"- Tuż po upadku myślałem, że wyląduję na 7. albo nawet 10. miejscu. Gdy spostrzegłem, że do brązu zabrakło tylko 0,7 punktu, to był drugi cios - mówił Hannawald. - Jestem strasznie sfrustrowany. Musiałem postawić wszystko na jedną kartę. Przy takich odległościach najmniejszy błąd na śliskim zeskoku kosztuje mnóstwo. Do tego jestem cięższy niż Małysz i Ammann i przez to często ląduję na tyłku".
"Hannawald odchodzi z dużej skoczni z pustymi rękoma. Tylko czwarte miejsce. Co za tragedia! Trener Hess łapie się za głowę! Jak to się mogło stać? Wyprzedzili go nawet Adam Małysz i Matti Hautamaeki".
"Sven popełnił stary błąd przy odbiciu. Ale po dzisiejszym konkursie nie musimy się o niego martwić. Życie toczy się dalej. Dziś wieczorem pójdziemy na kilka piw i zaatakujemy w konkursie drużynowym - oceniał trener Hess".