Fonfara udanie powrócił na ring po porażce z Joe Smithem Juniorem. W nocy z soboty na niedziele - po dramatycznej walce na Brooklynie - znokautował w ostatniej rundzie Chada Dawsona, czyli byłego mistrza świata wagi półciężkiej i pogromcę Tomasza Adamka.
Ale zwycięstwo nie przyszło łatwo. "Polski Książę" niemal przez całą walkę przegrywał z Dawsonem na kartach punktowych u wszystkich sędziów. Wszystko zmieniła dziewiąta runda, kiedy Fonfara posłał Dawsona na deski.
Dzieła zniszczenia dopełnił w ostatniej, 10. rundzie. Kombinacją lewy-prawy prosty zamroczył Amerykanina, a po chwili zamknął go w narożniku i ponowił atak. Do akcji szybko wkroczył sędzia, który w obawie przed ciężkim nokautem, przerwał pojedynek.
- Byłem na początku tej walki za leniwy. Przez rok nie boksowałem, więc może dlatego - trochę zardzewiałem. Ale czułem się bardzo dobrze. Czułem też, że za chwilę go trafię. I że jeśli chcę wygrać, to muszę go znokautować - powiedział Fonfara po walce z Dawsonem portalowi ringpolska.pl .