O Donie Kingu słyszał prawdopodobnie każdy fan boksu na świecie. Pochodzący z Cleveland w USA promotor zapisał się w historii jako ktoś, kto przez wiele lat pociągał za sznurki zwłaszcza w wadze ciężkiej. Zasłynął przede wszystkim zorganizowaniem legendarnej walki między Muhammadem Alim a George'm Foreman'em w Kinszasie w 1974 roku. Starcie sfinansowali m.in. dwaj krwawi dyktatorzy, czyli Mobutu Sese Seko (rządził w Demokratycznej Republice Konga w latach 1965-1997) oraz Muammer al-Kaddafi (władał Libią od 1969 do 2011 roku).
W swej karierze współpracował także m.in. z Andrzejem Gołotą, choć dopiero od 2005 roku, gdy nasz pięściarz najlepszy okres miał już za sobą (przegrał zorganizowane przez Kinga starcie o mistrzostwo świata WBO z Lamonem Brewsterem). Gołota mówił o nim "król czarodziejów i największy złodziej w świecie boksu". Jego promotorska kariera najeżona była bowiem mrocznymi historiami. Jeszcze przed rozpoczęciem działalności spędził prawie cztery lata w więzieniu za "nieumyślne spowodowanie śmierci", które w rzeczywistości było niczym innym, jak pobiciem ze skutkiem śmiertelnym. Szczegóły tego oraz innych zdarzeń z udziałem Dona Kinga można przeczytać w tekście Antoniego Partuma na Sport.pl.
Mimo 93 lat na karku Amerykanin nadal działa. Miał choćby zorganizować walkę o mistrzostwo świata federacji WBC w wadze cruiser między Niemcem Noelem Mikaelianem a Kanadyjczykiem Ryanem Rozickim. Tyle że no właśnie, miał, bo zaplanowana na dziś (sobota 28 września) walka została odwołana. Realnym tego powodem mają być kłopoty zdrowotne Dona Konga. Wedle doniesień dziennika "BILD" promotor spędził niedawno w szpitalu 10 dni, gdzie dokonano m.in. transfuzji krwi. Do tego od tygodni jest nieaktywny w życiu publicznym, co jak na niego jest bardzo dziwne.
Swoje trzy grosze dorzucił też wspomniany Mikaelian. Niemiecki czempion twierdzi, że od dłuższego czasu nie mógł skontaktować się z promotorem. - Ostatnim razem, gdy widziałem go w czerwcu, ledwo pamiętał znajome twarze. Już wcześniej zastanawiałem się, dlaczego nie rozmawia ze mną osobiście ani nie dzwoni do mnie tak, jak zwykle - powiedział pięściarz.
Wszystko to potwierdzałoby słowa Mike'a Tysona. Legendarny zawodnik powiedział kilka dni temu w podcaście "It Is What It Is", że Don King nie czuje się aktualnie najlepiej. Obóz amerykańskiego promotora dementował to co prawda, przekazując słowa Kinga "powiedzcie wszystkim, że wszystko ze mną w porządku i kocham Mike'a Tysona". Niemniej już wtedy podejrzewano, iż to jedynie zasłona dymna, a sytuacja z walką Mikaelian - Rozicki może to tylko potwierdzać.