Za pierwszym razem w próbce A pobranej 12 maja odkryto obecność clomifenu - substancji blokującej rozwój estrogenów (żeńskich hormonów) i pobudzającej wytwarzanie naturalnego testosteronu.
- Stosuje się ją do zniwelowania skutków zażywania steroidów. Raczej nie ma możliwości, by znalazła się w organizmie sztangisty przypadkowo - wyjaśnia we wtorkowym "Przeglądzie Sportowym" Michał Rynkowski , dyrektor biura polskiej komisji.
Z kolei kontrolerzy Międzynarodowej Federacji Podnoszenia Ciężarów przyłapali Szramiaka 24 maja, dwa dni przed mistrzostwami Polski w Zakliczynie. Kontuzjowany zawodnik w nich nie startował, ale jako członek reprezentacji przebywał na zgrupowaniu i przechodził rehabilitację. W pobranej od niego próbce odkryto steryd anaboliczny.
Według informacji "Przeglądu Sportowego" chodzi o metandienon, zwany też metandrostenolonem. Nie wiadomo, czy Szramiak zdecyduje się na badanie próbek B. Za taką procedurę musiałby zapłacić sam, a to koszt kilku tysięcy złotych.
Sam zawodnik nie chce komentować sprawy do czasu ogłoszenia oficjalnego komunikatu. Na razie został zawieszony do momentu, gdy wszystkim zajmie się Komisja Dyscyplinarna PZPC. W przypadku udowodnienia dwukrotnego stosowania dopingu zawodnikowi grozi nawet dożywotnia dyskwalifikacja.
Najprawdopodobniej Szramiak i tak na igrzyska by nie pojechał. Na początku roku dwukrotnie musiał poddać się operacji kolana, która właściwie przekreśliła jego szanse.