lata będziemy mieli komu kibicować i będziemy mieli z czego się cieszyć. Szczerze: już byłam zmęczona latami takich pytań od różnych ludzi: "Kasia, a dlaczego w tej żeńskiej siatkówce nie ma sukcesów?". Polski Związek Piłki Siatkowej NARESZCIE, proszę cię, żebyś to "nareszcie" napisał wielkimi literami, zatrudnił człowieka, który pomógł tej grupie dziewczyn przestać stać w miejscu. On im zaufał, a one za nim poszły. Ale gdyby one były krnąbrne i zamknięte, to ten proces by nie zaszedł. To nie jest praca, tylko Stefano, to ich wspólna robota.
- Dokładnie tak! Przeanalizujmy suche fakty, popatrzmy na narodowości szkoleniowców naszych siatkarzy i siatkarek z ostatnich lat.
- No i proszę bardzo! Jest różnica? W końcu przyszedł fachowiec i widzimy, jak nam drużyna urosła i wciąż rośnie. Super, że teraz kadra męska i damska idą prawie łeb w łeb. Mam nadzieję, że panie w kolejnych latach też będą nam dostarczały dużo cudownych przeżyć.
- Nie mylisz się. Myślę o tym, że czegoś nam wtedy zabrakło. Pamiętam, że zabrakło niewiele. Myśmy tam przegrały 2:3 z USA i 2:3 z Japonią, a gdybyśmy jeden z tych meczów wygrały, to wyszłybyśmy z grupy. I wtedy grałybyśmy w ćwierćfinale, wtedy wszystko by się dla nas otworzyło. Ktoś powie, że nie? To proszę bardzo, przypominam historię Francuzów z igrzysk w Tokio. Oni ledwo wyszli z grupy, a później w ćwierćfinale pokonali naszą kadrę i poszli po złoto. Na pewnym poziomie decyduje dyspozycja dnia, nastawienie mentalne i jedna-dwie piłki decydują.
Natomiast wracając do twojego pytania, bo trochę odbiegłam, muszę powiedzieć, że przypomina mi się mnóstwo rzeczy. Jestem niezmiernie wdzięczna Eurosportowi, że mogę być na tych igrzyskach. Mam tu kalejdoskop różnych sytuacji z przeszłości, z mojej kariery, z rzeczy związanych z reprezentacją, gdy byłam jej częścią. A teraz jestem dumna z naszych dziewczyn, które tu są. Brawo, że się zakwalifikowały, ja wiem, jak to jest trudne. Często sobie myślę, że powinnam być na igrzyskach przynajmniej trzy razy, a byłam raz. Jest mi przykro, że nie mogłam wykorzystać pełni swoich możliwości, że byłam na igrzyskach tylko raz i mam poczucie, że nie zrobiłyśmy tam maksa. Super jest wrócić na igrzyska. Mimo że nie jestem już olimpijką, to jestem blisko wielu wydarzeń, nie tylko siatkarskich, bo byłam między innymi na meczach Igi Świątek i Carlosa Alcaraza, byłam też na szermierce i może jeszcze na coś się wybiorę. Jestem tu w pracy, ale tak naprawdę to po prostu przeżywam piękne doświadczenie.
- Przypominam sobie specyficzną atmosferę, jaką miałyśmy w zespole na igrzyskach.
- Ale mimo wszystko jak przychodziło do treningu, to zasuwałyśmy. A atmosfera była specyficzna, bo prowadził nas trener, który miał bardzo trudny charakter. Był egocentrykiem
- Też by mi się z nim ciężko rozmawiało, ale ja z nim prywatnie potrafiłam długo nie zamienić słowa. Na treningach i w meczach realizowałam jego założenia taktyczne. Bez żadnych pretensji, bardzo profesjonalnie.
- Nie rozmawiali.
- Jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy. A jak popełnimy błąd, to trzeba się do niego przyznać i powiedzieć jedno magiczne słowo. Takie na literkę "P". Ale niektórzy nie potrafią przeprosić, dla niektórych to jest za trudne. Generalnie obrazków, kafelków z Pekinu przypomina mi się mnóstwo. Mimo że zamknęłam tamten etap swojego życia. Ale dla niektórych ludzi spełnieniem marzeń jest już pojechanie na igrzyska, a ja nie czuję się spełniona, nie mam pełnej satysfakcji z tego, że byłam na igrzyskach. I to mi się teraz przypomina. Nie mówię, że od razu chciałam sięgnąć po medal, choć przecież nie byłoby w tym nic złego! Ale byłam młoda, chciałam i mogłam więcej. I jestem przekonana, że gdybym pojechała na igrzyska jako zawodniczka drugi raz, to przeżyłabym je inaczej.
- Po prostu strasznie trudno było się zakwalifikować.
- Pomimo tego, że Andrzej miał bardzo specyficzny charakter, z nim dało się rozmawiać. A z Marco dialog był bardzo trudny nawet w codziennej, zwykłej komunikacji. Nawet nie chcę ich porównywać, bo to nie ma sensu.
- To się zgadza. To bardzo inteligentny i zabawny gość, który ma dobre poczucie humoru. A jak trzeba pracować, to się pracuje.
- On już chyba udzielił odpowiedzi w Eurosporcie?
- Dobra, już mówię, jak było. Otóż Stefano powiedział, że źle się poczuł z tym, że nie wiedział, kim jest Andrzej. Nadrobił więc zaległości, dowiedział się wszystkiego na temat Andrzeja, rozpracował go i później na antenie sobie porozmawiali, wszystko zostało obrócone w jeden wielki, piękny żart.
- Nie, nie, ja tego nie mam. Zrobiłam sobie tu jedno zdjęcie – przed meczem z Brazylią, z Roberto (trener kadry), bo wpadliśmy na siebie, gdy biegłam do toalety, zanim siadłam do komentowania.
- Tak, oczywiście. Nie mam tak, że chciałabym z kimś się szczególnie sfotografować.
- Nie polowałam ani na Igę, ani na nikogo. Nawet gdybym spotkała jakąś gwiazdę muzyki, to też bym sobie z nią nie zrobiła zdjęcia.
- Ha, ha! Jadłam z nim w ostatnich dniach śniadania i nawet nie pomyślałam, żeby sobie z nim zrobić zdjęcie. Naprawdę! Ja nie jestem taką osobą. Nie krytykuję innego podejścia, ale ja wolę sobie znaleźć czas na to, żeby pofotografować. Mam bystre oko, więc czasami wyciągam z kieszeni telefon. Albo aparat, jak mam przy sobie. W wolnym czasie spotykam się tu też z ludźmi, z którymi kiedyś razem pracowałam. Na przykład z koleżankami z Brazylii, z którymi się nie widziałam dwa lata. Albo z Amerykankami, które w Pekinie zostały wicemistrzyniami olimpijskimi i z którymi się kolegujemy od kilkunastu lat. Zdecydowanie wolę pobiec na takie spotkanie z kimś, z kim się przez kilka lat nie widziałam, wypić z nim mrożoną kawę, uścisnąć się, zamienić słowo, niż szukać jakichś wspólnych zdjęć z gwiazdami igrzysk i się tym chwalić w mediach społecznościowych.
- Uczę się fotografować ludzi, więc może kiedyś!
Aaa, ty widziałeś mój profil fotograficzny? Dziękuję bardzo! Uczę się przyjmować komplementy!
- Tak, piszą do mnie ludzie.
- Tomek Swędrowski raz mnie pochwalił! To był bardzo miły komplement, bo pochwała z jego ust naprawdę bardzo mnie zbudowała.
- Ja to zostawię między nami. Ale Tomasz nie jest wylewny, jeśli chodzi o pochwały. Mam tylko nadzieję, że się ze mną nie męczy. Jak ludzie nas nie słyszą, udziela mi wspaniałych wskazówek. Każdą bardzo cenię!
- Może po igrzyskach!
- Nie umiem tego ocenić.
- Fachowo to powiem tak: medale będą trzy u kobiet i trzy u mężczyzn, a my marzymy, żeby były dwa. Natomiast co do marzeń, to one się nie spełniają, tylko trzeba je spełniać. I tego życzę obu naszym zespołom!
Transmisje na antenach Eurosportu. Każdy moment igrzysk w Paryżu na platformie Max.