- Na początku meczu nie było mi łatwo. Czułam się trochę "zardzewiała", a Barbora dobrze to wykorzystywała i wynik szybko zmienił się na jej korzyść. (...) Miałam problemy z zachowaniem cierpliwości, ale jestem zadowolona, iż ostatecznie po prostu robiłam swoje, nie patrząc na wynik - mówiła tuż po niedzielnym meczu Iga Świątek. Polka wróciła po dwumiesięcznej przerwie na kort i po wielkich problemach, ale jednak pokonała Barborę Krejcikovą 4:6, 7:5, 6:2 w WTA Finals, mimo że w drugim secie przegrywała już 0:3. Była w stanie odwrócić losy spotkania, zaczęła grać pewniej, a przede wszystkim precyzyjniej, na co Czeszka nie potrafiła znaleźć odpowiedzi.
"Trzeba podziwiać Igę. Nigdy nie przestała wierzyć, że może to odwrócić, mimo niekorzystnej sytuacji w drugim secie. Wie na pewno, jak zrobić dobre wejście", "Zwycięstwo w takich okolicznościach jeszcze bardziej musi budować pewność siebie", "To nie był mecz dla ludzi o słabych nerwach" - pisali eksperci. Podkreślali, że trudno było usiedzieć im na miejscu, patrząc na pojedynek Polki z Czeszką.
Okazuje się, że podobne emocje przeżywała... Maryla Rodowicz. Piosenkarka podzieliła się na Facebooku przemyśleniami po meczu. I jak przyznała, nie mogła doczekać się, aż zobaczy Świątek ponownie na korcie. "Iga Świątek. Tak czekałam na ten mecz Igi, że w sobotę już warowałam przed telewizorem, myśląc, że to niedziela. I w końcu jest, Iga gra swój pierwszy mecz po przerwie, w dodatku z nowym trenerem" - zaczęła Rodowicz.
Następnie piosenkarka ujawniła, jakie myśli towarzyszyły jej w trakcie rywalizacji Świątek. "Zaczyna niedobrze. I myśl natrętna, a jeżeli przegra?. Iga nie może 'wejść w mecz'. Rozmawiam z telewizorem... Iga koncentracja, koncentracja, nie uderzaj 'na palę', przecież potrafisz i grać crossy i po linii. Pocieszam się, że no trudno, najwyżej przegra. I zaczyna drugiego seta od przegrywania O-3. O matko, co to będzie, co to będzie. I nagle odrodzenie, Iga wraca do gry. Wygrywa 4 gemy z rzędu (do niedawna mówiłam pod rząd) - kontynuowała. "To jest siła charakteru. Kocham, kocham!! Iga wygrywa mecz. Uff. Czekamy na więcej" - podsumowała Rodowicz.
To nie pierwszy raz, kiedy znana piosenkarka zareagowała na sukces tenisistki. Już wcześniej przyznała, że jest jej wielką fanką i stara się śledzić jej karierę. - Nieraz zdarzało mi się zrywać o trzeciej rano, żeby obejrzeć mecz Igi Świątek - mówiła w jednym z wywiadów.
Teraz przed Świątek kolejny pojedynek podczas WTA Finals. Tym razem zagra z Coco Gauff. Musi wygrać, podobnie jak i cały turniej, by odzyskać miano liderki rankingu WTA. Co więcej, musi też liczyć na potknięcie głównej rywalki, Aryny Sabalenki.
Białorusinka nie może wygrać więcej niż trzech meczów, ale o jej wpadkę będzie trudno. Znajduje się bowiem w znakomitej formie, co udowodniła już w pierwszym spotkaniu, wygrywając 6:3, 6:4 z mistrzynią olimpijską Qinwen Zheng.