To zachowanie Świątek stało się hitem na świecie. "To trochę dziwne"

Iga Świątek po ostatnim meczu w WTA Finals stała się obiektem żartów. Wszystko przez dość komiczną sytuację na konferencji prasowej. Okazało się, że nikt nie powiedział jej, że kwestia jej awansu nie została wówczas przesądzona. Uświadomili ją dopiero... zagraniczni dziennikarze. Nagranie z jej reakcją szybko stało się hitem. Wpadkę wymownie skomentował już brytyjski ekspert.

Iga Świątek już po fazie grupowej zakończyła udział w turnieju WTA Finals w Rijadzie. Mimo że w czwartek pokonała Darię Kasatkinę (9. WTA) w zaledwie 51 minut 6:1, 6:0 i w sumie odniosła dwa zwycięstwa, do awansu to nie wystarczyło. Wszystko przez wyniki pozostałych meczów. Zwycięstwo Barbory Krejcikovej (13. WTA) nad Coco Gauff (3. WTA) sprawiło, że do półfinału weszła Czeszka. Najdziwniejsze jest jednak to, że tuż po spotkaniu z Kasatkiną Świątek nie była tego świadoma i myślała, że sama zagra dalej bez względu na wynik jej rywalek. W związku z tym doszło do pewnej komicznej sytuacji.

Zobacz wideo Kosecki nie dowierza: Jak można za niego zapłacić 100 baniek?! [To jest Sport.pl]

Po tej reakcji Świątek śmiała się cała sala. Ekspert reaguje. "Zazwyczaj mówią..."

Podczas konferencji prasowej jeden z dziennikarzy zapytał Polkę: "Czy wiedziałaś, że ten mecz nie będzie miał żadnego wpływu na awans do półfinału?". Ta była zbita z tropu i nie wiedziała, o co chodzi. Wtedy inna dziennikarka wytłumaczyła, że wszystko zależy od wyniku spotkania Krejcikovej z Gauff. Nasza tenisistka wyraźnie się skrzywiła i tylko odpowiedziała nieco smutno: "Och... Dzięki", na co cała sala wpadła w śmiech.

Nagranie z tą sceną szybko rozniosło się po mediach społecznościowych. Kibice byli zaskoczeni reakcją Świątek i w ogóle brakiem świadomości na ten temat. Sytuację zaczęto komentować na całym świecie. Odniósł się do niej także były brytyjski tenisista i ekspert stacji Sky Sports Tim Henman. - Zazwyczaj mówią, że ignorancja jest błogosławieństwem, ale nie wyglądało na to, że dobrze to przyjęła. To było trochę dziwne - przyznał.

Ekspert zobaczył wpadkę Świątek. Uderzył w jej otoczenie. "Ktoś mógłby..."

Srebrny medalista olimpijski z Atlanty i triumfator 11 turniejów ATP najwięcej zarzutów nie miał jednak do samej zawodniczki, ale do jej sztabu. - Wiele razy mówiliśmy, żeby po prostu wyjść na kort i skupić się na rzeczach, które możesz samemu kontrolować. Ona to zrobiła i wykonała dobrą robotę w trakcie meczu. Ale myślę, że po meczu ktoś mógłby jej o tym dać znać, zanim dowiedziała się o tym od światowych mediów - podpowiedział.

Sama Świątek deklarowała jednak, że nawet gdyby wiedziała, jak wygląda sytuacja w grupie, nie miałoby to wpływu na jej podejście do meczu. - Jestem profesjonalistką i gdy wychodzę na kort, chcę wygrać każdy mecz. Czasami pod presją gra się lepiej, a innym razem bez presji gram swobodniej. To była dla mnie normalna sytuacja. Chciałam wygrać, nie zważając na sytuację w grupie - powiedziała.

Więcej o: