- Po sukcesach męża spłynęło tyle gratulacji, że telefon szybciej mi się rozładował. Ale to fajne. Widzę, jak wszyscy wokół cieszą się z jego sukcesu. Aż sam się biedny popłakał ze wzruszenia - powiedziała Justyna Żyła w rozmowie z serwisem eurosport.onet.pl.
Mistrzostwa świata w Lahti, to zdecydowanie najlepszy moment w karierze Piotra Żyły. Skoczek z Wisły przewiezie do domu aż dwa medale - wywalczone w konkursie drużynowym złoto i brąz z konkursu indywidualnego na dużej skoczni.
W sobotę reprezentacja Polski zdeklasowała rywali w konkursie drużynowym, a impuls do walki o złoty medal dał Piotr Żyła, który z obniżonej belki poszybował aż 130,5 metra. Prawdziwym szokiem był jednak brązowy medal w konkursie indywidualnym.
Polak po pierwszej serii zajmował szóste miejsce, ale w drugiej odpalił prawdziwą petardę i wylądował na 131 metrze. Niewiele brakowało, a fenomenalny skok dałaby mu złoty medal. Kraft i Wellinger skoczyli gorzej niż w pierwszej serii, ale mieli przewagę, która pomogła im zepchnąć Polaka na najniższy stopień podium.
Dramaturgia konkursu była wybitna, a co w tym czasie robiła żona Piotra Żyły? - Zasnęłam. Obudziła mnie dopiero Karolinka, która krzyczała, że tata znowu przywiezie do domu konia - przyznała Justyna Żyła.
Dlaczego konia? Na mistrzostwach świata Falun, gdzie Polacy zdobyli brązowy medal w konkursie drużynowym, skoczkowie otrzymywali na pamiątkę drewnianego konia, który jest symbolem regionu Dalarna.
Czterech mistrzów świata! Ale czy na pewno? Jest piąty bohater [MEMY]