Bardziej doświadczony Anglik rozpoczął od ciosów na korpus, ale już w połowie pierwszej rundy zachwiał się po prawym krzyżowym młodszego o jedenaście lat przeciwnika. Tuż przed przerwą odpowiedział jednak swoim lewym. Campbell świetnie rozegrał drugą rundę. Przez ponad minutę bił konsekwentnie lewym na dół, by w końcu huknąć lewym sierpowym na szczękę. Młody Amerykanin ciężko padał, ale o dziwo dość szybko się poderwał i w końcówce już doszedł do siebie.
A po przerwie ostro ruszył do odrabiania strat, wygrywając trzecią odsłonę. Czwarta z kolei poszła na korzyść Brytyjczyka, który szachował prospekta konsekwentnie bitym lewym hakiem w okolice wątroby. A po kilku takich ciosach na korpus zawsze szedł mocny cios z lewej ręki na górę.
Wyrównaną rundę piątą niemal równo z gongiem na przerwę kapitalnym lewym sierpowym zakończył Garcia. Campbell zatoczył się na liny, lecz wyratował go gong. Po przerwie Ryan ruszył do szturmu, jednak po pół minuty bicia w gardę zrozumiał, że to jeszcze nie ten moment. Anglik oddał ten odcinek 9:10, ale doszedł do siebie i zaczął odpowiadać lewymi na korpus.
Gdy wydawało się, że mistrz olimpijski wraca do gry, Garcia w połowie siódmego starcia huknął z doskoku lewym hakiem pod prawy łokieć. Campbell zgiął się niczym scyzoryk i z grymasem bólu na twarzy dał się wyliczyć do dziesięciu. Efektowny nokaut i zakończenie bardzo dobrej walki.
- Nigdy w życiu nie byłem na deskach. Dziękuję ci za to - powiedział uradowany Garcia do Campbella chwilę po tym, jak zadał mu kończący cios.
Komentarze (4)
Ryan Garcia leżał już na deskach, ale wstał, znokautował rywala i jeszcze podziękował
Ten, co to pisał, niewątpliwie nabył status rasowego Żurnalisty Sportowego.
Jak wiadomo, Żurnalista Sportowy to szczególny stan materii, który im więcej głupstw wybełkocze, tym bardziej czuje się Żurnalistą Sportowym.
A my nawet nie śmiemy pretendować, żeby dorosnąć mu - co tam do pasa! - choćby do pięt.
P.S> Równie piękna jest taka wiekopomna fraza: "szachował prospekta".