We wrześniu zeszłego roku Roger Federer zakończył zawodową karierę, grając swój ostatni mecz w Laver Cup, w duecie z Rafaelem Nadalem. "Mam 41 lat. Zagrałem ponad 1500 meczów przez ponad 24 lata kariery. Tenis obdarował mnie hojniej, niż mogłem to sobie wymarzyć, ale teraz muszę uznać, że nadszedł czas na zakończenie zawodowej kariery. Puchar Lavera, który w przyszłym tygodniu odbędzie się w Londynie, będzie moim ostatnim występem. Oczywiście w przyszłości będę grał w tenisa, ale już nie w turniejach wielkoszlemowych czy turniejach ATP" - napisał wtedy w oświadczeniu w mediach społecznościowych.
Od tamtego czasu 20-krotny zdobywca tytułów wielkoszlemowych w pełni korzysta z życia, nie zapominając o tenisie. Na instagramowym profilu wieloletniego lidera rankingu ATP znajdziemy m.in. zdjęcia z wakacji, posty reklamowe, fotografie z kortu czy imprez okolicznościowych. Nie brakuje również wpisów z koncertów. W lipcu Szwajcar pojawił się na koncercie zespołu Coldplay w Zurychu jako gość specjalny i zaśpiewał z nim utwór pt. Don't Panic.
Z kolei w poniedziałek 20 listopada pojawił się na koncercie współczesna ikona muzyki - Andrei Bocellego. Wydarzenie odbyło się wieczorem w na Hallenstadion w Zurychu. Jak donosi "Blick", w pewnym momencie włoski tenor zaprosił Federera na scenę. "Wśród nas jest żywa legenda, Roger Federer. Dla mnie to zaszczyt zadedykować mu ostatnią piosenkę za emocje, jakie wszystkim dostarczył" - powiedział śpiewak. Szwajcar wszedł na scenę, a po chwili rozpłakał się. "Kamery sceniczne były stale skupione na Federerze, a publiczność wspierała sportowca za okazaną wrażliwość" - czytamy na portalu blick.ch.
"Polacy, którzy mieli styczność z Federerem, są zgodni - był królem zarówno kortów, jak i szatni. Królem z ludzką twarzą. Jego dokonań na korcie nie sposób podważyć, ale 41-letni Szwajcar wyróżnia się także tym, że swoimi działaniami wykroczył poza ramy swojej dyscypliny. O spotkaniu z nim marzyło wielu, udało się tylko wybranym" - tak przed oficjalnym zakończeniem kariery przez Federera pisała Agnieszka Niedziałek, dziennikarka Sport.pl.
Komentarze (1)
Zaprosili Federera na scenę. Nie wytrzymał. Poruszające sceny
ale Świątek, jeśli zapłacze mając ewidentny motyw, to już wielka tragedia
ps. rozwiązanie problemu podpowiadane przez AI : "skup się na oddechu" :))