Tak to już w WTA Finals bywa, że czasem do półfinału wejdzie zawodniczka z jednym tylko zwycięstwem w grupie (jak Agnieszka Radwańska w 2015 roku), a nieraz odpadnie tenisistka z dwoma triumfami w grupie. Niestety Iga Świątek w Rijadzie przekonała się o tym drugim, jako że miała najgorszy bilans setów w małej tabeli z Barborą Krejcikovą (mimo iż pokonała Czeszkę) oraz Coco Gauff.
O jej odpadnięciu zadecydował słabiutki mecz i porażka z Gauff, która potem uległa Krejcikovej. To właśnie wtedy najbardziej widoczna była długa przerwa Świątek oraz po prostu forma daleka od najwyższej. Bo może i Polka w ostatnim meczu rozniosła Darię Kasatkinę 6:0, 6:1, zaś wcześniej zaliczyła wielki powrót w starciu z Krejcikovą. Jednak najlepsza Iga, grającą również przeciętnie Gauff, rozbiłaby może tylko odrobinę mniej niż Kasatkinę.
Wątpliwości co do formy Polki nie ma Tomasz Wolfke. Ekspert Eurosportu już wcześniej pokazywał, że w razie potrzeby nie boi się cierpkich słów względem Świątek. Nie inaczej było w rozmowie z portalem WP SportoweFakty. Wolfke ocenił, że powrót do meczu w starciu z Krejcikovą mógł nieco zamazać realny obraz sytuacji. Jednak pojedynek z Gauff pokazał prawdę. - Wydawało się, że jest OK, ale mecz z Gauff udowodnił, że do najlepszej dyspozycji jest Polce bardzo daleko. To był występ na 60-70 proc. możliwości Polki - powiedział ekspert.
Wolfke liczy na to, że tajemnicza przerwa Świątek była ostatnią taką. W tenisie nie ma bowiem wiele miejsca na odpoczynek. Cieszy się natomiast na jej występ w Billie Jean King Cup (13-20 listopada). - Pewnie już nigdy się nie dowiemy, dlaczego przez dwa miesiące nie grała. Ewidentnie nie radziła sobie z jakimiś problemami emocjonalnymi. Mam nadzieję, że to ostatnia taka przerwa, bo kalendarz tenisowy jest brutalny i trzeba grać przez 10 miesięcy w roku. Cieszę się, że Iga po dwóch latach absencji wystartuje w turnieju. Myślę, że to był cichy punkt porozumienia pomiędzy nią a Dawidem Celtem - ocenił ekspert.